Koniec roku, to czas refleksji, podsumowań oraz planów na przyszłość. To także czas życzeń na kolejne 12 miesięcy i dalej. Poniżej moje życzenia dla wszystkich 30 drużyn NBA. Jedne na poważnie, inne z przymrużeniem oka. Zapraszam!
Atlanta Hawks. Trae Young mówił na początku sezonu, że runda zasadnicza jest nudna, nie tak fajna jak play-offy. Trochę wtedy z tego żartowałem, ale jak spojrzeć na to na poważnie, to mogło to brzmieć, jak zapowiedź kłopotów. Paradoksalnie, problemem dla Hawks może być to, że w tamtym sezonie zagrali w Finale Wschodu, a stało się to o jakiś rok, dwa, może trzy za wcześnie dla tego młodego składu. Czasem w takich sytuacjach następuje zakrzywienie realnego poczucia własnej wartości. Hawks nie byli tak dobrzy, nie byli jedną z czterech najlepszych ekip ligi. Życzę im więc, żeby na nowo byli głodni. Głodni wygrywania, żądni krwi w każdym meczu. Nawet w tych „nudnych” od października do kwietnia.
Boston Celtics. Odwagi życzę! Odwagi w tym, żeby zdecydować się na rozbicie duetu Brown-Tatum. Nie twierdzę, że formuła się wyczerpała. Myślę jednak, że odświeżenie byłoby dobre dla wszystkich stron.
Brooklyn Nets. Obrzydliwie bogatym klubom z wielkich rynków, życzyć mogę jedynie zdrowia. Reszta w ich rękach i w portfelu pana Tsai. Nets zdrowi, w pełnym składzie, to w mojej ocenie, faworyt do tytułu. Życzę też im, sobie i Wam, żeby świat powoli zaczął wracać do normalności – sami wiecie w jakiej sprawie. Kyrie był i jest powszechnie krytykowany za swoją decyzję, żeby się nie szczepić. A dlaczego tak powszechnie nie są krytykowane nielogiczne przepisy, które z ochroną zdrowia mają mało wspólnego? Niezaszczepiony Kyrie, jako gracz Nets, nie może grać w Nowym Jorku. Ale gdyby przyjechał do tego samego Nowego Jorku, jako zawodnik innych drużyn NBA, wtedy grać by mógł. Nieźle, co? Zatem, zdrowia i normalności!
Charlotte Hornets. Żeby latem Michael Jordan dał radę namówić jakąś gwiazdę na przenosiny do Charlotte. Nie będzie to łatwe, ale też nie będzie to niemożliwe. To by bardzo pomogło Hornets. Hodowanie własnych gwiazd, tak od podstaw, to proces długi i ryzykowny. Pozyskanie gracza, dajmy na to, z top 20 ligi, mocno przyspieszyłoby proces marszu w górę.
Chicago Bulls. Cierpliwości, wytrwałości oraz odporności na krytykę. Bulls wejdą do play-offs bez play-inu. Przed sezonem pisałem, że tak będzie. Jeśli nie uda im się w play-offach, a przez „nie uda” mam na myśli odpadnięcie z kimś, kto miał nie być faworytem serii, to wierzę, że Bulls pozostaną na wytyczonej drodze, czyli że będą nadal się wzmacniać, nadal będą chcieli być dobrzy, nadal będą chcieli wydawać pieniądze. Chicago zasługuje na drużynę regularnie grającą w postseason.
Cleveland Cavliers. Nie spier…lcie tego! Tego im życzę. Cavs są, tu gdzie są, dzięki kilku niezależnym od siebie ruchom. Gdy się działy nie wyglądały jak droga do czegoś aż tak dobrego. Wzięli udział w wymianie z Nets, de facto jako zapchajdziura, żeby kontrakty i wybory w drafcie zgadzały się przy pozyskiwaniu Hardena. Gdyby Jarrett Allen był oficjalnie do wzięcia, to nie ma wątpliwości, że znalazłby się ktoś, kto dałby dużo więcej, niż Cavs. Idealnie trafili z wyborem Mobleya, który już teraz robi kolosalną różnicę w defensywie, co nie jest standardem u topowych debiutantów. Teraz przed Cavs kilka decyzji do podjęcia, które też mogą złożyć się potem w coś znaczącego. Co zrobić z Sextonem? Szukać wymiany już teraz, czy podpisać latem za (mniejsze?) pieniądze? Kevin Love jednak żyje! Zostawiać, jako weterana z ławki, który jeszcze ma w nogach trochę koszykówki? Czy szukać wymiany? Po sezonie o pieniądze poprosi Garland. Zatem – nie spier…lecie tego, Cavs! Im więcej dobrych drużyn w NBA, tym lepiej się to ogląda.
Dallas Mavericks. Dziś już się to nie dzieje. Kiedyś nauczyciel w szkole mógł przywalić linijką, dajmy na to po łapach, niesfornemu uczniowi. Życzę Mavs, żeby taki nauczyciel z linijką wpadł do ich szatni i wpieprzył Doncicowi. Na kwaśne jabłko. Jak pisałem latem, że Luka waży 120 kg, to niektórzy twierdzili, że zmyślam, że się przesłyszałem. A przecież to była wiadomość prosto ze sztabu Słowenii. Potem sam to potwierdził i przyznał, że być może za bardzo zabalował latem. Luka jest gruby, kłoci się z sędziami w każdej akcji. Wiesz, że uwielbiam jego talent, ale te rzeczy mnie męczą. Szkoda by było patrzeć, jak taki talent marnuje się, bo nie spotkał w odpowiednim momencie swojego życia kogoś, kogo by posłuchał i się zmienił. Samym talentem i ciałem może być All-Starem na lata. Ale chyba nie o to chodzi. Również z dobrze poinformowanego źródła wiem, że Luka otrzymał propozycję współpracy z topowym trainerem ze Słowenii od wyszkolenia atletycznego, od przygotowania do sezonu. Odmówił. Podobno dodał, że może za 5-6 lat. Z równie dobrze poinformowanego źródła wiem, że Luka lubi dobrze się zabawić i sobie wypić przy tym. Brzmi ciekawie. Więc życzę jemu, Mavs i nam kibicom, żebyśmy nie byli świadkami, jak młody chłopak przejada i przepija swój przeogromny talent.
Denver Nuggets. Żeby zrobili wszystko, by nie zmarnować najlepszych lat Jokica w NBA. Co konkretnie? Nie wiem, nie jestem od tego. Ja tu tylko życzę. No i żeby MPJ i Murray wrócili na 100%.
Detroit Pistons. Szczęścia podczas draftu. A potem następnego. Cade Cunningham może być All-Starem, ale myślę, że to nie jest postać, wokół której można budować mistrzowską drużyną. A przecież ostatecznie, do tego się to wszystko sprowadza.
Golden State Warriors. By Klay był starym, dobrym Klayem. Z podkreśleniem „dobry”, nie „stary”. I żeby Draymond Green z tym schodzeniem z górki trochę zwolnił, bo chciałbym pooglądać go w formie jeszcze przez ładnych parę lat. No i Boziu, miej zdrowie Stepha w opiece.
Houston Rockets. Żeby ich właściciel stanął na finansowe nogi i znów zaczął wydawać. A potem dał swoim pracownikom podejmować suwerenne decyzje. A może odwrotnie?
Indiana Pacers. To ten czas, kiedy duet Sabonis-Turner winien zostać rozbity. Dla dobra ich samych oraz Pacers. Obaj mogą być lepsi w innych rolach, w innych środowiskach. Razem już nie. Oddać obu, albo zostawić jednego. Tego życzę!
Los Angeles Clippers. Tak jak napisałem przy Nets – Obrzydliwie bogatym klubom z wielkich rynków, życzyć mogę jedynie zdrowia. Żeby Kawhi wrócił do bycia sobą, a PG pozostał sobą. Tego im, sobie i państwu życzę. Reszta sama się zabezpieczy.
Los Angeles Lakers. Minionego wieczoru, w domu państwa James, nestor rodziny zdmuchnął 37 świeczek z urodzinowego tortu. Życzę mu tego, o czym sam pomyślał robiąc to. Założę się, że te marzenia miały wiele wspólnego z Lakers. Poza tym życzę Anthony’emu Davisowi…sam nie wiem czego. Zdrowia? No tak, ale skoro urazy różnej maści trapią go z regularnością japońskiego pociągu, to czy przypadkiem tam ktoś nie robi czegoś źle? No, bo ileż można mieć pecha? Stawiam tezę, że AD ma złych ludzi od przygotowania atletycznego, albo sam olewa sobie przygotowanie do sezonu. Nie, że nie gra latem, nie że nie podnosi hantli, tylko że lekceważy te wszystkie małe, nudne rzeczy wokół swojego ciała. To on, 28-letni gracz powinien ciągnąć Lakers do wygranych, samemu będąc w konwersacji o MVP. A nie gość, który podchodzi pod czterdziestkę, a w NBA jest od prawie dwóch dekad. Prawda?
Memhis Grizzlies. Życzę im tego samego, czego życzyłem Hornets. Dla ich dalszego rozwoju, przyjście do Memphis kogoś naprawdę dobrego, byłoby prawdziwym złotem w drodze do dołączenia do grona ekip myślących o tytule. Bo przecież, z takim talentem za sterami, jakim jest Ja Morant, to właśnie mistrzowski tytuł powinien być celem na przyszłość. No i niech Morant w końcu przeskoczy jakiegoś gościa i zadunkuje nad nim. Wiem, że bardzo tego chce. Niech to zrobi i się uspokoi trochę. Żeby się nie połamał cały czas próbując.
Miami Heat. Żeby cofnęli czas o 5-7 lat i wtedy sparowali ze sobą Butlera i Lowry’ego. Dziwię się, że sami wcześniej na to nie wpadli. Te same charaktery, podobnie duże boiskowe IQ, podobny poziom skur…syństwa. Jem łyżkami.
Milwaukee Bucks. Zdrowia, zdrówka oraz niegasnącej radości ze wspólnego grania. Tytuł jest. Zadanie wykonane. Bucks mogą bardzo wiele, ale już nic nie muszą. Naprawdę. Spójrz sobie na gabloty z trofeami organizacji z małych i średnich rynków. Nic tam nie ma? No właśnie.
Minnesota Timberwolves. Żeby KAT zrozumiał i zaakceptował, że to już nie jest jego drużyna. Wolves już należą do Edwardsa. W ich szatni nie siedziałem, ale tak mi to wygląda z dystansu. Wygląda mi też na to, że to najlepsze, co mogło spotkać KATa, nie licząc rzecz jasna odejścia do lepszej organizacji. Towns ma ogromny talent, ale wygląda na to, że nie ma odpowiedniego charakteru, instynktu zabójcy. Zdarza się, nie ma problemu. Mając nad sobą, czy obok siebie gościa, którego pewność siebie wylewa się uszami, ma spokój na tym polu. Może skupić się na dobrym graniu. A w to umie.
New Orleans Pelicans. „Weź kredyt, zmień pracę”, to znaczy, weź sprzedaj drużynę, przenieście ją potem do Seattle czy jakiegoś Las Vegas. Nowy Orlean, to miasto voodoo, a nie koszykówki.
