Jak to zwykle przed każdym nowym sezonem bywa, desperacko próbuję przewidzieć przyszłość i rozdać nagrody indywidualne za nadchodzący sezon. Zapraszam do dyskutowania i zamieszczania własnych typów.
MVP.
Nominowani: Giannis Antetokounmpo, Luka Doncic, Joel Embiid, Jayson Tatum, Steph Curry.
Mój typ: Joel Embiid.
Środkowy 76ers był drugi w ostatnich dwóch głosowaniach na MVP. Były liczby, były dobre narracje, zabrakło rozegranych meczów oraz trochę wyższych miejsc 76ers w skali całej ligi. Delikatnie obawiam się o liczbę rozegranych meczów, bo to (zdrowie) jest coś, co chyba już zawsze będzie towarzyszyć jego postaci, ale za to dwóch, a nawet trzech rzeczy jestem niemal pewny, o ile w tym biznesie można być pewnym czegokolwiek. Po pierwsze nie spodziewam się żadnego zjazdu formy Embiida. W wieku 28 lat, przynajmniej w teorii, powinien właśnie wchodzić w najlepsze lata swojego grania. Liczby na poziomie 30.6 punktu, 11.7 zbiórki, 4.2 asysty, 1.5 bloku oraz 1.1 przechwytu za ubiegły sezon mogą bez problemu zostać powtórzone w tym. To są potężne argumenty w dyskusji o MVP. Po drugie uważam, że wzmocnieni 76ers mogą być najlepszą ekipą Wschodu. W takim scenariuszu, akcje Embiida poszłyby jeszcze bardziej w górę. Po trzecie konkurencja – Nikola Jokic nie wygra trzeci rok z rzędu. Albo inaczej – jego szanse na wygraną są dużo niższe, niż w latach ubiegłym. Tak, wiem, to jest trochę pokręcone, że bierze się pod uwagę również i kontekst tego, co wydarzyło się z daną drużyną i danym zawodnikiem w play-offach, że bierze się też pod uwagę kontekst historyczny, a nie tylko dany sezon, ale tak to już jest w tej NBA. W tej chwili nie oceniam tego, czy jest to słuszne, czy nie. Zwracam jedynie uwagę na fakt, że taki trend istnieje. MVP sezonu regularnego, przez trzy lata z rzędu, zostawali w historii NBA tylko trzej gracze. Byli to Bill Russell (1961-63), Wilt Chamberlain (1966-1968) oraz Larry Bird (1984-86). Faworytem bukmacherów jest w tym roku (kolejny raz) Luka Doncic. O ile jestem niemal pewny jego indywidualnych osiągnięć, o tyle myślę, że Mavs nie będą tak wysoko w skali ligi. Jeśli się mylę, to Słoweniec ma naprawdę duże szanse na wygraną. Spodziewam się też wielkiego sezonu po Tatumie, ale obawiałbym się o liczbę wygranych Celtics. Pół sezonu bez Roberta Williamsa, nowy trener. Na mojej liście w ogóle nie ma KD. Być może niesłusznie uważam, że na tym etapie jego kariery, to wyróżnienie nie jest jego nadrzędnym celem na sezon. To samo LeBron. Celem ich obuj jest w zdrowiu zameldować się w play-offach. Plus Lakers raczej nie zajmą wysokiego miejsca w tabeli Zachodu.
Obrońca Roku.
Nominowani: Bam Adebayo, Rudy Gobert, Giannis Antetokounmpo, Joel Embiid, Herb Jones.
Mój typ: Bam Adebayo.
Bezpiecznie jest postawić w tej kategorii na wysokiego. W ostatnich 27 latach tylko dwóch zawodników obwodowych było wybieranych obrońcami roku (Gary Payton w 1995 oraz Marcus Smart w tamtych rozgrywkach). Stawiam na Bama Adebayo nie tylko dlatego, że jest wysoki. Gracz Miami Heat najprawdopodobniej zgarnąłby tę nagrodę w minionym sezonie, ale stracił za dużo meczów, żeby na poważnie brać go pod uwagę w głosowaniu. Gdy w grudniu 2019 roku miałem okazję oglądać go na żywo, a potem w szatni chwilę pogadać, napisałem „Bam Adebayo w ciągu najbliższych pięciu lat zdobędzie nagrodę dla najlepszego obrońcy. Ja Ci to mówię. Wróć tu, jak to się stanie.” Jesteśmy zatem w trzecim roku mojej przepowiedni. Zostały już tylko dwa. Ale żarty na bok. Heat tracili po 106.3 punktu na 100 posiadań w ubiegłym sezonie. Tylko cztery drużyny były lepsze. W tym też będą wysoko, bo drużyny coach Spoelstry zwykle są dobre w obronie. Bam znakomicie switchuje i może regularnie bronić nawet czterech pozycji. Świetnie czyta grę i dyryguję obroną Heat. Jeśli zdrowie dopisze, to ma wszelkie argumenty, żeby to wygrać.
