Karol Kowalski, nowy sędzia FIBA

Jest mi niezmiernie miło poinformować, że mój serdeczny przyjaciel, Karol Kowalski został sędzią FIBA, i od tego sezonu będzie sędziował mecze rangi międzynarodowej. Z Karolem znamy się od ponad dekady. Poznaliśmy się… w Szwecji. Karol zgodził się odpowiedzieć na kilka moich pytań. Zapraszam!

Czytelnicy mojej strony, w większości wiedzą, że mieszkam w Finlandii. Teraz dowiadują się, że jest jeszcze jeden polski Karol, który mieszka na północy. Zacznijmy więc od przybliżenia ludziom Twojej postaci. Kim jesteś, co robisz w Finlandii, jak długo tu mieszkasz, z jakiej części Polski pochodzisz?

Po pierwsze wielkie dzięki za zaproszenie do rozmowy i zainteresowanie moją osobą, tym razem nie jako przyjaciel a dziennikarz chcący przybliżyć pewne kwestie fanom twojej strony.
Od prawie dekady mieszkam w północnej Finlandii. Jestem prawnikiem międzynarodowym, tu realizuje się zawodowo, choć ze względu na obowiązki biznesowe wiele podróżuję po świecie. Pochodzę z północy Polski, z okolic Trójmiasta.

Jak długo sędziujesz?

Zacząłem sędziować jak miałem 14 i pół roku. Obecnie mam 29 lat. Matematyka ciekawie się tu ułożyła, gdyż niemal dokładnie po 14 latach i 6 miesiącach od rozpoczęcia uzyskałem status sędziego FIBA. Niedługo zaczynam więc swój 15 sezon.

I ile zajęło Ci wejście na poziom FIBA? Opowiedz jak wyglądał cały ten proces, jak to się zaczyna, jakie są jego etapy?

Zawsze marzyłem o byciu sędzią FIBA. Realnie natomiast to marzenie przybliżyło się do mnie w roku 2014, kiedy po raz pierwszy zostałem nominowany przez fińską federację na Nordic Championships w Szwecji. Są to młodzieżowe mistrzostwa państw nordyckich,  które są pewnego rodzaju campem przygotowawczym dla potencjalnych sędziów FIBA. Na te zawody otrzymałem nominację również w roku 2015 i 2016, oraz 2018. W międzyczasie uczestniczyłem także w campach pod egidą FIBA w ramach Baltic Cup. W 2017 uczestniczyłem w Igrzyskach Olimpijskich młodzieży na Węgrzech, gdzie poznałem wielu sędziów, którzy po tych zawodach zostali sędziami FIBA. Mi się wtedy niestety nie udało, choć wydawało mi się, że wszystko szło mi dobrze. Poza udziałem w międzynarodowych turniejach i campach, w Finlandii powstała grupa FIBA future, której członkami zostają młodzi sędziowie z potencjałem na awans na poziom FIBA.

Wiem, że była to trudna droga, pełna zwątpień, niepowodzeń i frustracji. Kto Cię wspierał w trudnych chwilach? Jak potrafiłeś pozostać na wyznaczonym kursie?

Jako mój wieloletni przyjaciel, który dopingował mnie i dodawał otuchy na każdym kroku, sam dobrze wiesz jak było. Nie zawsze łatwo. Wiele lat temu dotarło do mnie, że muszę poświęcić bardzo wiele na samorozwój, by wejść do elitarnej grupy FIBA. W roku 2017 niestety nie udało się, choć nie ukrywam, że po cichu na to liczyłem. Po krótkim okresie zwątpienia, postanowiłem podjąć się tego trudu jeszcze bardziej, włożyć jeszcze większy wysiłek, dać z siebie nie 100 a 110%. Kosztowało mnie to wiele trudu, łączenia obowiązków zawodowych, a jest ich wiele, z sędziowaniem. Uczestniczyłem w campach, spotkaniach sędziowskich i łączyłem to z własnym, wielopoziomowym samorozwojem. Otrzymałem w tym czasie ogromne wsparcie zarówno od rodziców, dziewczyny jak i przyjaciół. Miałem stałe wsparcie od komitetu sędziów w Finlandii, również innych sędziów. Ciężko wymienić tu wszystkich z imienia i nazwiska, ale pozwól, że skorzystam z okazji i podziękuję Tobie – od wielu lat we mnie wierzyłeś, nasze wielogodzinne pomeczowe rozmowy w hotelach, analizy moich meczów, konkretnych sytuacji. Czasem mamy odmienne zdanie co do tego czy innego gwizdka. To wszystko stanowiło ogromne wsparcie. Cenne wskazówki z parkietów NBA, co do tego jak fani chcieliby widzieć sędziów, co jest tam ważne a co nie, pozwoliło mi spojrzeć na kwestie sędziowania szerzej, z innej perspektywy. Dziękuję również za słowa wsparcia i wiarę w ten sukces, szczególnie w momentach zwątpienia czy w cięższych dniach. Tak po przyjacielsku piona i dzięki!

