Nowy sezon rusza już za niecały miesiąc. Tradycją ostatnich lat, przyglądam się liniom na zwycięstwa w sezonie regularnym, jakie ustawiają bukmacherzy poszczególnym drużynom. Zrobiliśmy to już w Podcaście Specjalnym (tutaj Wschód, a tutaj Zachód), ale dla tych, którzy podcastów nie słuchają, przelewam swoje słowa w tekst. W zależności od bukmachera, linie mogą się od siebie nieco różnić. Ja bazuję na liniach z Las Vegas. Bez wielkich analiz. Kilka zdań komentarza do każdego typu.
Atlanta Hawks – linia 23.5 wygranej (rok temu 24 wygrane). Mój typ – poniżej. Hawks mają młodego trenera, gorszy skład, niż przed rokiem, zero szans na play-offy. Nie tankowanie byłoby nierozsądne. Najważniejsze pytanie tutaj brzmi jak inni tankujący będą wyglądać na tym tle. Bo można się spierać co do samej linii. Fakt, jest ustawiona nisko, ale gdybym był osobą decyzyjną w klubie, to chciałbym mieć pewność, że żadne Knicksy i Netsy mnie nie przegonią. Tym bardziej teraz, w zreformowanym systemie, który ekipom spoza ostatniego miejsca daje mniejsze szanse na „jedynkę”, niż kiedyś.
Boston Celtics – linia 57.5 wygranej (rok temu 55). Mój typ – powyżej. To jest wysoko ustawiona linia. Drużyny, które historycznie wygrywały tyle meczów, były naprawdę dobre…i dobrze się składa, bo spodziewam się, że Celtics będą naprawdę dobrzy. Gdzieś tam z tyłu głowy szumi mi, że to może nie być takie proste jak zdrowy Kyrie + zdrowy Hayward + wszystko to, co wydarzyło się przed rokiem, ale z innej części mojej głowy płynie taki przekaz – jasne, to jest sport i czynnik ludzki jest nie do przecenienia + każda kontuzja może wszystko rozwalić, ale to już jest poza moją kontrolą. Jak rozdzielić minuty i ułożyć rotacje? Każdy trener chciałby mieć taki ból głowy, jaki ma Brad Stevens
Brooklyn Nets – linia 32.5 wygranej (rok temu 28). Mój typ – poniżej. Rok temu, oczami dużej wyobraźni, widziałem Nets jaką ekipę, która przy sprzyjających okolicznościach może spróbować powalczyć o ósme miejsce. Nie wiem, może za dużo widziałem ich meczów, może za bardzo cenię styl Kenny’ego Atkinsona. Mówiłem i pisałem to nieraz, powtórzę i teraz – Nets, co do systemu, grają świetny basket, którego nie powstydziłby się nikt z wielkich tej ligi. Brakuje im jedynie lepszych wykonawców. Teraz, kiedy po latach transferowych zawirowań, w końcu wyszli na prostą, w końcu będą wybierać w drafcie, jak na mój gust, w ich najlepszym interesie będzie mocno zatankować. Za rok będą mieć w salary wolnych środków na dwa maksymalne kontrakty. Dla mnie, jako wolnego agenta, miałoby jakieś znaczenie, że poza wizją Seana Marksa, poza systemem Atkinsona, poza blaskiem Nowego Jorku, będę miał obok siebie młody talent z topu draftu.
Charlotte Hornets – linia 35.5 wygranej (rok temu 36). Mój typ – powyżej. Za stery przychodzi trener James Borrego, jako jeden z uczniów Gregga Popovicha. Razem z nim, z San Antonio, do Charlotte przeniósł się też Tony Parker. Wierzę, że ta organizacja chce nabrać profesjonalnej kultury funkcjonowania. Wierzę, że w interesie Michaela Jordana jest przywrócenie Hornets na mapę NBA. To jest dość ciekawy skład, który ma talent by wygrywać i ciała, żeby dobrze bronić. Z klubu odszedł Dwight Howard i sam ten fakt powinien dać Szerszeniom przynajmniej jedną wygraną więcej, niż rok temu.
Chicago Bulls – linia 27.5 wygranej (rok temu 27). Mój typ – powyżej. Jak już zaczniecie mówić (a zaczniecie) w tym sezonie, że Fred Hoiberg jest dobrym trenerem, to pamiętajcie, kto Wam o tym pierwszy powiedział. Bulls mają w końcu w składzie młodych i biegających ludzi, czyli takich, o jakich coach Hoiberg zawsze marzył. Tam jest talent, są ambicje. Jest chęć zrobienia czegoś dobrego. Wierzę, że Jabari Parker (jeśli kolana pozwolą) jest w stanie wejść na poziom All-Star. Lauri Markkanen mocno przepracował lato. Spod pach cieknie mu żywy talent.
