Dziś grają Magic ze Spurs. Co z Gortatem?

W USA będzie to zwyczajny mecz sezonu regularnego jakich wiele. Dwudziesty szósty dla Orlando (19:6), dwudziesty czwarty dla San Antonio (15:8). Amerykańscy dziennikarze i kibice zastanawiają się jedynie jak zagra lider Magic Dwight Howard, który nigdy wcześniej nie opuścił ani jednego meczu w swojej karierze. Dla spragnionych sukcesów kibiców w Polsce, nie tylko tych koszykarskich będzie to jednak mecz wyjątkowy.

Pod nieobecność Dwighta „Supermana” Howarda trener Orlando Stan Van Gundy nieoczekiwanie postawił na Polaka a ten odpłacił mu się dobrą grą a co równie ważne bilansem 2:0 w roli startera. Gortat statystycznie wypadł w tych dwóch meczach na poziomie 10 punktów, 8,5 zbiórki i aż 3,5 bloku spędzając na parkiecie średnio po 29 minut. Tak dobra postawa centra rodem z Polski każe przypuszczać i mieć nadzieję, że i dzisiejszej nocy w starciu ze Spurs dostanie kolejną szansę na grę. Boiskowa niekiedy brutalna rzeczywistość w NBA nauczyła jednak polskich kibiców, że w najlepszej lidze świata nic nie jest pewne. Po udanej końcówce minionego sezonu gdzie Gortat pełnił rolę pierwszego zmiennika w meczach fazy play-off, po tradycyjnie już dla Marcina dobrej grze w lidze letniej a potem w meczach przedsezonowych apetyty na regularne występy Polaka w tym sezonie były ogromne i logicznie uzasadnione. Nikt, nawet w najczarniejszych scenariuszach nie spodziewał się takiego obrotu spraw, który później nastąpił. Polak swoje pierwsze punkty w tym sezonie zdobył dopiero 12 grudnia. Był to za razem jego ledwie siódmy występ na 23 możliwe w tegorocznych rozgrywkach. Przy czym we wcześniejszych sześciu pojawiał się na parkiecie śladowo. Dając świetną dwu meczową zmianę Howardowi, Gortat wysłał jednoznaczny sygnał sztabowi szkoleniowemu Orlando – „jestem gotowy”. Po miesiącach wyrzeczeń i ciężkich treningów jego ciało a przede wszystkim psychika są gotowe na wyzwania, na regularną grę w NBA. Jeśli nie w miejsce Howarda to może u jego boku? NBA to taka wyjątkowa liga, gdzie historia często zatacza koło. Kiedy jeśli nie teraz, z kim jeśli nie ze Spurs spróbować gry na „dwie wierze” i obdarzyć Polaka większym zaufaniem, na które z pewnością sobie zapracował? San Antonio dzięki filozofii gry na dwóch wysokich zdobyło dwa mistrzowskie pierścienie mając pod koszem Tima Duncana i Davida Robinsona. Może to jest właśnie ten moment by Magic i Gortat zaczęli zapisywać swoje własne sukcesy na kartach historii NBA? Odpowiedź poznamy za kilkanaście godzin…

TAK Marcin zagrał z Suns. Czy nie warto dać mu szanse?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.