Gortata kołacze ciężkiej pracy

Minęły 4 min. pierwszej kwarty, na tablicy wyświetlał się wynik 6:6… i wtedy pojawił się on. Hak, jump shot, dunk, layup, dobitka, prawa, lewa ręka, kozioł, kozioł, spin… basket! Gortat grał tak, jakby chciał pokazać to, czego do tej pory nauczył się w NBA. A umie dużo. Warte podkreślenia grubą kreską jest to, że Marcin w swoich ruchach typowych dla centra jest oburęczny. Nie ma znaczenia czy dostaje piłkę z prawej czy lewej strony, tysiące godzin morderczego treningu teraz procentują, Polak może kończyć akcje na rożne sposoby z taką samą precyzją i pewnością. Bez pracy nie ma kołaczy. Ciężka praca zawsze wygra z talentem, jeśli talent nie jest poparty ciężka pracą. Te stare prawdy życiowe odnoszące się nie tylko do sportu pasują do Marcina jak ulał. Może i są gracze bardziej utalentowani od Marcina…na pewno są. Tym lepiej dla niego, bo to co teraz ma zawdzięcza tylko i wyłącznie sobie. Są gracze, którzy dostają się do ligi bo mają dobrego agenta po czym spadają z niej tak szybko jak przyszli. Gortat spłacił dawno wszystkie zaciągnięte wcześniej kredyty zaufania a swoim byłym kolegom z Niemiec, którzy grają teraz w III lidze holenderskie czy belgijskiej może służyć za żywy przykład, że do NBA wcale nie jest daleko – trzeba tylko iść dobrą drogą…

Od stanu 6:6 w ataku Suns istniał tylko Gortat (i jak to brzmi?). Rzucił 14 punktów z rzędu a podczas jednego z time-outów Bostonu piątkę w dowód uznania przybił z nim nawet Doc Rivers.
M.G. skończył mecz z 24 punktami, 12 zbiórkami, 1 przechwytem i 2 blokami. MECZ

Było to jego siódme z rzędu double-double a ósme ogółem w tym sezonie – więcej mają tylko Kevin Love (14), Dwight Howard (10) oraz Andrew Bynum, DeMarcus Cousins i Blake Griffin (po 9).
Jeśli Gortat nie jest kandydatem do roli zmiennika podstawowego centra składu Zachodu, to kto nim jest? Nene 2 double-doubles w tym sezonie i niższe średnie od Polaka? DeAndre Jordan – ani jednego double-double. Wyróżnia go tylko atletyzm i widowiskowy styl bo technicznie ustępuje o kilka klas.

Phoenix Suns' Marcin Gortat (4) Loses

Tak w ogóle to była bardzo ciekawa kolejka w NBA.
* Wolves pokazali charakter w II połowie wyjazdowego meczu z Clippers. Przegrywali momentami nawet 15 punktami… ale wygrali dzięki game-winnerowi Kevina Love (you gotta Love that). Darko Milicic rzucił 22 punkty, zebrał 7 piłek i wypłacił 2 bloki… oba Griffinowi! MECZ

* Blazers pokonali na wyjeździe Raptors w meczu ciekawym tylko dla fanów którejś z ekip. LaMarcus Aldridge rzucił 33 punkty, zebrał 23 piłki a do tego dorzucił 5 asyst i 2 przechwyty. Jeśli to nie jest pełnoprawny uczestnik All-Star Game, jeśli to nie jest pełnoprawny reprezentant kraju, to ja nie wiem. MECZ

* Radzę zwrócić uwagę na 76ers. Wczoraj wygrali z Hawks i z bilansem 11:4 są na drugim miejscu Wschodu. Ekipy Douga Collinsa zawsze grają ładnie dla oka, zespołowo ale nie zawsze wygrywają. Ci i ładnie grają i wygrywają. MECZ

* Bucks, po ośmiu nieudanych próbach wygrali swój pierwszy mecz na wyjeździe w tym sezonie. Nie było zawieszonego Kapitana Jacka ale był Brandon Jennings – 36 punktów (6×3), 5 asyst, dobra skuteczność i wszystko to na oczach bardzo krytycznej i znającej się na koszykówce jak mało która publiczności w MSG. Knicks mówili coś przed sezonem i mistrzostwie….hmm, na razie nie pachnie to nawet play-offami. MECZ
1but.pl -> Aż 270 modeli butów do kosza -> Zobacz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.