Iverson chce wrócić do NBA… za wszelką cenę

Allen Iverson zdaje sobie sprawę, że rozstał się z NBA 'kuchennymi drzwiami’ a nie tak powinna kończyć karierę jedna z najlepszych "dwójek" w historii. A.I. ma już 36 lat i więcej niż pewnym jest, że to co miał najlepszego, już pokazał.
Mimo to chce wrócić do NBA – w jakiejkolwiek roli, dla jakiegokolwiek klubu.

"Zagram dla każdej drużyny." – mówi Iverson, który w zeszłym sezonie zaliczył krótki epizod w barwach Besiktasu Stamuł a potem wyłączyła go kontuzja nogi.

A.I.dodaje, że odbiór jego ostatniej obecność w NBA czyli 25 meczów dla macierzystego klubu 76ers (13.9 punktu, 3 zbiórki, 4.1 asysty) był zamazany przez pozaboiskowe problemy (choroba córki i rozwód), które wpływały na poziom koncentracji i zaangażowania w czasie meczów.
"Nie byłem sobą. Borykałem się z chorobą córki i cały proces związany z rozwodem. Mentalnie byłem często poza grą. To był najtrudniejszy okres w mojej karierze. Nie mogłem dać drużynom, dla których grałem wszystkiego co miałem."
 
Wtedy głośno mówiło się też o innych kłopotach Iversona – hazard i alkohol. Dziś z perspektywy czasu A.I. przyznaje, że w niektórych z opowieści było trochę prawdy ale w szczegóły wdawać się nie chce. 
Chce grać i to bardzo. Nawet w ograniczonej roli z ławki, co kiedyś nawet nie przeszłoby mu przez myśl.

"Po prostu chciałbym znaleźć miejsce w jakiejś drużynie i pomóc jej w takim wymiarze w jakim będą chcieli. Mam nadzieję, że ktoś we mnie uwierzy."

Kiedy mniej więcej dwa lata temu Iverson stracił pracę w Memphis napisałem: "Jeśli A.I. chce nadal grać i godnie pożegnać się z zawodowym sportem to ewentualną ofertę powinien przyjąć z pocałowaniem ręki. Jest spalony już w większości miejsc na mapie NBA. Młodzi go nie potrzebują a dla mistrzowskiej elity jest za dużym ryzykiem."

Minęło już sporo czasu a słowa te nadal są aktualne. Jego przygoda w Detroit skończyła się kompletną porażką – z ekipy walczącej o mistrzostwo Pistons stoczyli się do przeciętności. Eksperyment z Memphis i rolą mentora dla młodych był za krótki żeby go oceniać ale skoro był tak krótki, to chyba za dobrze nie poszło.
Życzę Iversonowi, żeby wrócił i zagrał coś fajnego i pożegnał się z NBA tak jak przystało na gościa, który rzucił w lidze ponad 24 tysiące punktów… ale obawiam się, że akurat ta historia happy endu może nie mieć. Iverson zawsze bazował na swojej szybkości, minięciu, koźle. Czy w tym wieku jest w stanie na tyle zmienić swoją grę by nadal być produktywnym? Czy ego pozwoli mu zgodzić się na ligowe minimum i kilkanaście minut z ławki? Czy któryś z pretendentów do tytułu zaryzykuje i ściągnie go do siebie?

1but.pl -> Aż 270 modeli butów do kosza -> Zobacz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.