Ogólnie to nie lubię za bardzo Kena Mauera. Za dużo jest cwaniactwa w jego sposobie bycia na parkiecie. Lubi sypać technicznymi, nie ma z nim dyskusji w czasie meczu. Kiedyś w ciągu 10 sekund wypłacił pięć "dachów." Jednym słowem nie jest to typ sędziego, który patyczkuje się z zawodnikami NBA.
Ostatnio mi jednak zaimponował. Knicks grali u siebie z Heat w niedzielną noc.
Wiecie jak to jest gdy dwóch cwaniaków ma ze sobą starcie?
Wygrywa ten, który ma "narzędzia", potrzebne żeby wygrać. W meczu koszykówki to właśnie sędzia jest tym, który je ma.
Melo to też cwaniak pierwszej wody. Jeśli mieliście okazję oglądać go w akcji z pozycji parkietu, to wiecie, że cały czas domaga się gwizdków. Cały czas. Niekiedy robi to w sytuacjach wręcz kuriozalnych. No ale gwiazdy rządzą się swoimi prawami w tej lidze.
Była druga kwarta meczu w MSG, Knicks atakowali. Melo ściął pod kosz. Kontakt. Nie ma faulu. Jest tylko aut dla Knicks.
Wyraźnie niezadowolony Melo mówi coś do Mauera. Zapewne o tym, żeby uważniej patrzył jak rywale próbują zatrzymywać go w nieprzepisowy sposób.
Ken Mauer nie znosi takiego "podpowiadania" a Melo nie znosi gdy nie dostaje tzw. "star calls".
Co się dzieje później? Obaj z ewidentnie podrażnionym ego. Mauer gwiżdże, wręcza piłkę Anthony’emu, który najwyraźniej postanowił strzelić focha.
Gwizdek sędziego go ogłuszył i oszołomił.
Ale nie z Mauerem takie numery. Ten niewzruszony odlicza pięć sekund.
Melo tłumaczy, że nie widział, że nie słyszał.
OK. Maure raz jeszcze wręczył piłkę, zagwizdał i znów zaczął liczyć.
Akcja poszła.
Melo dalej niepocieszony.
Miarka się przebrała.
Dach dla Melo.
Brawo Ken!
Z Melo tak właśnie czasem bywa. Trzeba go przywołać do porządku jak tego 6-latka w sweterku w paski, który do czasu podwieczorku ze wszystkim jest na "nie".
Wiele osób już pytało mnie czy nie lubię Melo od czasu kiedy nie chciał sobie zrobić ze mną zdjęcia.
Nie, tamto zdarzenie tylko potwierdziło moją opinię na jego temat, którą mam już od lat. Lubię gwiazdy, nie lubię gwiazdorzenia. Melo to świetny koszykarz z tym, że akurat nie jest to moja bajka…
