James Harden jest świetny w ataku. Przebłyski ogromnego talentu miał już w Oklahomie, gdzie przez trzy pierwsze sezony w NBA zaczynał mecze jako rezerwowy. Po przenosinach do Houston dostał minuty, miejsce w pierwszej piątce i niemal wolną rękę na rzuty a jego talent z miejsca eksplodował.
25.9 punktu w tamtym sezonie, 25.4 w tym. Harden zdobywa punkty na wszystkie sposoby. Crossy, rzuty z dystansu, po minięciach, z penetracji, z kontr, z soczystych dunków. Jest prawdziwym koszmarem dla każdej defensywy w lidze.
A w obronie?
James Harden w ataku i James Harden w obronie to dwie różne osoby. U chyba żadnego z czołowych koszykarzy ligi nie ma tak wielkiej dysproporcji między grą w ataku i obronie.
Z czego to wynika?
Odpowiedzi prawdopodobnie są dwie i obie są najprostsze z możliwych – po pierwsze pan z brodą po prostu nie umie bronić. Po drugie – ma gdzieś przebijanie się po zasłonach za swoim graczem. Woli swoją cenną energię zostawić na atakowanie.
Bez względu na to, co jest podłożem takiego a nie innego stanu rzeczy, sytuacja wygląda tak:
James Harden z Houston Rockets jest najgorszym obrońcą w tym sezonie. Nie potrzebujemy plusów i minusów ani zaawansowanych statystyk.
Wystarczy nam gołe oko: