Liga NBA zdecydowała się odebrać miastu Charlotte prawa do zorganizowania Weekendu Gwiazd w 2017 roku. Wszystko przez lutowe zmiany w przepisach,
które weszły w życie na terenie stanu Północnej Karolinie (House Bill 2).
W dużym skrócie chodzi o to, że z publicznych toalet na terenie stanu można, a raczej trzeba, korzystać zgodnie podziałem na płeć zapisaną w akcie urodzenia a nie własne, wewnętrzne przekonania. Przepis od samego początku krytykowany był przez środowiska LGBT.
Na razie nie wiadomo które miasto zostanie gospodarzem przyszłorocznego Weekendu Gwiazd. Duże szanse daje się Nowemu Orleanowi, który był organizatorem ASW w 2008 oraz 2014 roku. Wśród potencjalnych kandydatów wymienia się też m.in. Chicago i Nowy Jork.
Władze miasta szacują, że na decyzji NBA, stracą ponad $100 mln. Adam Silver obiecał jednak, że liga dołoży wszelkich starań, żeby Weekend Gwiazd zawitał do Charlotte w 2019 roku.
Hornets i Michael Jordan, w oficjalnym oświadczeniu, piszą, że rozumieją trudną decyzję NBA i wyrażają zadowolenie z otwartych drzwi dla miasta do organizacji imprezy za dwa lata.
Co ja o tym sądzę?
Uważam to za duży błąd ligi. Rozumiem, że Adam Silver dba o nieskazitelny wizerunek NBA ale ta decyzja to krok za daleko. Wystarczyło wyraźnie dać do zrozumienia, że liga odcina się od decyzji władz Północnej Karoliny i pozwolić miastu, Michaelowi Jordanowi oraz klubowi Hornets dalej pracować nad organizacją imprezy.
Nie byłoby dobrze, gdyby NBA za bardzo wchodziła w politykę. A to jest już polityka.
Zastanawiam się czy Adam Silver jest aż tak wyczulony na sytuację w biednych afrykańskich krajach, ilekroć organizowana jest tam akcja Basketball Without Borders.
NBA to tylko i aż zawodowa liga koszykówki. NBA nie powinna mieć, moim zdaniem, aspiracji i ambicji by zajmować oficjalne stanowisko na wszystkie drażliwe tematy tego świata i opowiadać się po którejś ze stron. Oczywiście, liga, złożona w trzech czwartych z graczy czarnoskórych ma swój immanentny obowiązek stać na straży walki z rasizmem, ale raczej na tym powinno kończyć się jej zaangażowanie w tematy wykraczające poza sport.
Co do samego House Bill 2 – Idealny przykład na to, jak zrobić problem tam, gdzie go nie ma. Idealny przykład na to, jak dzisiejszy świat staje się ofiarą poprawności politycznej.
Załóżmy, że w swoim mniemaniu jesteś kobietą uwięzioną w ciele mężczyzny. Chcesz mieć prawo do korzystania z toalet, w teorii, zarezerwowanych dla kobiet, choć patrząc na ciebie, ludzie widzą faceta. „Pan pomylił toalety. Nie, nie. Niech się pani nie martwi. Jestem kobietą w ciele mężczyzny. Ja tylko korzystam ze swoich praw.” Do ilu nadużyć może dość w przyszłości na tym tle? Wchodzę do toalety, idę do kabiny i robię swoje. Koniec. Spotykam innych ludzi tylko przy myciu rąk. Teoretycznie nikt nie powinien mieć z tym problemu. A jednak. No i zwróćmy uwagę, że problem dotyczy dość znikomego % ogółu. Mogę myć ręce koło kobiety, geja, lesbijki, czarnego, żółtego, araba czy żyda. Nie mam z tym problemu. Był odcinek South Parku poświęcony temu zagadnieniu. Polecam.