Debiutant Roku.
Nominowani: Paolo Banchero, Keegan Murray, Jabari Smith, Jaden Ivey, Jeremy Sochan (a jak!).
Mój typ: Keegan Murray.
Jeśli czytacie mnie od jakiegoś już czasu, to wiecie, że nie śledzę NCAA. Nie mam więc swojego własnego poglądu na temat wartości młodzieży przychodzącej do ligi z tego kierunku. Bazuję na opiniach i doniesieniach innych, ale nie lubię nie mieć całkowicie własnego zdania, opartego wyłącznie na własnych obserwacjach i przemyśleniach. Ligi letnie i preseason, to jest już coś, ale nadal mimo wszystko za mało.
Ale w związku z tym, że muszę kogoś wybrać, to stawiam ma Keegana Murraya z Sacramento Kings. 22-latek z bardzo dobrej strony pokazał się w lidze letniej w Las Vegas. Jak na obecne trendy, jest trochę nietypowym debiutantem, bo ma „już” 22 lata. Ale dzięki temu, że na uczelni spędził dwa lata, widać w jego grze techniczne „doszlifowanie”, które moim zdaniem może z miejsca zaprocentować. No i ma też ciało od razu gotowe na NBA. „Patriotyczny” zakład na Jeremiego Sochana jest finansowo bardzo opłacalny. Każda suma zainwestowana na młodego gracza Spurs zostanie pomnożona przez ponad 40.
Most Improved Player.
Nominowani: Anthony Edwards, Tyrese Maxey, Tyrese Haliburton, Patrick Williams, Josh Giddey.
Mój typ: Patrick Williams.
Bardzo lubię tę nagrodę, bo daje ogromne pole do interpretacji przez swoją płynność, jeśli chodzi o jej definicję. Czy większą wartość ma gracz, który po prostu dostał szansę (minuty, większa rola) i ją wykorzystał, czy raczej taki gracz, który po paru sezonach bycia anonimowym graczem, nagle pojawił się na horyzoncie i pozytywnie zaskoczył? Czy brać pod uwagę zawodników wybranych wysoko w drafcie, którzy dopiero w kolejnych latach udowodnili swoją przynależność do NBA? Czy brać pod uwagę drugoroczniaków, których progres jest niejako oczekiwany?
Przez to, że jest tak wiele kryteriów, tak wiele płaszczyzn, tak wiele zmiennych, na których możemy graczy obserwować i oceniać pod kątem rozwoju, wyścig po tę nagrodę jest w mojej ocenie każdego roku bardzo ciekawy. Mam symbolicznie wpisanych pięciu kandydatów. Ale przy tej nagrodzie można by mieć i ze 100 nazwisk. Nie przesadzam. Niektóre firmy bukmacherskie przyjmują zakłady na przeszło setkę zawodników w wyścigu po to wyróżnienie.
Ja, przez ostatnie dwa lata, stawiałem na O.G. Anunoby’ego. W tym roku biłem się z myślami czy nie iść po „three-peat”. Ostatecznie stawiam jednak na Ptricka Williamsa z Chicago Bulls i już mówię dlaczego. 21-latek zaczyna swój trzeci sezon w NBA, ma znakomitą bazę wyjściową, jeśli chodzi o statystyki – 9 punktów i 4 zbiórki z zeszłego sezonu. To są wartości, które może podwoić jeśli zanotuje progres, którego się po nim spodziewam. W zeszłym sezonie wystąpił tylko w 17 meczach, 21 łącznie z play-offami. Nawet w tej małej próbce miał przebłyski talentu – 20 i 23 punkty w serii z Bucks, a w wcześniej, w rundzie zasadniczej, 35 punktów przeciwko Wolves. Podoba mi się „kawhipodobne” ciało. To jest coś, czego się nie da wyćwiczyć. Jeśli to ciało wykonało latem odpowiednio ciężką pracę, to w tym sezonie jego właściciel będzie mógł zebrać owoce tejże pracy.
