Najdziwniejsze kontuzje w NBA cz.2

Skręcona kostka, naciągnięty, naderwany lub zerwany mięsień, zerwane bądź skręcone więzadło, uszkodzona łąkotka. To najczęstsze kontuzje, jakie odnoszą zawodnicy NBA. Obok popularnych i typowych dla tego sportu urazów, przez lata istnienia ligi, powstała równolegle bogata lista nietypowych kontuzji, których doznawali jej gracze. Poniżej druga część tekstu o tych najciekawszych, najbardziej kuriozalnych, czasem też też śmiesznych kłopotach ze zdrowiem.

– Michael Jordan, Chicago Bulls. Był rok 1999, MJ był dosłownie w przededniu przejścia na swoją drugą, przedostatnią emeryturę. Niektórzy twierdzą, że gdyby nie kontuzja, o której za chwilę, to Jordan zapewne kontynuowałby swoją karierę. Po zakończeniu sezon 1997-98 w NBA zaczął się lockout, czyli zawieszenie ligi. Negocjacje między związkiem zawodników, Komisarzem Davidem Sternem (który w tym czasie zapuścił charakterystyczną brodę), a właścicielami drużyn, przeciągały się z tygodnia na tydzień. Dla Jordana, który miał za sobą „ostatni taniec” z Bulls, sytuacja ta była trochę, nomen omen, na rękę. Do Chicago powrót miał tylko teoretyczny, ale to wcale nie musiało być najważniejsze dla jego decyzji o ewentualnej kontynuacji gry w NBA. W związku z tym, że początek sezonu przesunął się ostatecznie o kilka miesięcy, Jordan miał czas, żeby się zastanawiać czy grać, a jeśli tak, to w jakim klubie. W międzyczasie brał czynny udział w lockoutowych negocjacjach. I kto wie, gdyby nie pewne fatalne wydarzenie, może zobaczylibyśmy Michaela w koszulce Knicks lub jakiegoś innego klubu?

Co się stało? Otóż, Jordan, wielki miłośnik cygar, makabrycznie przyciął sobie wskazujący palec prawej, rzucającej dłoni, tak zwaną gilotyną do przycinania końcówek cygar. Do incydentu doszło w styczniu 1999 roku, na Bahamach, gdzie Jordan spędzał urlop. Oficjalnie lekarze zaklasyfikowali jego uraz jako ranę ciętą ścięgna zginacza palca wskazującego. Potrzebna była operacja, a po niej tygodnie wracania do zdrowia. Sezon zaczął się w końcu na początku lutego 1999 roku.
Pand rok po tym wydarzeniu, Jordan udzielił wywiadu, w którym zdradził, że w operowanym palcu nie odzyskał dawnych sił. Mógł z powodzeniem rzucać, ale nie był w stanie, tak pewnie jak kiedyś, chwytać piłkę jedną dłonią bezpośrednio po koźle. A przecież tego typu chwyty były jednymi z jego firmowych zagrań. Ostatecznie, Jordan wrócił do NBA, ale dopiero w sezonie 2001-02. Pograł dwa sezony w barwach Washington Wizards.

– Monta Ellis, Golden State Warriors. Był lipiec 2008 roku. 22-letni wówczas obrońca Warriors podpisał nowy, sześcioletni kontrakt warty $66 mln. Kilka tygodni później wziął udział w wypadku drogowym. W jego wyniku, prowadzący skuter Ellis, doznał uszkodzenia lewej kostki. Kontrakty graczy NBA w ogromnej większości, zawierają zapisy mówiące m.in. o zakazie jazdy na tego typu pojazdach. Ellis skłamał na temat zdarzenia, ale po kilku dniach ruszyło go sumienie i wyznał prawdę. Klub zawiesił go na 30 meczów bez wynagrodzenia, co w jego przypadku oznaczało stratę ok. $3 mln.

