Śliwki vs Robaczywki 2022-23 Vol. 4 (część 1)

Dzień dobry! Zapraszam na poświąteczne śliwki. Wyszło ich na tyle dużo, że tekst został podzielony na dwie części.

Brooklyn Nets. Z dwóch powodów bardzo chciałem od nich zacząć. Po pierwsze grają dobrze w koszykówkę. Tak po prostu. Ale o tym za chwilę. Po drugie, dla mnie niezmiernie ciekawe, mało kto o tym mówi. Dlaczego? Mam czasem wrażenie, że dla mediów i wielu fanów, koszykówka, sama w sobie, schodzi zbyt często na drugi plan w ostatnich latach. Pamiętasz, jak KD ogłosił, że chce odejść? Pamiętasz, jak niemałe poruszeni wywołało to w naszym koszykarskim światku? Pamiętasz, jak po zwolnieniu coacha Nasha, Nets zaliczyli delikatny „flirt” z zawieszonym przez Celtics Ime Udoką, ale ostatecznie (pewnie pod presją mediów i fanów) go nie zatrudnili? Nawet nie pytam, wiem, że pamiętasz, co działo się ostatnio z Kyrie Irvingiem i jego „promowaniem” pewnych treści w sieci. A teraz patrz. Z bilansem 22:12 Nets są już na trzecim miejscu na Wschodzie. Jedynie z dwoma meczami straty do liderujących Celtics. Wygrali dziewięć kolejnych meczów, trzynaście z ostatnich czternastu. Nieźle, co? Pogadajmy o tym. Gdyby te liczby tyczyły się Lakers, Warriors, Nuggets, Celtics, to czytalibyście o tym z kartonu mleka.
To jest koszykówka. A Nets grają ostatnio w nią dobrze. Nie po to tu jesteśmy?
Kevin Durant trafia w grudniu 59% swoich rzutów z gry, absurdalne 94% z linii. W sumie, to 59% też zahacza o absurd, bo przecież KD większość swoich rzutów oddaje z półdystansu i dystansu, a nie spod kosza. Dla strzelca, taki odsetek trafień, to wielka rzecz. To jego 29/7/5/1/1 czasem wygląda jakby to robił bez wysiłku. Jakby po sikaniu splunąć sobie do sedesu.
Kyrie w grudniu – 28 punktów, 6 zbiórek, 5 asyst. Ostatni mecz poniżej 10 punktów przydarzył mu się na samym początku listopada. Później, w 16 starciach, 13 razy osiągał przynajmniej 20 punktów, w tym pięć razy 30+.
W znakomitej sekwencji ruchów wygrał mecz w Toronto. Czy wolisz pogadać o tym, co ostatnio wrzucał na IG story?

A Ben Simmons? Mam wrażenie, że dostaje atencję mediów jedynie, gdy a) nie trafi spod kosza, albo zaliczy jakiś air ball, b) zacznie/skończy spotykać się z jakąś modelką/celebrytką.
Facet nie grał w kosza ponad rok, latem przeszedł operację kręgosłupa, a oczekiwania od samego początku sezonu były takie, jakby wracał po sezonie na poziomie All-NBA. Tak, miał taki. Gdy leciały z niego kilogramy rdzy, był bardzo łatwym celem dla internetu. Tu mu Luka związał nogi, tam spudłował absurdalnie prosty layup. To są takie proste zabiegi, bo wycinasz klip i wychodzisz. Internet zrobi z tym to, co internet umie najlepiej. Ale gdy zadałeś sobie trudu, żeby obejrzeć cały mecz, wtedy nie mogłeś nie zauważyć dobrych rzeczy, których miał pewnie tyle samo, co tych spektakularnie (?) słabych. Jest z nim ostatnio dobrze, a będzie jeszcze lepiej. Bo fakt, że nawet nie próbuje dostawać się na linię przy swoich gabarytach, może być problematyczne w dłuższej perspektywie.
Podoba mi się to, co coach Jacque Vaughn próbuje grać z Nets. W skrócie – jeśli umiesz, a przede wszystkim chcesz bronić, to będziesz dostawać minuty. Świetnie, jeśli do tego umiesz rzucać.
Tu wyróżnienie dostaje też Yuta Watanabe. Rok temu, gdy grał w Toronto napisałem o nim coś takiego: „to taka boiskowa gnida, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Nie ma dla niego straconych piłek, nie boi się być wzięty na plakat. Cenię to szczególnie w obecnych czasach, kiedy pojedyncze zagrania w okamgnieniu mogą dostać w sieci własnego życia i dwa razy okrążyć świat, zanim się obejrzysz. Tacy ludzie, jak są w Twojej ulubionej drużynie, to ich uwielbiasz. Jak grają przeciwko, to są Twoim bólem w tyłku.”