Dziękuję za te słowa! To była sama przyjemność patrzeć na ten proces z boku. I też myślę, a raczej jestem przekonany, że smak sukcesu jest przyjemniejszy po latach niepowodzeń i frustracji. Nie byłoby fajnie, gdyby było za łatwo. Jak to powiedział kiedyś Kobe Bryant „It’s a long journey but if you focus on the mini milestones along the way you will find beauty in the struggle.” Znamy się na tyle długo, że wiem, że Ty też masz podobną filozofię życiową. Obaj znajdujemy radość w małych rzeczach i potrafimy docenić podróż, nie tylko samą destynację
Dobrze, to zabierz nas teraz w podróż do Twojej głowy. Miałeś myśli, żeby zrezygnować z tych starań o awans?

Pamiętasz, gdy któregoś razu na naszym spotkaniu, chyba w Helsinkach, oznajmiłem Ci, że jeśli nie wejdę w 2019 roku na FIBA, to chyba odpuszczę? Dziś nie jestem już taki pewny swoich słów, to znaczy, czy bym tak zrobił, bo wiem, jaką radość sprawił mi ten sukces. Nie tylko mi, ale także wielu osobom, które postawiły na mnie w ciągu tych lat. Ale wtedy tak powiedziałem, bo na tamten moment tak czułem. Jestem bardzo ambitnym człowiekiem, lubię narzucać na siebie presję, wtedy osiągam jeszcze lepsze wyniki. Dziś wiem, że to była dla mnie lekcja pokory. Wiele się w tym czasie nauczyłem, chyba więcej, niż na niejednym campie. Poznałem siebie jako człowieka i sędziego, złapałem dystans, wiedziałem jaki mam stary-nowy cel i zacząłem kontynuację ciężkiej pracy. Skupiłem się tylko i wyłącznie na sobie, bez oglądania się na innych. Postawiłem tym razem wszystko na jedna kartę i się udało.

Co było Twoim zdaniem najtrudniejsze w tym procesie?

Najtrudniejsze jest by pogodzić życie prywatne, zawodowe, z meczami, campami, szkoleniem i podróżami. Wymaga to poświecenia, ale także idealnie opracowanego planu i grafiku. Myślę, że jestem w tym zakresie profesjonalistą. Nie ma miejsca na wolne weekendy w sezonie czy spontaniczne plany. Wymagane jest samozaparcie oraz wsparcie najbliższych, bez tego się po prostu nie osiągnie sukcesu. Każdą wolną chwilę starałem się wykorzystać w produktywny dla mnie sposób. Pamiętam jak któregoś razu lecąc do Izraela w nocy, wszyscy na pokładzie spali, a ja analizowałem klipy z meczu, który miałem kilka godzin przez wylotem.

Jesteś już sędzią FIBA. Co dalej? Jakie są Twoje kolejne cele? Gdzie masz zawieszoną poprzeczkę?

Chciałbym pokazać się z jak najlepszej strony i wejść do grona sędziów Champions League, a następnie sędziować imprezy rangi mistrzowskiej to znaczy Mistrzostwa Świata i Igrzyska Olimpijskie. No i oczywiście kiedyś poczuć smak Euroligi.

Czym interesujesz się poza koszykówką?