New York Knicks. W Nowym Jorku, wbrew pozorom, nie dzieje się aż taka tragedia. Życzę im, żeby pan Dolan nie stracił cierpliwości i nie zlecił wymiany „na już” za dziada nadal z nazwiskiem, ale już bez zdrowia. Historia tego klubu widziała już takie rzeczy. Pozdrawiają przy tej okazji Penny Hardaway, Tracy McGrady, Steve Francis, Jerome James i Antonio McDyess. Cierpliwości, spokoju oraz większych minut dla młodzieży.
Oklahoma Thunder. W przeciwieństwie do życzeń spokoju i cierpliwości, które kieruję tutaj do kilku ekip, Thuder akurat życzę, żeby ich właściciel stracił cierpliwość, zawezwał Sama Presti do swojego gabinetu i zażądał wyników. Spanie na 150 wyborach w drafcie może i jest podniecające dla koszykarskich nerdów i blogerów, ale to nie jest ani zdrowe, ani dobre dla prowincjonalnej Oklahomy. Do dzieła!
Orlando Magic. Wytrwałości w tankowaniu. Tak, wiem, to jest proces żmudny i bolesny, ale jeśli jest zrobiony dobrze, to mogą być tego efekty. Jeśli za szybko się go przerwie z przekonaniem, że już ma się elementy do bycia dobrym, to można znaleźć się krok za tym, gdzie było się na początku.
Philadelphia 76ers. Dalej, ostro tam z Richem Paulem. A poza tym udanej wymiany za Bena Simmonsa. W całym tym mówieniu czego Ben nie umie, zapomina się trochę o tym, w czym jest elitarny. Jeśli na jego miejsce przyjdzie znakomity strzelec, to czy jego rzucanie zrównoważy te rzeczy, których robić nie będzie, które Ben robił na porządku dziennym? A poza tym, ostro tam z Richem Paulem. Nic mnie tak nie cieszy, jak spuszczanie powietrza z napompowanych pozerów. To znaczy, są rzeczy, które bardziej mnie cieszą, ale wiesz, o co mi chodzi.
Phoenix Suns. Ktoś z biura Suns musi jechać do Watykanu i zakpić papamobile, żeby w czymś takim poruszał się CP3. I tak aż do play-offów. Od zdrowia Paula będzie zależeć ewentualny sukces Słońc. Chuchać, dmuchać, nie wiem, co jeszcze. Chris Paul ma być zdrowy! Do życzeń dołączony piosenkę…
Portland Trail Blazers. No dalej, zróbcie to! Ta cytryna bardziej wyciśnięta już nie będzie! Wy wiecie, co ja mam na myśli.
Sacramento Kings. Zmiany właściciela życzę! Bo chyba naiwnym byłoby sądzić, że facet się zmieni, że da swobodę pracy swojemu GMowi i trenerowi.
San Antonio Spurs. Szybkiej, zasłużonej emerytury dla Gregga Popovicha a następnie obsadzenia Becky Hammon na stanowisku głównego trenera. No dalej, jutro 2022. To już ten czas, kiedy kobieta może być pierwszym trenerem w NBA. Becky to nie jest kobieta-trener, to jest trener i kropka. Pani trener, a swego czasu kawał koszykarki.
Toronto Raptors. Wymienić Siakama za coś ciekawego, zacząć budować drużynę wokół Scottie’ego Barnesa. Podejmować decyzje mając z tyłu głowy pytanie czy jest to dobry ruch dla rozwoju i dopasowania dla Barnesa. Idzie nowe. Aż sam jestem ciekaw jak te moje opinie na temat Scottie’go będą się starzeć. Do przeczytania za pięć lat…
Utah Jazz. Żeby do play-offów przystąpili w pełnym zdrowiu, pełniusieńkim zdrowiu. A jak znów nie wyjdzie, to latem nie bać odważnych decyzji. Jakich? Nie wiem, odważnych!
Washington Wizards. Szczęścia i zdrowia! Ten tekst i tak jest już za długi! Najlepszego dla Was, czytelnicy!
* Tekst napisałem oryginalnie dla portalu Unibet.