MVP FAQ: Jedno oko na playoffy

W MVP raz na jakiś czas – przeważnie raz na tydzień – odpowiadamy sobie na trzy pytania Tomka Kostrzewy. Pytania zazwyczaj dotyczą spraw bieżących lub niedalekiej przyszłości w NBA. Zwykle wrzucam link na swój FB ale dziś pomyślałem, że warto mieć to także na blogu.
Zatem zapraszam…

Do końca sezonu zasadniczego tylko 7 meczowych nocy. Czas
więc odważniej spojrzeć we wciąż nie wyrytą w kamieniu playoffową
przyszłość.

 

1. Który potencjalny pierwszorundowy pojedynek sprawia, że Twoje serce bije najszybciej?

Szczepan Radzki: Spurs – Grizzlies. O ile do takiego
dojdzie, bo to przecież moja drużyna grająca z kimś, kto im wybitnie
nie odpowiada. Może moje serce nie bije szybciej, ale ciekawi mnie
pojedynek Indiany z … kimkolwiek. Przy tym dołku formy, ten faworyt
wschodu może odpaść z kimkolwiek. I połechcę trochę Michała Górnego, ale
uważam, że patrząc na obecną tabelę, świetny będzie pojedynek Bulls z
Nets.

Karol Śliwa: Gdyby w układzie tabel nic się nie
zmieniło to na pewno Bulls-Nets. Bez dwóch zdań. W ubiegłym roku obie
drużyny zafundowały nam siedmiomeczowy pojedynek wagi ciężkiej. Były
emocje, była twarda obrona, indywidualne popisy i prawdziwa play-offowa
walka. Wygrali niżej notowani Bulls, mimo że byli mocno przetrzebieni
kontuzjami. W tym roku spodziewam się jeszcze więcej po tej serii. Nets
mają w swoich szeregach Pierce’a i Garnetta – dwóch weteranów, którzy od
paru już lat tylko czekają na tę fazę sezonu. Bulls z kolei prowadzeni
będą przez emocjonalnego i energetycznego Joakima Noaha – już nie mogę
się doczekać jego pojedynków z K.G. Obie ekipy budują swoją tożsamość na
drużynowej obronie i poukładanym ataku. Spodziewam się przynajmniej
sześciu meczów w tej serii. Heat-Wizards – Faworyt tej serii będzie
jeden ale i tak może być ciekawie. Pozycje, z których można ugryźć
mistrzów to pozycje rozgrywającego i centra. W przypadku Wizz to John
Wall i Marcin Gortat. Fajnie będzie patrzeć jak nasz rodak walczy z
drużyną Heat i jej gwiazdami. W serii (ile do niej dojdzie) nie
spodziewam się więcej niż pięciu meczów ale na pewno nie zabraknie
emocji i dobrego basketu a dla nas Polaków powodów do dumy. Ale gdyby
Wizards przyszło grać z Toronto (to też jest możliwe), wtedy notowania
stołecznej drużyny i szanse na awans drastycznie pójdą w górę.

Piotr Zarychta: Zdecydowanie starcie Los Angeles
Clippers i Golden State Warriors. Tylko fajnie, gdyby po obu stronach
wszyscy byli zdrowi i moglibyśmy oglądać pojedynki strzeleckie Jamala
Crawforda z Klayem Thompsonem, podkoszowe DeAndre Jordana z Andrew
Bogutem, Davida Lee z Blake’iem Griffinem i najprzyjemniejszy do
oglądania czyli Chrisa Paula ze Stephenem Curry. Ewentualnie jeszcze
starcie na wschodzie Bulls z Nets, ale tutaj wolałbym, żeby na siebie
nie trafili i przeszli zgodnie do drugiej rundy.

 

2. Kogo Miami Heat powinni się obawiać najbardziej w playoffach na Wschodzie: Nets? Bulls? A może jednak Pacers (lub ktoś inny)?

Radzki: Bulls. Nie sądzę, że Bulls są w stanie
wygrać z Miami w serii (zresztą uważam, że Nets też nie są), ale są ich w
stanie najbardziej poobijać i spowodować frustrację przez swoją siłową
grę. Kogo z nas by nie irytowało, gdyby po drugiej stronie stał ktoś
potencjalnie słabszy, teoretycznie niezdolny do nawiązania kontaktu, a w
rzeczywistości bijący się o każdy milimetr parkietu i nie posiadający
respektu? Spytajcie Barcelonę jak to jest, choć Atletico to wcale nie
dokładnie dobre odniesienie, bo ten zespół jest po prostu świetny.

Śliwa: Na Wschodzie właśnie tych trzech drużyn.
Tylko i wyłącznie. Może nie tyle obawiać się, co czuć respekt. Każda z
tych ekip pokazała, że potrafi z Heat wygrać. Przy czym pokonać mistrzów
w rundzie zasadniczej, nawet 4 razy jak zrobili to Nets, a pokonać ich w
serii play-off to dwa różne światy. Zobaczymy jak wyjdzie w postseason
polityka Miami odnośnie oszczędzania Wade’a przez cały sezon. W zeszłym
roku jego rola w Finale ze Spurs była bardzo duża ale widać było, że
„jedzie na oparach”. Jeśli ekipie z Florydy a raczej ich sztabowi
medycznemu uda się przywrócić przynajmniej 70% D-Wade’a jakiego znamy,
to Heat nadal są „team to beat” na Wschodzie. Dobrze by było, gdyby Greg
Oden był też w stanie dać od siebie kilkanaście minut w każdym meczu.