Kocham podróże i to one wypełniają moją każdą wolną chwilę. Poza tym sport czynnie i biernie, fotografia. Lubie też bardzo nasze wspólne dyskusje pół żartem pół serio o polityce (śmiech).

Ja też lubię (śmiech). Jakie masz rady dla młodych sędziów, którzy chcieliby iść Twoją drogą?

Najważniejsze jest by stale wyznaczać sobie cele i do nich dążyć. Krok po kroku. Nie poddawać się, bo sukces nigdy nie przychodzi łatwo. Na to trzeba zapracować. Sukces trzeba widzieć w szerokiej perspektywie. Niczego nie osiągnie się ot tak, w jeden dzień. Trzeba nauczyć się szanować i doceniać każdy etap drogi. Wtedy, na mecie, u celu, będziemy umieli w pełni cieszyć się z osiągnięcia. I nie można oglądać się na innych, bo to nie pomaga. Czerpać dobre wzorce, rywalizować z samym sobą, podnosić sobie poprzeczkę. Nie bać się wyzwań i trudnych decyzji.

Znajomi z Polski, często nas pytają o fińską ekstraklasę – jaka jest liga, jaki prezentuje poziom, jakie jest zainteresowanie? Jak to wygląda w Twoich oczach?

Fińska liga jest z roku na rok coraz mocniejsza. Zespoły rywalizują w ramach Champions League oraz innych rozgrywek FIBA. Jest tu wielu zagranicznych graczy, a też coraz częściej fińscy zawodnicy, stanowiący o sile kadry narodowej, wracają do fińskiej ligi. To pokazuje, ze jej potencjał i prestiż a także zaplecze finansowe stale wzrastają. Fińska federacja promuje koszykówkę bardzo mocno, poczynając od rozgrywek młodzieżowych. Hale na meczach ligowych są pełne.
Zainteresowanie koszykówką w Finlandii bardzo wzrosło po sukcesach kadry narodowej, po organizacji Mistrzostw Europy w Helsinkach w 2017 roku oraz po tym jak Lauri Markkanen zaczął grac w NBA. Jest naprawdę dobrze, a niedługo będzie jeszcze lepiej. Jestem tego bardziej, niż pewny.

Poza Korisliigą, jakie ligi oglądasz? Euroliga, NBA, jakieś inne?

Głownie Euroligę, ale także NBA, jeśli to możliwe, jeśli mecze są o naszych porach. NBA to głownie z Tobą, gdy się spotykamy.

Jak wygląda Twój „meczowy dzień?” Jak przygotowujesz się do zawodów?

Po pierwsze muszę się wyspać. Po drugie zjeść dobre, bogate w składniki odżywcze śniadanie, tak by przed meczem nie jeść nic super ciężkiego, tylko lekki lunch. Najlepiej gdy po południu mam czas na mała sjestę. Dzień przed zawodami oglądam poprzednie mecze zespołów, ich statystyki, analizuję ciekawe klipy, poszczególnych graczy, którzy są ważni dla swoich ekip. Wiesz sam jak to jest – czasem najlepszy zawodnik na parkiecie, to nie ten, z którym musisz złapać kontakt, który będzie Twoim łącznikiem z drużyną, gdyby coś się działo. Poza tym relacje z trenerami, niebezpieczne zagrania. Staram się w głowie ułożyć sobie wszystko. Ale też nie chcę przesadzić. Najważniejsze to luz w głowie i pozytywne nastawienie psychiczne. Gdy jestem rozluźniony, wtedy sędziuje mi się najlepiej. Choć uwielbiam presję z zewnątrz. Ona pozwala mi się skoncentrować jeszcze bardziej.

A jak spędzasz offseason? Obaj wiemy z doświadczenia, że sędziowie mają często problem z utrzymaniem dobrej formy oraz sportowej sylwetki. Oczywiście nie z naszego doświadczenia (śmiech).

