D-Will w Turcji to już pewne!

Było blisko i w końcu stało się faktem. 27-letni Deron Williams, jeden z najlepszych rozgrywających NBA przenosi swoje talenty do Turcji, do drużyny Besiktasu Stambuł.

Deal wejdzie w życie oficjalnie 1 września czyli dwa miesiące po ogłoszeniu lockoutu.

Informację potwierdził Misko Raznatovic, który pilotował negocjacje i był w stałym kontakcie ze swoim amerykańskim odpowiednikiem Jeffem Schwartzem.

Misko nadal jest oszczędny w słowach jeśli chodzi o zarobki D-Willa i podaje rozpiętość od $1 do $5 mln za sezon (raczej ze wskazaniem na tę wyższą). Wiadomo natomiast, że podatek zapłaci klub a pensje wypłacać będzie zewnętrzny sponsor. Dodatkowo była gwiazda Jazz (i chwilowo Nets) ma zapewnione mieszkanie, samochód plus kierowcę, własnego asystenta, ochronę – a wszystko to 24h na dobę.

Z technicznego punktu widzenia umowa nie jest jeszcze zatwierdzona ani przez NBA ani przez FIBĘ ale z obu stron dochodzą sygnały, że raczej nikt nie będzie robić problemów.

Stern powiedział krótko „W czasie lockoutu kontrakty graczy są zawieszone” – czytaj mogą robić co chcą na własną odpowiedzialność .

FIBA z kolei może nie chcieć, lawiny graczy z NBA, którzy w trakcie sezonu w Europie wróciliby do NBA wraz z końcem lockoutu, co mogłoby zachwiać równowaga lig na 'Starym Kontynencie’ ale wydaje się, że nie będzie to czynnik decydujący, i że FIBA widzi więcej szans dla siebie w związku z nowa sytuacja niż zagrożeń.

Od strony finansowej Williams ryzykuje aż $34 mln. płatne w dwa lata (1 +1 opcja gracza). Kontrakty NBA nie są ubezpieczone na wypadek kontuzji odniesionych w innych ligach a kiedy taka nastąpi, klub ma pełne prawo unieważnić umowę. Takie ubezpieczenie kosztowałoby turecki klub ok. $7 mln a to oznacza, że na 100% nie zdecydują się na taki ruch.

„To największy transfer w historii europejskiego basketu.” – mówi Ergin Ataman, trener Besiktasu i dodaje, że klub jeszcze nie skończył pozyskiwać ludzi z NBA. Na pokładzie jest już Gruzin z tureckim paszportem Zaza Pachulia ale Turcy nadal mierzą wysoko – celują nawet w Kobe Bryanta.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.