#EuroBasket 2015: Dzień dziewiąty

Pierwszy dzień ćwierćfinałów. Stawką tych spotkań był nie tylko awans do półfinałów i w perspektywie bezpośrednia szansa gry o (jakiekolwiek) medale ale także kwalifikacja olimpijska. Zwycięzcy na pewno pojadą do Rio.
To był chłodny ale dość słoneczny dzień w Lille. Przedstawicieli mediów z dnia na dzień jest coraz mniej. Wraz z odpadnięciem z turnieju jakiejś drużyny, znika określona liczbą sprawozdawców z danego kraju. Spore łysiny na trybunie dla dziennikarzy rosną. Plusem są większe szanse na zajęcie dobrego miejsca. Mnie ta reguła nie dotyczy. Jestem jedynym w tej chwili Polakiem i bez względu na wszystko, mam zamiar zostać tu do samego końca.

Fazę ćwierćfinałową zaczęli Hiszpanie i Grecy. Wiele sobie obiecywałem po tym meczu i w zasadzie myślałem o nim cały wczorajszy dzień. Nie zawiodłem się. To było dobre widowisko, które moim bardzo skromnym zdaniem niszczyli sędziowie (zresztą jak wiele meczów na tym turnieju).
W sezonie nie oglądam basketu spod znaku FIBA. Rzucam raz na jakiś czas okiem na Euroligę. Skupiam się tylko na NBA. Mam za sobą już tyle meczów na tym turnieju a dalej nie mogę przyzwyczaić się do tego stylu gwizdania. „Miękkie gwizdki” i brak „czucia gry” to jest największy problem FIBA. Sędziowie zdają się mieć gdzieś, że ponad 26000 ludzi siedzi w hali a setki tysięcy przed telewizorami, żeby oglądać tych utalentowanych atletów a nie tych cherlawych panów w szarych koszulkach. NBA wiele lat temu zrozumiała, kto i co jest najważniejsze w meczach koszykówki, FIBA nadal błądzi.
Mówisz „bo to są fundamenty koszykówki. Tak to powinno wyglądać a NBA to show dla pieniędzy.”
Nieprawda. To po prostu nie jest prawda.
Od 3.50min do 1.19min do końca, sędziowie odgwizdali trzy razy błędy kroków przeciwko Grecji. Trzy stracone posiadania, które mogły być warte potencjalnie od 9 do 6 punktów z gry.
Najgorsze jest to, że po meczu w szatni, razem ze swoim obserwatorem będą klepać się po plecach i mówić „dobre kroki, dobre faule, good job, good effort.”
A parę miesięcy później, gdy ten mecz będzie historią, będą pokazywać nam sędziom klipy, jak i kiedy nie należy gwizdać kroków. Kilka EuroBasketów wstecz Lugi La Monica, sędzia z Włoch, którego wyjątkowo nie lubię, który sędziował wczorajszy mecz, zagwizdał kroki po wzorowym spinie Joakima Noaha. Oglądaliśmy to późnej w ramach szkoleń.
Ale zostawmy to. Mimo wszystko to był dobry mecz. Nie jestem rozgoryczony wynikiem, bo nie miałem swojego konia w tej gonitwie lub jak kto woli swojego psa w tej walce.
Gdyby Homer żył w naszych czasach, to pisałby ody do boskiej wręcz fizyczności Giannis Antetokounmpo. 12 punktów, 17 zbiórek, asysta i 2 bloki. Był taki moment w III kwarcie, kiedy „Greek Freak” przejął ten mecz w obronie. Po prostu zdominował defensywę. Grecy wygrali tę ćwiartkę 25:16 i tak zwane momentum zdawało się być po ich stronie. Choć w ostatnią kwartę weszli tylko z dwupunktową zaliczką. To wiele mówi o Hiszpanii, która z jednej strony nie grała porywającego basketu, a drugiej strony gra na takich obrotach w zupełności wystarczała im by być w tym meczu.
Pau Gasol nie biega, nie skacze, korzysta ze swojego ciała tak delikatnie, jak tylko się da. Ale Pau ze swoją profesurą w tej dziedzinie doskonale wie na co, kiedy i gdzie może sobie pozwolić. Bierze tyle, ile daje mu gra. Czyta ją jak elementarz. Niczego nie forsuje. To jest mądrość w czystej postaci. 27 punktów, 9 zbiórek, 3 asysty, 2 bloki.
Jeśli 27 punktów Radu z Finlandią to były bardzo niekoszykarskie, zapaśnicze punkty, to te Gasola to krystaliczny, źródlany basket w najlepszym wydaniu.
Pau przychodzi na treningi w opasce na prawej łydce. W meczach gra bez niej i przy okazji odsłania zaczerwienioną skórę w tych okolicach, co świadczy zapewne, że cały czas jest poddawany różnym zabiegom.
Pau jest profesorem a Nikola Mirotic robi już doktorat z koszykówki.
Miro stylem przypomina Pau – żadnych wygłupów, żadnego forsowania posiadań pod siebie, bierze od gry tyle ile ona może mu dać w danym momencie. Decyzyjność na imponującym poziomie.
18 punktów przy zaledwie 8 rzutach z gry!
Bulls mają mieszane uczucia oglądając zza oceanu EuroBasket. Ich frontowi gracze robią nieziemski basket ale na bosku spędzają co wieczór po 30+ minut.
Dla Hiszpanów to dziewiąty z rzędu (!!!) półfinał EuroBasketu. Grecy mają utalentowany skład i z pewnością jeszcze poszukają swoich szans by zagrać w Rio. Może nawet jeszcze tu w Lille.

W drugim meczu Francuzi starli się z Łotyszami. To był poprawny mecz koszykówki, który mógł się podobać. Łotysze nie pęki jak rundę wcześniej Turcy czy Izraelczycy w starciu z Włochami.
Nasi bałtyccy koledzy na przestrzeni całego turnieju zrobili wszystko, a nawet więcej, niż sobie zakładali. Z głównym pretendentem do tytułu, potrafili wygrać pierwszą kwartę i postawić się w ostatniej. Łotysze zaproponowali basket, który być może trochę zaskoczył utalentowanych i utytułowanych rywali. Dużo biegali, wymieniali dużo podań, stawiali całą masę zasłon zarówno dla graczy z piłką jak i bez niej. Francuzi byli na początku skonfundowani tym faktem i potrzebowali trochę czasu na znalezienie patentu na wygraną w tym meczu. Tym patentem okazało się switchowanie wszystkiego lub prawie wszystkiego w obronie.
Podopieczni Ainarsa Bagatskisa mają jeszcze do zagrania arcyważny mecz z Grecją (jutro o 16.00). Arcyważny dla obu ekip. Ci, którzy skończą EuroBasket na miejscu nie gorszym niż siódme, zapewnią sobie prawo gry w turnieju kwalifikacyjnym do Rio. Zatem naprawdę jest jeszcze o co grać.

Francja nie zagrała na 100%, może nawet nie na 70%, koncentracja przez cały mecz to dla nich cały czas największy problem na tym turnieju. Całkiem niezły opór rywali przynajmniej na chwilę obudził samego Parkera. T.P. w czterech kolejnych posiadaniach w III kwarcie zdobył 9 punktów. To był zryw, którego jego koledzy potrzebowali. Potem wrócił na ławkę i powiedział „obudźcie mnie na Hiszpanię” i znów zasnął. Jeśli Francja zdobędzie tytuł, to coach Vincent Collet zasłuży na takie same słowa uznania, jak jego grający podopieczni. Po mistrzowsku (?) rotuje składem, świetnie chowa Parkera. Lubi eksperymentować z różnymi ustawieniami. A przy tym wszystkim jest zabawny i bardzo kulturalny w czasie rozmów. To ostatnie to tylko taki szczegół.

Plan na dziś wygląda tak:

18.30 Serbia-Czechy.
21.00 Włochy-Litwa.

1 comment on “#EuroBasket 2015: Dzień dziewiąty

  1. Pingback: Milwaukee Bucks mistrzami NBA 2021! – Karol Mówi

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.