Ognisty Mo

"Happiness is just a flaming Mo away…"

Mo Williams jest typem zawodnika jakiego LBJ potrzebował od początku swojej kariery w NBA. Zabrakło kogoś takiego w finałach ze Spurs, zabrakło też w serii z Celtics rok temu. Teraz jest. Czy to wystarczy na mistrzowski tytuł już w tym roku? Tego nie wiem ale wiem, że obecność Williamsa w Cleveland stawia Cavs wśród tegorocznych pretendentów do mistrzostwa a do tej pory dobry zespół czyni jednym z najlepszych w obecnych rozgrywkach.

Mo to typ strzelca, doskonałe uzupełnienie dla często penetrującego Jamesa. Potrafi ściągnąć na siebie uwagę obrońców i oddać piłkę do wolnego partnera, potrafi sam wykreować sobie pozycję do rzutu, dysponuje rzutem z dystansu i co ważne – nie boi się brać na siebie ciężaru gry w decydujących momentach meczu.

Wczoraj Mo zagrał najlepszy mecz w karierze (43 punkty [7×3], 11 asyst, 8 zbiórek). Cavs pokonali u siebie Kings 117:110 i w dalszym ciągu są niepokonani w domu w 21 starciach.

W tym samym meczu King James zaliczył triple-double (23 punkty, 15 zbiórek, 11 asyst + 3 bloki). O ile latwiej gra się LeBronowi kiedy ma z kim grać. Cavs będą groźni tej wiosny. Bardzo groźni…

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.