Nikola Jokic. Chłop bawi się koszykówką! W grudniu 30 punktów, 13 zbiórek, 10 asyst i prawie 2 przechwyty na mecz. Na 11 grudniowych spotkań, tylko raz nie zaliczył double-double. Miał cztery występy z triple-dpuble, w tym dwa takie konsolowe – 40 punktów, 27 (!) zbiórek, 10 asyst przeciwko Hornets. 41 punktów i po 15 zbiórek i asyst z Suns. Cóż więcej mogę napisać Ci ponad to, co już zostało o nim powiedziane i napisane? Geniusz koszykówki! Jeśli nie przydarzy mu się, odpukać, jakaś wielka kontuzja, to jest ze swoją karierą na trajektorii bycia jednym z największych w historii tej gry. Piękny koszykarski umysł!


Sytuacja w lidze. Po 2018 roku, po duopolu Cavs i Warriors, mówi się, że liga jest otwarta, że grono drużyn z realnymi marzeniami na tytuł, jest całkiem spore. No i jest to prawda. Ostatnie cztery tytuły zdobyły cztery różne drużyny, w finałach grało siedem różnych ekip na osiem możliwych (tylko Warriors byli w tym czasie dwa razy w finałach – 2019 i 2022). Ten sezon jest kontynuacją tego trendu. Między pierwszymi Celtics, a piątymi 76ers, są tylko trzy mecze różnicy. Na zachodzie jest identycznie – między pierwszymi Nuggets, a piątymi Clippers też są tylko trzy mecze różnicy. Niżej też jest ścisk. I świetnie. To się ogląda, o tym się mówi. Są emocje.

