Zadzwońcie po milicję

W nocy z soboty na niedzielę obejrzałem sobie mecz Knicks – Nuggets. W meczu tym została popełniona zbrodnia na koszykówce i na zawodników Nowego Jorku powinna czekać po meczu policja i nawet jeśli nie odsiadka, to powinno czekać ich przynajmniej dokładne przesłuchanie.

Są drużyny, które oglądam regularnie oraz takie do których zaglądam od czasu do czasu z ciekawości, żeby sprawdzić jak im idzie. Zajrzałem do Knicks i to co zobaczyłem w sobotę to był dla mnie szok. Zero, podkreślam słowo zero defensywy – Knicks nie wracali do obrony przez co kilka razy zostali skarceni szybką ale latwą piłką po straconych punktach Nuggets. W ataku pozycyjnym goście z Kolorado stosowali ekstremalnie proste rozwiązania, które w tym meczu okazywały się wyjątkowo skuteczne. Wiele prostych podań i zbiegnięć pod kosz czyli tzw back doorowe zagrania – Knicks stracili koło 20 punktów w samej pierwszej połowie z tego typu zagrań Nuggets.

A w ataku? Jeszcze gorzej, patologia przez duże P. O ile ekipy Mike’a D’Antoniego zawsze znane były z maskowania słabszej obrony skutecznym, przebojowym, nieprzewidywalnym atakiem o tyle ta drużyna po prostu nie ma czym maskować swojej fatalnej obrony bo atak nie wiem czy nie jest gorszy.

Kto ma piłkę ten rzuca – tak to wyglądało w skrócie. Żadnych zasłon z piłką czy bez piłki, drugie podanie po przekozłowaniu połowy w większości przypadków było już ostatnim podaniem w akcji. Jeśli wpada to pół biedy – tu nie wpadało.

Wyglądało to jak gra amatorskiej drużyny, która została wyrzucona z ligi po tym jak nie zapłaciła wpisowego, po drodze przegrywając wszystko co mogła. Żadnych ciekawszych pomysłów na grę tylko piłka do Melo i dziękuję.

Dla Nuggets był to czwarty z rzędu wyjazdowy mecz i każda normalna drużyna wygrałaby to bez problemów… ale nie Knicks. Ostatnio tendencją stało się, że jakiś gracz przeciwko Nowojorczykom bije swoje rekordy. Tak samo było i w tym meczu. Były Knick – Danilo Gallinari rzucił 37 punktów i zebrał 11 piłek – na luzie. 

Knicks przegrali swój szósty z rzędu mecz a Anthony w ostatnich czterech meczach oddał… 105 rzutów z gry, trafił…35. I tu jest pies pogrzebany. Amare w tym samym czasie oddał 51 rzutów a trafił 21. Nie twierdzę w tym momencie, że lekiem na chorobę Knicks jest posyłanie większej ilości piłek do Stoudemire’a, chcę powiedzieć, że przez to iż trafia ich za dużo do Melo, atak Knicks jest dziecinnie prosty do przewidzenia. To zbyt ogromna różnica jak na graczy, którzy w teorii mieli być wspólnie liderami tej drużyny. To dziwne biorąc pod uwagę, że D’Antoni to mimo wszystko całkiem niezły strateg w ofensywie. Nie wiem czemu w tym sezonie skończyły mu się pomysły i jedyne co Knicks potrafią zagrać to posłać piłkę do Melo na 45 stopień, 5-6 metrów od kosza. Nie wiem.

Ważnym elementem filozofii gry byłego trenera Suns jest zawsze pozycja rozgrywającego i być może tutaj najbardziej cierpią Knicks nie mający na tej pozycji dobrych graczy. Wiem jedno – drużyna ta w tym momencie nie jest materiałem nawet na play-offy, nie z taką grą. A przecież bądź co bądź skład mają ósemkę Wschodu – bezsprzecznie a przecież przed sezonem ktoś nawet przebąkiwał o mistrzostwie – dziś wydaje się to tak odległe jak najlepsze lata gry Mike’a Bibby’ego w Sacramento i tak śmieszne jak słowo "obrona" wypowiadane z ust D’Antoniego. 

Jeśli w Nowym Jorku marzą o czymś wielkim a przecież tak jest to ktoś z Wielkiej Dwójki musi pożegnać się z drużyną. Ewentualnie trzeba wymienić trenera bo okazuje się, że w tym rozdaniu jego filozofia się nie sprawdza a przecież on innej nie zna…

Denver Nuggets' Al Harrington (7) Drives

1but.pl -> Aż 270 modeli butów do kosza -> Zobacz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.