– Rajon Rondo, Boston Celtics. Przed rozpoczęciem sezonu 2014-15, rozgrywający Celtów złamał sobie kość w lewej dłoni. Do urazu doszło w… domu, pod prysznicem. Jest to oficjalna wersja gracza. Plotka głosi bowiem, że do kontuzji mogło dość podczas wizyty w… parku trampolinowym, a tego typu aktywności są zwykle zabronione dla graczy NBA. Gdziekolwiek by się to nie odbyło, to kontuzja wymagała operacji i ponad miesiąca wracania do zdrowia.

– Tony Allen, Boston Celtics. Ta kontuzja miała miejsce na koszykarskim parkiecie, ale jest tak kuriozalnie niecodzienna, że trzeba o niej wspomnieć. Był styczeń 2007 roku. Celtics grali u siebie z Pacers. Faulowany w jednej z akcji Allen postanowił kontynuować zaczętą penetrację pod kosz i zakończyć ją potężnym wsadem. Nawet gdyby mu się to udało, punkty nie byłyby zaliczone, więc tajemnicą samego Allena pozostaje po co i dlaczego chciał to zrobić. Nie udało mu się. Zatrzymał się na obręczy, po czym niefortunnie spadł na lewą nogą. Zerwał więzadło krzyżowe w lewym kolanie, co oznaczało dla niego koniec sezonu. Trzeba jednak pamiętać, że wrócił do pełni zdrowia i już w kolejnym sezonie, w którym zagrał w 75 meczach i był częścią mistrzowskiego składu Celtów.

– Steve Nash, Los Angeles Lakers. Kanadyjczyk uszkodził sobie nerw w plecach podczas przenoszenia walizki w hotelu. Nash przygotowywał się do sezonu 2014-15. Niestety przez problemy z nerwem zmuszony był zakończyć karierę. Żeby być precyzyjnym, w momencie odniesienia tej kontuzji, Nash miał już 40 lat i gdyby zagrał, byłby najstarszym zawodnikiem ligi. Przez problematyczny nerw w placach, Nash stracił łącznie aż 99 meczów w dwóch wcześniejszych sezonach.

– Carlos Boozer, Chicago Bulls. Po ośmiu latach gry w Cleveland i Utah, w wakacje 2010 roku Boozer postanowił przenieść swoje talenty do Chicago. W trakcie przygotowań do rozgrywek złamał kość w prawej dłoni. Do urazu doszło w jego własnym domu. Podkoszowy Byków twierdził, że wszedł do ciemnego pokoju i nie zauważył stojącej tam torby. Potknął się o nią, przewrócił i złamał rękę. Kontuzja wymagała operacji i blisko dwóch miesięcy rehabilitacji. Co ciekawe, dzień po ogłoszeniu wiadomości o kontuzji i operacji, amerykańska prasa doniosła, że Carlos Boozer się rozwodzi.

– Kobe Bryant, Los Angeles Lakers. Kobe uszkodził sobie kiedyś plecy podczas odkurzania w domu. Gracz Lakers stwierdził wtedy, że wysocy ludzie są dyskryminowani, ponieważ sprzęty AGD produkuje się w tylko jednym rozmiarze. Jak już jesteśmy przy legendzie Lakers, to zostańmy przy niej jeszcze na chwilę. Kobe kiedyś rozbił szybę w garażu, która rozcięła mu dłoń. Do urazu doszło podczas tak zwanych „wiosennych porządków”.

– Ron Artest, Sacramento Kings. Ron Ron opuścił kiedyś cztery mecze Kings ze względu na ból w plecach. Nabawił się go jeżdżąc samochodem żony, który był dla niego za mały.