Offseason spędzam głównie na podróżach, na realizowaniu własnych pasji i nadrabianiu tego, na co za bardzo nie mogę pozwolić sobie w trakcie sezonu. Mam na myśli spędzanie czasu z dziewczyną, rodziną i przyjaciółmi. Jeżeli pytasz w kontekście basketu, to zachowuje się normalnie. Robię sobie lekkie roztrenowanie, a potem wracam do pracy. Bardzo nie lubię przerwy od koszykówki. Wole być w rytmie meczowym. Dlatego też co roku biorę udział w 1-2 turniejach po/przed sezonowych i sędziuję mecze kadr narodowych. W tym roku np. Finlandia-Portugalia U20, która później została mistrzem Europy.
Poza tym dla mnie offseason to nie jest czas by nadrabiać zaległości fizyczne, bo ich po prostu nie mam. Trenuje cały rok, odżywiam się zdrowo na co dzień. Dbam o siebie zarówno w trakcie sezonu jak i latem. Wakacje to nie jest czas kiedy nagle możesz nic nie robić i jeść co chcesz. W ten sposób daleko nie dojdziesz. Wymagam od siebie, bo wiem, ze koszykówka jest coraz szybsza, a zawodnicy, trenerzy i publiczność wymagają od nas bycia w topowej formie fizycznej, choć nie tylko tej. Powtórzę to, choć wiem, ze podzielasz moje zdanie, że strasznie wygląda sędzia z brzuszkiem, który nie dobiega za akcją. Albo sędzia, który nie może ukończyć testu biegowego. Bez problemu przebiegnę go kilka razu pod rząd, a może i nawet tyłem by się udało (śmiech).

– Jaką rolę odgrywa przygotowanie mentalne sędziów? Gotowość do pracy pod presją, radzenie sobie z własnymi myślami po trudnych meczach, umiejętność wyłączania się?

Uważam, że przygotowanie mentalne stanowi podstawę dobrego sędziowania. Moim zdaniem, dobry sędzia to taki, który potrafi odciąć się od wszystkiego, co poza parkietem, który jest w 100% skoncentrowany na tym co robi. Ktoś może powiedzieć, że to banały, ale zazwyczaj te „banały” mają największy wpływ na naszą postawę w trakcie zawodów. Jeżeli nie potrafisz przestawić się mentalnie i wyłączyć zbędnych emocji, nie będziesz w stanie ocenić dobrze wszystkiego, co dzieje się na boisku. Miałem niejednokrotnie spotkania, kiedy partnerzy byli zmęczeni, albo borykali się z jakimiś problemami. Widziałem jak walczyli z samymi sobą. Wyglądali zupełnie inaczej, niż zwykle, kiedy mają wszystko poukładane. Jeżeli chodzi o samą kwestię przygotowania do meczu pod presja i radzenia sobie z nią, to u mnie przychodzi to z każdym posędziowanym meczem. Uważam, że nie ma lepszej szkoły przygotowania mentalnego niż trudne, wymagające mecze z dużą ilością emocji i trudnych sytuacji. To kształtuje Cię jako człowieka oraz jako sędziego. W zasadzie od samego początku mojego sędziowania, miałem okazje dostawać trudne spotkania. Myślę, że to mnie zahartowało i przygotowało. Ostatnio na zawodach Nordic Championships sędzia partner przyznał, że dawno nie spotkał tak spokojnego sędziego przed meczem.
Jeżeli chodzi o emocje w trakcie meczów, to jesteśmy tylko ludźmi i czasem mogą się one pojawić. Wtedy staram się je na bieżąco wyciszać. Rozmawiam ze sobą, mówię sobie co widzę, również wtedy kiedy podejmuję decyzje. Po wątpliwym gwizdku nie rozmyślam, tylko mowie: następny będzie dobry. Rozpatruję każdą akcję z osobna, nie wracam myślami do tego co było. Na to jest czas po meczu, by przeanalizować i wyciągnąć wnioski.

Gdyby to od Ciebie zależało, jakie zmiany czy usprawnienia w przepisach, chciałbyś zobaczyć w przyszłości?

Może skróciłbym czas akcji do 22/20 sekund? Zawodnicy są coraz szybsi. Często przechodzą w ciągu kilku sekund na pole ataku, a potem czekają kozłując. W ten sposób basket byłby jeszcze bardziej ofensywny, a tym samym widowiskowy. 14 sekund na polu ataku było według mnie dobrym usprawnieniem. Podrzut sędziowski, zamiast strzałki, też byłby ciekawy. Część rozwiązań zaczerpniętych z NBA dobrze się u nas przyjęła. Może wkrótce będą kolejne?

