Koniec Jasona Kidda w Nets?

Na linii Jason Kidd – zarząd Brooklyn Nets doszło do spięcia a raczej konfrontacji sprzecznych wizji odnośnie prowadzenia klubu. Zdaniem osób blisko związanych z tematem, Kidd już nie wróci na ławkę Nets.
O co poszło?
Podobno kilka dni temu Kidd spotkał się z "górą" i poprosił o więcej władzy. Poza samym coachingiem, chciał otrzymać prawo do zarządzania składem, co w dużym stopniu pokrywałoby się z kompetencjami dotychczasowego menadżera drużyny Billy’ego Kinga.
Zarząd nie zgodził się na takie rozwiązanie.
Wtedy pojawili się Milwaukee Bucks, którzy poprosili Nets o zgodę na rozmowy z Kiddem w sprawie objęcia u nich stanowiska głównego trenera. Zgodę otrzymali.
Mówi się, że oba kluby już rozmawiają na temat rozwiązania kontraktu Kidda oraz ewentualnej rekompensaty z tego tytułu dla Brooklynu.

Czytając między wierszami…

Marc Lasry, jeden z dwóch właścicieli Bucks prywatnie przyjaźni się z Kiddem. Znają się z czasów, gdy ten grał dla Nets a Lasry był właścicielem mniejszościowego pakietu w klubie z New Jersey. Poza tym Kidd od lat słucha jego rad w sprawach związanych z inwestowaniem i oszczędzaniem pieniędzy. Lasry i Wes Edens kupili klub z Wisconsin w tym roku za ok. $550mln.

Stosunki Billy’ego Kinga i Kidda nigdy nie były dobre. Gdy Nets byli w grudniu ubiegłego roku 10:21, King był jednym z pierwszych którzy chcieli zwolnić Kidda. Weterani z Garnettem i Pierce’m na czele stanęli murem za swoim trenerem. Mikhail Prokhorov postanowił ich wysłuchać.

Kidd zgodził się minionego lata podpisać czteroletni kontrakt za ok. $10.5mln. Rok temu wyglądało to na uczciwą stawkę dla trenera bez wcześniejszego doświadczenia.
W tym roku jednak Steve Kerr w Golden State i Derek Fisher w Nowym Jorku (obaj podpisali pięcioletnie umowy za $25mln) nieco zmienili optykę patrzenia na kontrakty dla trenerów i trochę rozpuścili towarzystwo.

Kidd miał też żal, że w przeciwieństwie do niektórych swoich kolegów po fachu, jego rola ogranicza się tylko i wyłącznie do trenowania. Stan Van Gundy na dzień dobry w Detroit obok posady trenera, dostał też stanowisko prezydentem do spraw koszykarskich.
Podobne stanowisko w Clippers
dostał tego lata także Doc Rivers.

Kidd nie mógł rzecz jasna nic zrobić w sprawie wartości kontraktu, który sam podpisał więc chciał przynajmniej zwiększyć swoją rolę w klubie.

Na razie nie wiadomo czy klamka zapadła już na 100% czy Kidd jako trener Nets, to już historia.
Nie wiadomo też kto ewentualnie poprowadziłby Brooklyn od przyszłego sezonu.
Nie wiadomo też do końca czy Milwaukee jest już pewnym kierunkiem dla Kidda w przypadku końca współpracy z dotychczasowym klubem. Z Bucks cały czas związany jest Larry Drew, który w swoim pierwszym roku pracy z tym klubem osiągnął bilans 15:67.

http://cdn0.vox-cdn.com/uploads/chorus_image/image/34959441/488842001.0_standard_730.0.jpg

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.