Taki weekend

Ten weekend jest jednym z tych weekendów, o których mówiłem jakiś czas temu w Dzienniku Wschodnim. Jednego dnia sędziowanie w Szwecji a następnego w Finlandii. Takie sytuacje zdarzają się raz na kilka tygodni bo zazwyczaj jestem albo tu albo tam. 
Miałem dziś trzy mecze w Sztokholmie a teraz jestem na promie w drodze do Finlandii. Jutro dwa mecze w Turku a wieczorem prom z powrotem na moją małą wyspę.
Sędziowałem dziś z takim jednym sympatycznym panem po pięćdziesiątce.
Pyta skąd jestem. Mówię, że z Polski ale teraz mieszkam na Alandach. Mówi, że był i tu i tu.
Przy następnej przerwie pyta:
"Ale od urodzenia jesteś z Polski?"
"Tak." – odpowiadam.
"Nie wyglądasz na Polaka. Nigdy bym nie powiedział, że jesteś z Polski. Iran, Irak, tego typu rejony. Rodzice też są z Polski?" – dalej dociekał.
"Tak, też. I też od urodzenia." – odpowiadam ze śmiechem i dodaję, że już wiele razy to słyszałem od ludzi, którzy mnie poznają.
Nic poza tym ciekawego się nie zdarzyło. Jeden Amerykanin musiał zostać utemperowany faulem technicznym. To jest zawsze takie śmieszne, kiedy w składach drużyn są zawodnicy z USA. Niektórzy są naprawdę dobrzy. Przyjechali na ostatnie lata karier do Europy. Inni są młodzi i traktują Skandynawię jako trampolinę do powrotu do Ameryki lub przejścia do lepszych lig europejskich. Są też tacy, którym tylko się dużo wydaje. Że jak są czarni i z USA to z automatu wiedzą wszystko o koszykówce. Tak to nie działa. Nie u mnie…
Piszę to a w tle oglądam na dużym ekranie mecz piłki nożnej Czarnogóra-Szwecja. Czarnogórcy właśnie wyrównali na 1:1. Finowie się ucieszyli, Szwedzi zaczęli kląć. Fanów z Czarnogóry nie zauważyłem.
I to by było na tyle. Bez morału, bez zdjęcia, bez zaskakującego zakończenia.
Dobranoc!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.