Cleveland Cavaliers – linia 30.5 wygranej (rok temu 50). Mój typ – powyżej. Dan Gilbert będzie chciał pokazać samozwańczemu królowi LeBronowi, że ta drużyna może wygrywać bez niego. Pamiętacie, jak to się skończyło w sezonie 2010-11? Wtedy jednak, James zostawił po sobie spaloną ziemie w Cleveland. Teraz klub był (w miarę) przygotowany na jego odejście. To może być dziwny sezon w Ohio. Z jednej strony ta ekipa będzie mieć ambicje, by coś znaczyć na Wschodzie, z drugiej, tam nikt nie jest nie do ruszenia, łącznie z Kevinem Love, który latem podpisał nowy kontrakt. Sportowo, ta drużyna jest na przynajmniej 31 wygranych. Tylko, że w Cavs może się dziać w tym sezonie.
Detroit Pistons – linia 37.5 wygranej (rok temu 39). Mój typ – powyżej. Nie ma żadnych wymówek, żeby nie wygrywać. Nie ma żadnych przesłanek za tym, żeby tankować. Ten skład powinien mieć ambicje, i pewnie je ma, żeby zagrać w play-offs. Blake Griffin, gdy zdrowy, jest nadal topowym skrzydłowym ligi. Andre Drummond podobno mocno pracował latem nad swoim rzutem. Reggie Jackson jest zdrowy i głodny gry. To miasto potrzebuje, by Pistons byli dobrzy. Nie muszą być rewelacyjni. Niech tylko będą dobrzy. Na papierze ta ekipa wygląda ciekawie. Jestem ciekaw, jaki pomysł ma na nich Dwane Casey.
Indiana Pacers – linia 47.5 wygranej (rok temu 48). Mój typ – poniżej. To jest u mnie taki sam przypadek, jak 76ers. Pacers będą dobrzy, będą wygrywać i zapewne znajdą się w play-offach. Problem mam jedynie z linią, która zbyt blisko, zbyt niebezpiecznie ustawiona jest koło pięćdziesiątki. Obawiam się, że ci Pacers aż tak dobrzy nie są. I myślę też, że zeszłoroczny sukces, nieco zamazał ich rzeczywistą wartość. Teraz rywale od początku będą wiedzieć, że z Indianą trzeba grać poważnie, że Oladipo to All-Star, a nie byle kto. Zawsze trudniej jest utrzymać się na pewnym poziomie, niż go osiągnąć.
Miami Heat – linia 41.5 wygranej (rok temu 44). Mój typ –powyżej. Początkowo miałem poniżej, ale dałem się przekonać do zmiany typu. Dobrze prowadzona grupa koszykarzy, wśród których może i nie ma przedstawicieli pierwszego garnituru gwiazd ligi, ale za to jest zgrany kolektyw doświadczonych, atletycznych i utalentowanych graczy. Coach Spoelstra będzie mógł robić czary w rotacjach. Heat mogą grać wysokie piątki, małe piątki, biegające piątki, rzucające piątki, piątki na piątkę w piątek. Wygrać 42 mecze z 82 nie brzmi jak lot na Księżyc.
Milwaukee Bucks – linia 46.5 wygranej (rok temu 44). Mój typ – poniżej, ale śmierdzi. Śmierdzi, bo nie chcę stawiać przeciwko człowiekowi, który zapewne zagra sezon na poziomie MVP. Z drugiej jednak strony, jak patrzę na ten skład, to nie uginają mi się nogi. Bucks, żeby być blisko 50 wygranych, a ta linia jest blisko tego, będą potrzebowali nie tylko linijki na poziomie konwersacji o MVP od Giannisa, ale także kolejnego zdrowego i więcej, niż przyzwoitego sezonu od Khirsa Kiddletona, plusowego Bledsoe i zdrowego Brogdona. Ten skład może być czarnym koniem Wschodu. Coach Mike Budenholzer pokazał w Atlancie, że może zrobić coś z (prawie) niczego. A przecież Hawks nie mieli talentu na poziomie Antetokounmpo. Do końca nie jestem pewny, bo Bucks mogą naprawdę być nieźli… i pewnie będą, ale nie daję im 47 wygranych.
New York Knicks – linia 29.5 wygranej (rok temu 29). Mój typ –poniżej. Jeśli Knicks są mądrzy, a niestety nie mam na to dowodów, to powinni mocno zatankować. Po latach, widzę w końcu w tej organizacji zalążki czegoś dobrego. Nie sp..ol tego Dolan! Porzingis straci, w optymistycznej wersji, pół sezonu. Przez pół pozostałej połowy, będzie łapał rytm i zrzucał rdzę z nóg. Jak się zasadzisz, to ile wygrasz z tych 18-20 meczów, w których Kristaps będzie, teoretycznie, tym dobrym Kristapsem? Na koniec sezonu nie będzie mieć znaczenia czy po stronie wygranych masz 35 czy 29 wygranych. A im mniej wygrasz, tym większa szansa na lepszy pick. Tak, to takie proste. W Nowym Jorku, za Dolana, nigdy nie było presji na wygrywanie. Dlaczego niby teraz miałaby być?