Zarychta: Wydaje mi się, że Nets. To drużyna mocno
niedoceniana, która już czterokrotnie ograła Heat w tym sezonie. Poza
tym ma różne odpowiedzi na rywala. Potrafią grać niskim składem z Paulem
Piercem na czwórce jako odpowiedź dla LeBrona. Mogą zagrać wyższym
ustawieniem z Plumleem jako centrem, Garnettem jako silnym skrzydłowym i
Andreiem Kirilenko jako niskim skrzydłowym, wtedy mają bardzo wysoki
skład. Na każdej pozycji mają odpowiedzi dla Heat i dla mnie ta
rywalizacja może być najtrudniejsza dla obrońców tytułu.

 

3. Zbliża się czas rozdzielania posezonowych nagród
indywidualnych. Gdyby NBA zaczęło wręczać nagrody Overrated Player Of
The Year i Underrated Player Of The Year, to do kogo by one trafiły?

Radzki: Overrated … J.R. Smith. Matko z córką, aż mi
szkoda klikać w klawisze i pisać o nim. Nowojorska tragedia i dramat.
Niedoceniany … hmm, pójdę nieco pod prąd. LeBron James. Tak, jest w
świetle reflektorów, tak jest wszędzie, tak wiemy, że to wielka,
olbrzymia gwiazda, albo cała mgławica gwiazd. Ale czy tak naprawdę go
doceniamy? Wiecie, w tym roku James rzuca 27 punktów przy skuteczności
prawie 57% (!?!?!??!), do tego ma 7 zbiórek, 6,5 asysty i 1,6 przechwytu
w każdym meczu. Naprawdę go doceniamy? Aha i robi to wszystko w 37,7
minuty.

Śliwa: Overrated Player Of The Year – To dobre
pytanie. Trudne. Carmelo Anthony. „Hold your horses” fani Knicks. Zanim
zaczniecie tępić klawiatury posłuchajcie. Uważam Melo za ścisłą elitę
ligi. Koszmar dla obrońców bo potrafi zdobywać punkty na wszystkie
sposoby. Mam jednak żal do niego, że w swoim jedenastym sezonie w NBA
nadal nie nauczył się drużynowego grania. Indywidualne rekordy dadzą mu
miejsce w drużynach All-Star, pomogą mu podpisać tłusty kontrakt, może
nawet otworzą drzwi do historii tej ligi ale nigdy nie dadzą
mistrzostwa. Powiesz, że jest tak, bo Melo nie ma z kim grać. To
wyświechtana śpiewka. LeBron James, który ma średnią w tym sezonie tylko
o pół punktu niższą niż Melo (27.5 do 27) oddał do tej pory 1311 rzutów
z gry. Lider Knicks…1611. Dajcie Jamesowi tych 300 rzutów – zobaczycie
Christmas Day Every Day. Oglądanie Anthony’ego w gazie – na przykład na
Igrzyskach w Londynie albo gdy ma swój wieczór (62 punkty z Bobcats) to
prawdziwa uczta dla fana NBA. Zbyt często jednak zdarza się oglądanie
Melo w roli „czarnej dziury” – gdy raz wpadnie tam piłka, już nigdy się z
niej nie wydostanie. Dostaje podanie na swoim ulubionym czterdziestym
piątym stopniu. Zatrzymuje się czas. Podczas niektórych meczów
Nowojorczyków zostaje popełniona zbrodnia na drużynowej koszykówce a ich
lider jest głównym podejrzanym. Nie mogę pojąć jak to możliwe, że
jeszcze nikt nie dotarł do jego głowy i nie uświadomił mu, że im więcej
będzie oddawał piłkę tym częściej będzie ona do niego wracać, tym
łatwiej będzie grało się i jemu i Knicks.

Underrated Player Of The Year – Paul Millsap Być może fakt, że
pierwszych siedem lat swojej kariery spędził w nudnych Utah Jazz a przed
tymi rozgrywkami przeniósł się do prowincjonalnej (przynajmniej na
standardy NBA) Atlanty, sprawia że nie mówi się o nim tyle, ile można by
było mówić. Od samego początku kariery znalazł się na moim radarze – na
początku z racji śmiesznego (przynajmniej dla mnie) nazwiska. Od
ostatnich 3-4 sezonów obserwuję go już tylko z powodów czysto
koszykarskich. Podoba mi się jego inteligenty styl gry, dobry rzut jak
na wysokiego skrzydłowego, niezły kozioł, nadal niedocenianą siłę pod
koszem. Od stycznia lubię go jeszcze bardziej, po tym jak miałem okazję
na dłuższą pogawędkę. Odebrałem go jako bardzo sympatycznego gościa z
poczuciem humoru i dużym dystansem do siebie i do tego co robi.
Rozmawialiśmy jakbyśmy znali się od lat. To było miłe. Ucieszył się jak
powiedziałem mu, że mam go w mojej drużynie w lidze fantasy. Obiecał, że
będzie starał się nabijać mi punkty. Trzymałem kciuki za jego wybór do
Mecz Gwiazd. Udało się. Prawie 18 punktów, 8.5 zbiórki, 3.1 asysty, 1.8
przechwytu oraz 1.1 bloku w tym sezonie. O takich średnich mówiłoby się
dużo więcej, gdyby Paul grał którymś ze sztandarowych miast NBA.

Zarychta: Overrated przyznałbym Royowi Hibbertowi.
Niby pomaga tej Indianie Pacers w świetnym bronieniu, ale jak na
pieniądze, które zarabia, to nie zaliczenie ani jednego sezonu z 50%
skutecznością z gry jest śmieszne. Zdecydowanie underrated jest dla mnie
Shaun Livingston. Wciąż wszyscy patrzą na niego przez pryzmat ciężkiej
kontuzji i go nie doceniają, a on tymczasem gra świetnie, a dodatkowo
pod względem fizycznym w ogóle nie widać, żeby przeszedł ciężki uraz, co
pokazuje w licznym efektownych wsadach.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.