Jeremy Sochan. Kupuję wszystko, co z nim związane. Całą jego postać. Kupuję, a potem jem łyżkami. Przydałoby się tę jego pozytywną energię butelkować i wysyłać potrzebującym. Podoba mi się to, że chce być wrzucany w niekomfortowe dla siebie sytuacje na boisku i chce się z nich uczyć. Słucha, przyjmuje do wiadomości, wykonuje. I ma całkowicie gdzieś, co sądzi o nim internet. Rzuty wolne jedną ręką? A czemu nie? Zagrał z Pelikanami mecz na 23 punkty, 9 zbiórek, 6 asyst. Ja myślę, że to dopiero początek. Jedynymi debiutantami Spurs, którzy tego dokonali byli David Robinson i Tim Duncan. Przy czym pierwszy miał aż 25 lat, drugi 21. Sochan ma lat 19. To taka ciekawostka. Nie czytaj z niej nie wiadomo czego.
Mam taką swoją małą teorię na temat debiutantów, którzy chcą się uczyć i rozwijać. To ta chęć rozwoju, jest ich głównym motorem napędowym, a nie kontrakt po tym debiutanckim. Chcesz posłuchać? Gdy zawodnik ma wszystko dobrze „na zapleczu”, to znaczy, gdy wychodzi z tak zwanego dobrego domu. Gdy ma dokąd wrócić po meczach i treningach, gdy ma kogo się zapytać o ważne sprawy, poradzić, wysłuchać konstruktywnej krytyki, to to są bardzo solidne podwaliny pod przyszłe sukcesy w sporcie oraz życiu codziennym. Oczywiście, że myślisz o nowym kontrakcie, dlaczego miałbyś tego nie robić? Ale nie to Cię napędza.
Maciek Lampe pojechał do Nowego Jorku w wieku 18 lat. Nie miał nikogo wokół siebie. Nie miał nikogo, kto by mu powiedział, że na przykład przybieranie na wadze przed debiutanckimi rozgrywkami, to nie jest dobry pomysł. O ile mięśni nigdy w NBA za wiele, o tyle dieta fast foodowa, by tylko waga ruszyła w górę, nie brzmi najmądrzej. Sochan nie ma problemu z graniem na pozycjach, na których nigdy nie grał. Z wykonywaniem zadań, w których teraz nie jest mocny. To ma zaprocentować w przyszłości. Ten sezon Spurs, to jeden wielki poligon doświadczalny. Z pierwszej ręki znam historie graczy, którzy chcieli przez pierwsze trzy lata grać w określony sposób, robić rzeczy, w których byli mocni, by dać sobie jak najwięcej (statystycznych) argumentów, żeby podpisać jak najwyższy kontrakt. Otaczali się klakierami, którzy nawet nie pomyśleli, żeby powiedzieć, że coś może nie być dobrym pomysłem. Albo bezkrytycznie zapatrzeni tylko w siebie (w końcu samo dostanie się do NBA, to jest niewątpliwy sukces), kierowali swoimi karierami bez konkretnego planu na przyszłość. Czasem się to, mimo wszystko udawało, czasem nie. Mam wrażenie, że ta całkowicie spokojna głowa Sochana, jego otwarty umysł, to w dużej części zasługa tego, że ma wokół siebie ludzi, którzy zawsze przy nim byli, którzy chcą mu pomóc, gdy on tej pomocy potrzebuje. Ma to kolosalne znaczenie. Szczególnie, w początkowej fazie kariery. Znam historię jednego z „chłopaczków Szambelana”, który dobrze się zapowiadał, ale nie dźwignął presji. Od wczesnych lat grał w koszykówkę z belką na ramionach w postaci presji otoczenia, że jemu nie może nie wyjść, że ma zarabiać duże pieniądze, żeby wyciągnąć rodzinę z biedy. Nie dał rady.

Kyle Kuzma. chwalący na Twitterze zagrania swoich rywali, komentujący narracje i trendy w NBA. Podoba mi się to. Lubię, gdy gracze potrafią docenić wielkość innych oraz mają dystans do samych siebie i tego, co robią. A jak już jestem przy nim, to wyróżniam go za dobrą grę. Jestem bardzo ciekaw czy Wizards go zatrzymają (i latem przedłużą) czy przehandlują w najbliższych tygodniach. Bo to pytanie nie tyczy się de facto samego Kuzmy, tylko kierunku, w jakim chce iść ta organizacja.

New Orleans Pelicans. Drudzy na Zachodzie (20:12). Są dobrzy, mają mocną podstawę, poniżej której nie zejdą. A ich sufit budzi zmysły bo a) Ingram zagrał tylko w 15 meczach więc z nim, siłą rzeczy, będą jeszcze mocniejsi, b) McCollum na razie nie trafia rzutów, które zwykle trafia, a te przecież kiedyś zaczną (?) wpadać, c) Zion uczy się swoich nowych kolegów, w tym samego siebie. Po przyjściu CJ’a point Zion odszedł trochę w odstawkę, ale ostatnio wraca. Ten skład zatem, tak po prostu, może jeszcze lepiej zmaksymalizować to, co ma i być lepszy niż jest. A już jest dobry. Contender? Nie mówię nie. Kim bym nie był na Zachodzie, to raczej nie chciałbym się bić ze zdrowymi Pelikanami w serii.

Zion Williamson. W osobnym wyróżnieniu. W grudniu 28.8 punktu, 8 zbiórek, prawie 6 asyst i 1.2 przechwytu. Trafia 62% z gry, a myślę, że ten współczynnik może być jeszcze wyższy. Tak, jak pisałem wyżej, znów zaczyna się pojawiać Zion kozłujący piłkę, kierujący atakiem. W tym składzie, ta wymienność, jeśli chodzi o prowadzenie piłki, to może być zabójcza trucizna dla rywali.

