Mecz sprzed dwóch dni. 76ers grają u siebie z Cavs. Sędzia Joey Crawford widzi wszystko. Z podkreśleniem ostatniego słowa.
Fikasz? Nie musisz być ani trenerem ani zawodnikiem, żeby podpaść Joey’owi i wylecieć z boiska. Więc lepiej się uspokój, gdy on jest "na gwizdku".
Joey Crawford to dość barwna postać w NBA. Kiedyś świetny… a jeśli nie świetny, to bardzo dobry sędzia. Poza dobrymi gwizdkami miał też gwizdki "polityczne" – czyli też dobre w odniesieniu do danego meczu, konkretnej sytuacji. Ogólnie Joey czuł grę.
Jego problemem zawsze była zbyt duża pewność siebie. Cienka jest granica między pewnością siebie a zarozumialstwem. U Crawforda granica ta dawno przestała istnieć.
Nam sędziom mówią, że dobre sprzedanie swojej decyzji na boisku jest niemal tak ważne jak jej prawidłowość. Nie do końca się z tym zgadzam ale ogólnie tak jest. Musisz być pewny swoich decyzji a otoczenie ma tę pewność od ciebie czuć.
Patrząc na
Tim Duncan rzadko się śmieje, a kiedy to robi to zostaje wyrzucony z boiska…
Trzeba dodać, że za tą decyzje Joey Crawford został zawieszony przez ligę na kilka miesięcy.
Miał już swoje lata więc zdawało się, że jest skończony, że w lidze która rzadko wybacza takie błędy nie będzie miał racji bytu. Błąd. Joe wrócił. I to był triumfalny powrót.
Joey jeszcze mając włosy, był już cwany i pewny swego… "aha"
Nawet koledzy sędziowie nie mogą być pewni swego, gdy Joey jest obok nich…
Czasem niektórym wydaje się, że Joey wziął pieniądze od którejś ze stron… potem wszyscy dochodzą do wspólnego wniosku – nie, on myli się w obie strony…
BONUS:
A tu potwierdzenie tezy, że gdy tylko Tim Duncan się uśmiecha, to NBA surowo go za to karze. Tym razem Joey nie był ręką sprawiedliwości ale na parkiecie przebywał.
Co ja ci poradzę???