– Joel Przybilla, Portland Trail Blazers. Środkowy klubu z Oregonu poślizgnął się pod prysznicem i uszkodził sobie prawe kolano. Był marzec 2010 roku. Pech chciał, że niecałe cztery miesiące wcześniej, Przybilla odniósł podobną kontuzję na koszykarskim parkiecie. Gdy wydawało się, że proces rehabilitacji idzie w dobrym kierunku, przydarzył mu się ten nieszczęśliwy incydent we własnym domu. Operowane dwukrotnie w ostępie ledwie kilku miesięcy więzadło rzepki udało się przywrócić do zdrowia, ale Przybilla już nigdy nie odzyskał dawnej mobilności w nodze.

– Scott Williams, Chicago Bulls. Podczas sezonu 1993-94, czyli tego, w którym Michael Jordan przeszedł na pierwszą emeryturę, skrzydłowy Byków zaliczył serię niefortunnych zdarzeń. Najpierw stracił prawie tydzień, po tym jak doznał urazu ramienia podczas klubowego eventu, na którym zawodnicy Chicago grali w kręgle. Niedługo później uszkodził sobie plecy podczas przenoszenia telewizora zakupionego na jednej z wyprzedaży. W dalszej części rozgrywek uszkodził sobie ścięgno w okolicach kolana podczas zwykłego rozciągania. Uraz ten przedwcześnie zakończył mu pechowy sezon 1993-94.

– Amar’e Stoudemire, New York Knicks. Były play-offy roku 2012. Heat wygrali drugi mecz w serii z Knicks. Sfrustrowany Amare, po zejściu z boiska, uderzył w szklane drzwiczki od gabloty, w której stała gaśnica. Jego poraniona lewa dłoń wymagała założenia szwów. Co ciekawe, gracz Knicks, stracił tylko jeden mecz tej serii, a w dwóch kolejnych zdobył po 20 i 14 punktów. Knicks odpadli jednak z dalszej rywalizacji, a ich rywale, Miami Heat, parę tygodni później, sięgnęli po mistrzowski tytuł.

– Kevin Love, Minnesota Timberwolves. Podkoszowy Leśnych Wilków złamał sobie lewą dłoń na początku 2013 roku, podczas robienia pompek na pięściach. Uraz wymagał operacji, po której Love nie wrócił już do gry w tamtych rozgrywkach. Zdolny do gry był po jakimś miesiącu, ale tankujący Wolves nie potrzebowali swojego najlepszego zawodnika w procesie przegrywania meczów.

– Luc Longley, Chicago Bulls. W czasie sezonu 1996-97 Byki straciły swojego centra na prawie dwa miesiące. Co się stało? Będąc w Los Angeles, urodzony w Australii Longley, postanowił trochę posurfować. W pewnym momencie, ogromna fala zmiotła Longleya z deski. Nagle jego ogromne ciało znalazło się pod powierzchnią wody. W wyniku uderzenia o dno, gracz Bulls doznał urazu ramienia i obojczyka.

– Muggsy Bogues, Toronto Raptors. Tak, to ten koszykarz NBA, który miał tylko 159 cm wzrostu. W przerwie meczu z Blazers, w sezonie 1999-2000, rozgrywający Raptors nasmarował sobie obolały mięsień jakąś maścią. Maść pachniała na tyle intensywnie, że jej opary wywołały zawroty głowy u Boguesa. Były one na tyle silne, że ten nie mógł kontynuować gry w drugiej połowie. Na szczęście na tym się skończyło.

– Lou Williams, Philadelphia 76ers. Lou jest jednym z nas! Był rok 2010. Williams, wówczas gracz 76ers, nabawił się kontuzji pleców w znanej nam wszystkim sekwencji. Oddajmy mu głos, żeby nam to wszystko ładnie opisał – „Źle spałem gdzieś wyjeździe. Byłem cały obolały. Potem się poprawiło. Siadłem z laptopem na kanapie pograć w gry w internecie. Gdy skończyłem, nie mogłem się podnieść. Czułem się jak 60-latek.” Koniec cytatu.


* Tekst napisałem oryginalnie dla portalu Unibet.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.