Los Angeles Lakers. Święta przesunęły planowaną publikację tego tekstu, ale nie mogłem zasypać, zapomnieć, przejść obok runu Lakers, który dla fanów tego klubu z jednej strony na pewno był miły do oglądania, a z drugiej dość tragiczny w szerszej perspektywie. Dlaczego tragiczny? A no dlatego, że rozbudził marzenia. Stał się (niebezpodstawną zresztą) przyczyną do rozważań co by było, gdyby nie brak zdrowia Davisa? Gdzie jest sufit tej drużyny oraz o jaką wymianę są Lakers od włączenia się do walki i wysokie cele. Wtedy, kiedy Lakers wygrywali 7 z 9 meczów, Davis grał tak, jak oczekiwalibyśmy od 29-latka z takim ciałem, z takim talentem. AD miał serię 10 meczów, w których nie schodził poniżej 10 zbiórek i przynajmniej 24 punktów. W tym okresie miał aż sześć meczów 30+ w tym jeden na 44, a drugi na 55 punktów. I to występ po występie. 44 punkty, 10 zbiórek, 4 asysty, 3 bloki na wyjeździe z Bucks. A także 55 punktów, 17 zbiórek, 3 bloki z Wizards. Oba starcia wygrane przez Lakers.
Przypomnę państwu, że stosunkowo niedawno, bo jakieś dwa lata temu, całkiem zasadne były pytania typu – na kim wolałbyś budować swoją drużynę, na Giannisie, czy AD? Który z nich jest lepszy? I wtedy wskazywanie Davisa nie było ani głupie, ani śmieszne. I wiesz, co? Zdrowy Anthony Davis (tak wiem, że to może być figura już tylko czysto teoretyczna), to cały czas najlepiej wyszkolony technicznie wysoki w NBA. Oczywiście musiałby pograć wystarczająco długo, by na nowo rozkręcić tę dyskusję. Oczywiście z wyłączeniem KD. Ale pisząc „wysoki”, mam na myśli podkoszowych. Wiem, że wiesz.

– Osobno pragnąłbym wyróżnić LeBrona Jamesa. 30 punktów, 7 zbiórek, 7 asyst, 1 przechwyt, 53% z gry w grudniu. Gra dwudziesty sezon w NBA, za trzy dni zdmuchnie 38 świeczek z urodzinowego tortu. Z uporem maniaka powtórzę, choć nie mam żadnego interesu w bronieniu legacy LeBrona – odłóżcie na bok dyskusje GOAT. Odłóżcie je. Nie dajcie się wciągać i polaryzować w swoich obozach. Oglądajcie Jamesa bez jordanowskiego filtra. Oglądajcie go bez żadnego filtra. Fanem piłki nożnej za bardzo nie jestem, ale jak tylko Messi został mistrzem świata, nagle, z w wielu stron, zaczął mi wyskakiwać Ronaldo w odwiecznej dyskusji – Messi czy Ronaldo? Do czego Ci to potrzebne? LeBron zostanie doceniony, gdy w NBA już długo go nie będzie. W sensie, że sporo obecnych hejterów, łaskawszym, bardziej ciepłym okiem, spojrzy z dystansu na jego karierę. Przez swoją własną długowieczność, mocno zaburzył ogólne postrzeganie długowieczności w NBA. Zawodnicy, w skali ogólnej, nadal popadają w przeciętność w wieku 34-35+ lat, ale z racji tego co i jak robi LeBron, mimo wszystko, optyka patrzenia na starzenie się w NBA jest zamazana i przesunięta. Zobacz, co dzieje się z Melo Anthonym. Przypomnij sobie w jakim wieku i od ilu lat nie ma już w lidze D-Wade’a. Rozsiądź się i ciesz się wielkością LeBrona. Już mniej, niż więcej tych występów nam zostało.


* Tekst napisałem oryginalnie dla portalu Unibet.

1 comment on “Śliwki vs Robaczywki 2022-23 Vol. 4 (część 1)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.