Kawhi Leonard przeszedł operację naderwanego więzadła krzyżowego przedniego (ACL) w prawym kolanie. Zabieg zakończył się pełnym sukcesem, ale klub Los Angeles Clippers, w swoim oświadczeniu, nie podał nawet szacowanego czasu, jaki ich zawodnik będzie potrzebował na powrót na parkiety NBA.
Do kontuzji doszło 14 czerwca, czyli dokładnie miesiąc temu, w czwartym meczu serii Jazz-Clippers. Kawhi stracił osiem kolejnych meczów swojej drużyny z urazem, który wstępnie nazwano skręceniem kolana.
Dla Clippers oznacza to bardzo trudne, ale jednocześnie ciekawe lato. Leonard ma zapisaną w kontrakcie opcję zawodnika na nadchodzące rozgrywki. Jej wartość wynosi $36 mln. Jeśli w nią wejdzie, to po zakończeniu sezonu, będzie uprawniony do podpisania czteroletniej umowy wartej $181.5 mln. Kawhi nie ma pełnych praw Birda, dlatego w przypadku gdyby odstąpił od umowy i chciał podpisać nowy kontrakt, to Clippers będą mogli zaoferować mu tylko kontrakt czteroletni warty $176.2 mln. Wygląda więc na to, że sam Kawhi i jego agent oraz wujek Dennis będą mieli w najbliższych tygodniach trochę matematyki do wykonania.
Jeszcze przed kontuzją i operacją, mocno zainteresowani pozyskaniem Leonarda byli m.in. Dallas Mavericks i Miami Heat.
W swoim drugim sezonie w Clippers Kawhi grał na poziomie 24.8 punktu, 6.5 zbiórki, 5.2 asysty (najlepiej w karierze) oraz 1.6 przechwytu.
W play-offach (11 meczów) jego średnie skoczyły do 30.4 punktu, 7.7 zbiórki, 4.4 asysty oraz 2.1 przechwytu. Lider Clippers trafiał imponujące 57.3% swoich rzutów z gry, co było najwyższym odsetkiem w jego karierze w postseason.
Mój komentarz: Jest to fatalna wiadomość dla Clippers. Powrót do zdrowia po naderwaniu ACLa, które wymagało operacji, zabiera zwykle tyle samo czasu, co po pełnym zerwaniu. Więc niech nikogo nie zwiedzie tok rozumowania, że naderwanie jest czymś lżejszym i łatwiejszym w leczeniu (i wracaniu do zdrowia), niż zerwanie. Procedura naprawiania wygląda dość podobnie. Podobny jest też czas potrzebny na powrót do zdrowia.
Punktem odniesienia może być tutaj Spencer Dinwiddie, który pod koniec grudnia ubiegłego roku naderwał ACL prawego kolana. Gracz Brooklyn Nets dopiero po siedmiu miesiącach mógł wrócić do „koszykarskich aktywności”, a to zazwyczaj oznacza dodatkowy miesiąc lub dwa przed wejściem na parkiet do poważnego grania w meczach.
Zakładając zatem wariant optymistyczny, albo raczej taki, jaki przechodzi(ł) Dinwiddie, to Leonarda najwcześniej zobaczymy w samej końcówce rundy zasadniczej, lub na początku przyszłych play-offów. My kibice mamy czasem tendencje do brania rzeczy za coś pewnego. Przyjmujemy bez większego zastanowienia, że nawet po wielu miesiącach przerwy, gracz wróci i będzie produkował na swoim normalnym poziomie. Życzę Leonardowi jak najlepiej, ale ciężko będzie oczekiwać, że po prawie roku bez gry, nagle wejdzie i będzie dawał po 25/5/5 na mecz. Nie jest to nierealne, bo mówimy o wybitnym koszykarzu w nieprzeciętnie atletycznym i silnym ciele, ale mimo wszystko nie oczekiwałbym, że stanie się to z automatu, tuż przed albo w trakcie kolejnych play-offów.
Zakładając również, że Clippers bez Leonarda będą nadal (chcieli być) play-offową drużyną, oznaczać to będzie, że na barkach Paula George’a spoczywać będzie dużo odpowiedzialności na obu końcach parkietu, z podkreśleniem ataku. PG pokazał w tych play-offach, że jest w stanie być liderem, jak kiedyś w Indianie, ale działo się to na przestrzeni dwóch tygodni, nie wielu miesięcy. Tak po prostu, czysto fizycznie, 31-letni George, który też w przeszłości miał wiele kłopotów ze swoim zdrowiem (i nadal je miewa), będzie miał niezwykle ciężko utrzymać swoje ciało w gotowości do walki przez 82 mecze.
Clippers nie mają zbyt wielkiego pola do manewrów na wolnym rynku, jeśli chodzi o walne środki do wydania. Muszą więc liczyć na to, że Reggie Jackson po znakomitych play-offach, po pierwsze przeniesie swoją formę na kolejny sezon, a po drugie nie skusi się na pieniądze gdzieś indziej. Steve Ballmer będzie musiał mu zapłacić, ale też nie powinien raczej przesadzać.
Clippers nie pozostaje nic innego, jak wierzyć w progres Terrance’a Manna i dobrze przepracowane lato przez Luke’a Kennarda. Nawet bez Leonarda ta ekipa ma wystarczająco dużo talentu i dobrego coachingu na ósemkę na Zachodzie, ale przecież konkurencja nie śpi. Do gry wrócą Warriors, play-offowe aspiracje będą mieć Pelicans i Grizzlies, nigdy nie wiadomo, co będzie dziać się ze Spurs. A to tylko cztery organizacje, z których trzy nie zrobiły play-offów w tym sezonie. Będzie ciężko na Zachodzie, ale dzięki temu będzie ciekawie.
A tymczasem, zdrowia Kawhi!
Jakieś przeczucia czy objawienie w szklanej kuli ile R. Jackson dostanie za następne cztery lata? Tyle co oczekuje Dennis Schroder?(20-25 sezon).
Zdaje się, że Reggie do tej pory był bustem(przynajmniej po otrzymaniu tłustego kontraktu w Detroit).