Każdego roku mniej więcej o tej porze liga NBA wchodzi w magiczny okres. Jest to czas kiedy średnio utalentowani i średnio interesujący zawodnicy wychodzą na moment z cienia i to ich ruchy stają się przedmiotem analiz. I tak aż do obozów przygotowawczych a czasem nawet do początku rundy zasadniczej. Rok temu królami lata byli Ramon Sessions i jego perypetie kontraktowe z Leśnymi Wilkami oraz Quentin Richardson, który zmieniał kluby co parę tygodni fizycznie siedząc przed telewizorem.
W tym roku królową września jest Ericka Dampier królem września staje się Erick "kamienne dłonie" Dampier. Sprzedany przez Mavs a parę dni temu zwolniony przez Bobcats 35-letni center z 14-letnim stażem w NBA. Damp mimo swietnych warunków fizycznych nigdy gwiazdą nie był. 7 lat temu w Golden State kiedy zaliczył sezon 12/12, otarł się o status "niezłego" co pozwoliło mu na wyciągnięcie siedmiu zer od Marka Cubana. Przez pozostałe lata dorobił się etykiety "miękkiego" a Shaq czasem poświęcał mu linijkę wywiadu w momencie kiedy opowiadał dowcip.
Dampem jako wolnym "big manem" interesuje się podobno kilka klubów i prawdopodobnie w jednym z nich wyląduje w ciągu najbliższych dwóch tygodni. Jednak na pytanie czy zmieni to coś w układzie sił, czy może być "robicielem różnicy" dla jakiejś ekipy odpowiadam – nie. Ze schorowanymi kolanami E.D. oferuje swojej nowej drużynie solidnych sześć fauli z ławki i ekstrawertyczny sposób noszenia opaski na głowie.