Sędzia policjant, sędzia aptekarz? Oby nie sędzia kalosz (śmiech). Jak Ty rozumiesz swoją rolę na boisku? Wiesz, chodzi mi o to, że czasem sędziowie świadomie lub nie, chcą być częścią show, z czym ja, jako osoba, która zajmuje się koszykówką też z dziennikarskiej strony, nie do końca się zgadzam. Jaka jest Twoja filozofia w tej materii?

Myślę, że ani jedno ani drugie. Bardziej jako ważna część meczu, rozjemca i osoba, której zadaniem jest sprawienie, że mecz będzie opierał się na uczciwej, sportowej rywalizacji w ramach przepisów i zgodnie z duchem gry. Uważam, że sędzia nie powinien być showmanem. Sędzia, którego nikt nie pamięta po meczu, to najlepszy sędzia. Sędzia powinien wkraczać tylko wtedy, gdy to potrzebne, a nie przez cały mecz skupiać niepotrzebnie uwagę na sobie.
Gdy zaczynałem sędziować, bylem bardziej zdystansowany do graczy i trenerów. Dziś bardziej odpowiada mi rola sędziego, który jest częścią meczu, który współpracuje z zawodnikami i trenerami. Uważam, że należy być otwartym na dialog, ale jednocześnie jasno wyznaczyć granicę, której nie pozwoli się przekroczyć. Nie odpowiada mi typ sędziego, który cały czas, po każdej akcji dyskutuje z trenerami i zawodnikami, udaje przyjaciela wszystkich, bo to pokazuje moim zdaniem, że nie jest się pewnym swoich decyzji. Myślę, że należy zachować zdrowy balans. Jednocześnie uważam, że dzięki temu, że jestem prawnikiem szybkie uzasadnienie określonej decyzji przychodzi mi trochę łatwiej, niż innym, bo mam z tym zadaniem do czynienia na co dzień.

Zadam Ci teraz pytanie, które zadawałem w tym sezonie zawodnikom NBA, a ostatnio też Maćkowi Lampe – jak Twoim zdaniem będzie rozwijać się koszykówka, w którą stronę pójdzie, jak może wyglądać za powiedzmy pięć lat? Dziś gra się szybko, dużo rzuca się za trzy, pozycje się zacierają. Jak to może wyglądać w przyszłości?

Na pewno będzie jeszcze szybsza, bardziej dynamiczna. Myślę, że zyska jeszcze bardziej na atrakcyjności. Gracze będą jeszcze bardziej fizyczni, a pozycje będą się jeszcze bardziej zacierały. Myślę, że z czasem nie będzie już miejsca na typowego ciężkiego centra, ale bardziej dynamicznego, potrafiącego zagrać przodem i tyłem, rzucić z półdystansu lub za trzy. Już teraz mamy z tym trendem coraz częściej do czynienia. Czytałem Twój wywiad z Maćkiem Lampe. Mam tu trochę odmienne zdanie, niż on. Myślę, że FIBA będzie systematycznie szła w kierunku rozwiązań z NBA, bo NBA to marketingowy sukces. Europie też na tym sukcesie na pewno zależy.

Trzy rzeczy, które uwielbiasz w związku z życiem w Finlandii?

Natura, spokój, szacunek do drugiego człowieka i dobra wspólnego.

Trzy rzeczy, których tu nie lubisz?

Ciężko powiedzieć. Na pewno nie powiem, że mrozy -35C, bo to akurat bardzo lubię. Średnio oceniam służbę zdrowia. Czasem zbyt literalne interpretowanie prawa. I dystans, który nas dzieli, bo to ponad 1000 kilometrów (śmiech).

1 comment on “Karol Kowalski, nowy sędzia FIBA

  1. stoiczkow

    3mam kciuki, żebyś i Ty trafił na ten poziom – oczywiście jeżeli takie są Twoje marzenia. PS – bardzo dobry wywiad

    Reply

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.