Trochę żałuję, że do nominowanych do nagrody dla Najlepszego Obrońcy sezonu nie wstawiłem Tony Allena. Tak jak pisałem wczoraj, nie jest to łatwa nagroda. Nie tylko dla mnie ale ogólnie dla wszystkich obserwujących NBA. Bloki, zbiórki, przechwyty i efekt wizualny, który być może ważniejszy jest niż statystyki, szczególnie dla graczy pokroju Allena (szósty przechwytujący ligi). Jego "duszenia" kozłującego rywala nie opisze żadna statystyki, przechwyty raz z tego są, raz nie. To niewdzięczny kawałek chleba dla tego typu gracza. W zasadzie ostatnim obrońcą "na piłce", który został doceniony nagrodą był Ron Artest (wtedy z Indiany) w sezonie 2003-04, wcześniej Gary Payton ze Seattle w sezonie 1995-96. Przy wszystkich pozostałych okazjach wygrywali wysocy, których postawę dawało się zmierzyć. Dwight Howard zgarnął ostatnie trzy nagrody DPOY, Ben Wallace wygrywał cztery razy w ciągu pięciu sezonów w latach 2000-2006 a Dikembe też cztery w ciągu siedmiu lat f 1994-2001.
Dla przykładu niejako z drugiego bieguna – Bruce Bowen, jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy obrońca "na piłce" ostatniej dekady, trzykrotny mistrz NBA ze Spurs, nagrody nie dostał ani razu. Jego lata świetności przypadły niestety dla niego na lata świetności Wallace’a i Howarda.
Ja postawiłem na Ibakę, który zalicza w tym sezonie 3.69 bloku na mecz. Nikt nie miał takiej średniej od czasów Theo Ratliffa (76ers) z rozgrywek 2000-2001. Ratliff blokował wtedy 3.74 na mecz.
Danny Ainge źle zrobił pozwalając mu odejść latem 2010 roku. Rondo-Bradley-Allen to byłby niezły 'tył’, ciężki do przejścia.
We wczorajszym meczu z Cavs Allem zaliczył 13 punktów, 8 zbiórek, 1 blok, 1 asystę i… 8 przechwytów! (rekord kariery i klubu Grizzlies).
P.S. Przemyślałem to i wrzucam Allen do nominowanych…