Najlepszy Rezerwowy.
Nominowani: Jordan Poole, Malcolm Brogdon, Norman Powell, Brandon Clarke, Victor Oladipo
Mój typ: Jordan Poole.
W byciu najlepszym rezerwowym, oczywiście w kontekście tej nagrody, chodzi zazwyczaj o bycie najlepszym strzelcem. A trochę szkoda, bo taki Andre Iguodala na mistrzowskich ławkach Warriors, to było prawdziwe złoto, które nie do końca należycie zostało docenione. Stawiam na Jordana Poole’a, bo myślę, że ma idealne warunki do tego, żeby błyszczeć. Po pierwsze Warriors będą dobrzy w tym sezonie. Po drugie, Poole będzie dostawał dużo szans na regularną grę. Nie podejrzewam, żeby Steve Kerr chciał grać wielkie minuty 34-letnim Stephem, ani 32-letni Klay’em. Oni mają mieć zdrowe i wypoczęte ciała na play-offy. 23-latek podpisał przed paroma dniami czteroletni kontrakt warty $140 mln. Teraz, mając już zabezpieczoną przyszłość na pokolenia wprzód, trzeba bez żadnych zmartwień wyjść na parkiet i udowodnić swoją wartość. Spodziewam się jakościowego skoku w jego grze, ale nawet 18.5 punktu, 3.4 zbiórki i 4 asysty z tamtego sezonu byłyby bardzo silnymi argumentami w walce po to wyróżnienie. Konkurencja po tę nagrodę będzie jednak silna, a walka mocno wyrównana. Każdy z moich pięciu kandydatów ma tu swoje argumenty i swoje narracje. A kandydatów z realnymi szansami można by tu wymienić jeszcze z drugie tyle.
Trener Roku.
Nominowani: Chris Finch, Tyronn Lue, Willie Green, Mike Brown, Michael Malone.
Mój typ: Willie Green.
Obserwując historię przyznawania tej nagrody, można zaobserwować pewien trend. Każdego roku idzie to dwoma torami, lub ewentualnie trzecim, który jest połączeniem dwóch pierwszych. W pierwszym wariancie wygrywa trener, którego drużyna była wśród dwóch-trzech najlepszych ekip ligi. Proste i czytelne. W drugim wygrywa trener, który stał za sukcesem składu, co do którego nie było zbyt wielkich oczekiwań, który niejako urósł na naszych oczach w trakcie rozgrywek. W trzecim mamy do czynienia z kombinacją obu tych rzeczy. Historia ostatnich trzech lat, jest właśnie namacalną historią tych trzech trendów. W ostatnim sezonie wygrał Monty Williams, bo jego Suns zdominowali sezon. Wygrali 64 mecze. Drudzy Grizzlies mieli aż osiem meczów straty. Dwa sezony temu wygrał Tom Thibodeau, bo jego Knicks byli pozytywną niespodzianką rozgrywek. Z kolei w roku 2020 wygrał Nick Nurse. Raptors wygrali 53 mecze, byli drugą siłą NBA, a trener debiutant miał wokół siebie dużo dobrych narracji. Jako debiutujący w NBA trener był powiewem świeżości, czegoś nowego.
W tym roku stawiam na Willi’ego Greena. Uważam, że Pelikany są trochę poza radarem zarówno bukmacherów jak i znawców NBA. A to jest wyśmienita pozycja wyjściowa przed robieniem pozytywnego hałasu wokół jego kandydatury. Jeśli zdrowie dopisze, głównie chodzi o zdrowie Ziona Williamsona, to Nowy Orlean może może być jedną z lepszych historii tych rozgrywek. Wcale się nie zdziwię, jeśli ta ekipa otrze się o 50 wygranych. Zalążki dobrych rzeczy Pels pokazali już w play-offach, w serii z Suns, no i oczywiście wcześniej, gdy walczyli o dostanie się do ósemki. Teraz, z Zionem, to może być całkiem inna jakościowo drużyna.
* Tekst napisałem oryginalnie dla portalu Unibet.
MVP: Giannis
DPOTY: Adebayo
MIP: Edwards
6M: Poole
ROTY: Banchero
COTY: Billups