Orlando Magic – linia 31.5 wygranej (rok temu 25). Mój typ – powyżej. Tak powiedziałem w Podcaście Specjalnym, ale bez większego przekonania i śmierdzi mi ten typ. Tak samo, jak w ostatnich latach śmierdzi w tym klubie. Wymieniasz Oladipo i (pick) Sabonisa za Ibakę. Po czym wymieniasz Ibagę za Terrence’a Rossa więc na koniec dnia wymieniłeś Oladipo i Sabonisa za ligowego średniaka z ławki. Nie ma w tym ani sensu, ani logiki. Na tablicy wypisujesz transferowe plany i wrzucasz to do sieci. Dlatego mi to śmierdzi, bo w tej organizacji może się wszystko wydarzyć. Suma talentu tej ekipy spokojnie sięga 32 (przynajmniej) wygranych. Za sterami coach Steve Cliffortd. Po tylu słabych latach, może w końcu i w tej części Florydy zaświeci słońce? Tyle, że to wszystko ma gliniane nogi. Sam nie wiem.
Philadelphia 76ers – linia 54.5 wygranej (rok temu 52). Mój typ – poniżej. To jest bardzo wysoko zawieszona linia. Uważam, że 52 wygrane sprzed roku trochę przewartościowały realną siłę tej ekipy. Byli dobrzy, są dobrzy…ale nie aż tak. Poza tym, latem się znacząco nie wzmocnili. Jedną sztuką jest wyjść z przeciętności. Drugą sztuką, dużo trudniejszą, jest na wyższym poziomie zostać i dalej się rozwijać. Powiedziawszy to wszystko, spodziewał się bardzo dobrego sezonu ze strony 76ers. Może nawet sezonu 50+. Po prostu 55 wygranych brzmi mi za poważnie w kontekście tego młodego składu.
Toronto Raptors – linia 54.5 wygranej (rok temu 59). Mój typ – powyżej. Jeśli Kawhi będzie zdrowy, a docierają do nas informacje, że będzie, to ten skład może wyjść poza górkę, za którą DeRozan nie mógł ich wyciągnąć. Zapomnijcie o niezadowolonym Leonardzie i jego tajemniczym wujku. Przypomnijcie sobie Leonarda z pierwszego meczu Finału Zachodu Warriors-Spurs. Ja Wam przypomnę – KL, do czasu kontuzji, zdominował mecz na obu końcach parkietu. Nie było na niego bata w ataku (26 punktów, 8 zbiórek, 3 asysty, 11 razy na linii w 24 minuty!) a w obonie sam był batem na KD i jego kolegów. Jeśli taką wersję Leonarda Raptors dostaną, to o wygrane możemy być spokojni. Wszak Kawhi i jego wujek grają o nowy kontrakt – bez względu na to, skąd będzie pochodził. To jest roczna kampania pod znakiem „jestem już zdrowy i jestem warty maksa!”
Washington Wizards – linia 44.5 wygranej (rok temu 43). Mój typ – poniżej. Drużyny, w których gra Dwight Howard, nie wygrywają. Kropka. W tym składzie jest za dużo ognisk zapalnych, i nie wierzę, że któreś z nich się w końcu nie zapali. Chemia na linii Wall-Beal, młody Rivers i jego mania wielkości, Howard, który tradycyjnie będzie chciał dostawać więcej piłek w post, choć nie umie grać w post. W tej ekipie jest talent na top4 Wschodu, ale tam jest za dużo toksycznych substancji. Zastanawiam się czy John Wall jeszcze lubi grać w koszykówkę. Boję się jego cięższej i nieogolonej wersji. Bardziej tej cięższej, niż nieogolonej.
Moja piętnastka Wschodu (z przewidywanym bilansem):
1. Boston Celtics (61:21).
2. Raptors (55:27).
3. Sixers (53:29).
4. Pacers (47:35).
5. Bucks (46:36).
6. Pistons (44:38)
7. Wizards (43:39).
8. Heat (42:40).
—
9. Charlotte Hornets (41:41).
10. Cleveland Cavaliers (38:44)
11. Chicago Bulls (34:48).
12. Orlando Magic (33:49).
13. Brooklyn Nets (28:54).
14. New York Knicks (27:55).
15. Atlanta Hawks (22:60).