Brad Miller skończył 14-letnią karierę. Żegnaj Brad! To był fajny gość. Zaczął karierę w Chicago w tym ciężkim, przejsciowym, pomistrzowkim sezonie 1998-1999. Trzy lata później razem z Ronem Artestem trafili do Indiany tworząc z Reggie Millerem i Jermainem O’Nealem całkiem ciekawy zespół. Od gracza głębokich rezerw w słabych wówczas Bulls do formy ocierającej się o All-Star (zagrał raz). Po Indianie 6 niezłych lat w Sacramento, pół sezonu znów w Chicago. Rok temu Houston a w tym zakończonym dziś sezonie Minnesota. Chciał swój ostatni sezon zagrać dla coacha Adelmana, z którym tak dobrze pracowało mu się w Kings. 12 kwietnia obchodził 36 urodziny i jak sam mówił serce do gry jeszcze było wielkie ale zdrowie już nie to. Skończył w swoim stylu – trójką z naprzeciwka kosza. Z tego był znany – mimo 213cm lubił wyjść na obwód i "sieknąć" trójkę. Żegnaj Brad! Emocji nie zabrakło, bo zabraknąć ich nie mogło.
* Charlotte Bobcats zostali najgorszą drużyną w historii NBA. Skończyli sezon z kompromitującym bilansem 7:59 i 23 porażkami z rzędu! 7 wygranych z 66 meczów daje odsetek wygranych na poziomie 10.6%. Do tej pory najgorsi w historii byli Philadelphia 76ers z sezonu 1972-1973. Skończyli sezon z bilansem 9:73 (11% wygranych meczów). Można się zastanawiać czy Bobcats byliby w stanie wygrać te 3 mecze z 16, gdyby sezon był grany w pełnym wymiarze czyli 82 mecze. Fakt pozostaje faktem – liczby nie kłamią, są najgorsi. Podobno w lutym Jordan chciał zakontraktować Królika Bugsa i kilka innych gwiazd ze Space Jamu – nie zgodzili się. Bobcats przegrali 23 mecze z rzędu a tym samym oddali hołd swojemu wielkiemu właścicielowi. Do niechlubnego rekordu zabrakło niewiele. 26 meczów z rzędu przegrali Cavs w ubiegłym sezonie, 24 też Cavs w 1982 roku. Seria Bobcats była trzecią, najdłuższą w historii.
* Kobe Bryant miał dość klarowną sytuację przed ostatnią kolejką sezonu regularnego. Żeby zostać królem strzelców musiał rzucić 38 punktów w Sacramento, przeciwko Kings w nic nie znaczącym meczu dla obu ekip. Nie zagrał w nim w ogóle oddając koronę bez walki Kevinowi Durantowi. 33-letni Bryant miał szansę zostać pierwszym od czasów Michaela Jordana, królem strzelców NBA w wieku 30+. M.J. miał 35 lat dry w sezonie 1997-1998 ostatni raz sięgał po koronę najlepszego strzelca NBA.
Duran wygrał "o włos" a dokładnie o 0,17 punktu! Jest to jego trzeci tytuł najlepszego strzelca sezonu, jednocześnie jest najmłodszym (23 lata) graczem w historii z potrójną koroną (Jordan miał 25). Jest także pierwszym graczem od czasów Michela Jordana (1996-1998), który został najlepszym strzelcem NBA, trzy sezony pod rząd.
Jego średnia ostatecznie wyniosła 28.03 punktu na mecz a Kobego 27.86.
Był to jeden z najbardziej zaciętych wyścigów po koronę króla strzelców w historii NBA. George Gervin i David Thompson (0.07) w sezonie 1977-1978, Michael Jordan i Shaq (0.42) w sezonie 1997-1998, Kevin Durant i LeBron James (0.44) w sezonie 2009-2010, Alen Iverson i Shaq (0.50) w sezonie 1998-1999 oraz David Robinson i Shaq (0.50) w sezonie 1993-1994.
* Pistons pokonali u siebie 76ers 108:86. Najprawdopodobniej ale nie na 100% byliśmy też świadkami ostatniego meczu Bena Wallace’a. 37-letni weteran z 16-letnim stażem w NBA zagrał 1088 meczów w NBA dla Waszyngtonu, Orlando, Chicago, Cleveland i oczywiście Detroit, z którym sięgnął w 2004 roku po mistrzowski tytuł. Czterokrotnie wybierany Najlepszym Obrońcą Sezonu, zaliczył 529 double-doubles, lider Pistons w blokach (13 w historii NBA), drugi w przechwytach, trzeci w zbiórkach. Nieźle jak na gracza, który nigdy nie był w drafcie a kiedy trafił do NBA nie wróżono mu ciekawej przyszłości.
Żeby uczcić (być może ostatni) mecz w karierze Big Bena, wszyscy zawodnicy Pistons zagrali w opaskach. Chcieli, żeby ten MECZ był wyjątkowy… i taki był.
Ben Gordon rzucił w II kwarcie 7 trójek (!) – nowy rekord klubu. Piston ogółem trafili w samej II kwarcie 11 razy zza łuku co było wyrównaniem rekordu NBA.
Piszę prawdopodobnie bo sam sam Ben mówił jakiś czas temu, że bieżące rozgrywki, jego siedemnaste, będą dla niego ostatnie. Po meczu nie był jednak do końca pewny.
"Czy uważam, że już pora na zakończenie kariery? Tak, tak uważam. Ale ciężko jest odchodzić, kiedy tylu kibiców namawia mnie, żeby jeszcze grał. Potrzebuję trochę czasu, żeby to sobie wszystko przemyśleć." – mówił po meczu Wallace.
"Ben Wallace miał niesamowitą karierę. Nie był wybrany w drafcie a spędził w lidze tyle wspaniałych lat. Jeśli to był jego ostatni mecz, czuję się zaszczycony, że mogłem w nim uczestniczyć." – powiedział Doug Collins, trener 76ers.