Drużyny Grizzlies, Raptors i Pistons zgodziły się na wymianę w sumie
sześciu graczy. Główną historią tego transferu jest przejście Rudy’ego
Gay’a do Toronto.
Za północną granicę USA jedzie także mało wykorzystywany Hamed Haddadi ale mówi się, że najprawdopodobniej zostanie zwolniony.
Toronto opuszczają: Ed Davis, który zasili szeregi Grizzlies oraz Jose Calderon, który zostanie nowym rozgrywającym Pistons.
Pistons z kolei wyślą Tayshauna Prince’a i Austina Daye do Memphis.
Grizzlies dostaną też (od Raptors) wybór w II rundzie tegorocznego draftu.
Dallas Mavericks byli również zainteresowani rolą "tej trzeciej ekipy" i pozyskaniem Calderona ale nie chcieli oddawać Vince’a
Cartera, którego z kolei Memphis chętnie zobaczyliby w swoich barwach.
W ubiegłym tygodniu Grizzlies dokonali wymiany z Cavs, która pomogła im zaoszczędzić kilka milionów USD. Po niej ekipa z Tennessee mogła spokojnie zostawić swój front Gay, Gasol, Randolph bez konieczności płacenia podatku od luksusu. Mimo wszystko klub nadal szukał chętnych na pozyskanie Gay’a i jego kontraktu.
W lipcu 2010 roku Gay podpisał maksymalną, pięcioletnią umowę o wartości $82 mln. Na jej mocy zarobi w tym sezonie $16.5 mln oraz $37 mln w kolejnych dwóch latach.
Coach Lionel Hollins lobbował za tym, żeby jego pierwsza piątka została nienaruszona, jednak zarząd klubu miał inne plany.
Średnie
Gay’a z tego sezonu (17.2 punktu, 5.9 zbiórki, 2.6 asysty, 1.3
przechwytu) niemal pokrywają się z tymi za całą karierę [a nawiasem
mówiąc są porównywalne do tych, które osiąga 10 lat starszy K.G.].
Niecałe 3 lata po podpisaniu max dealu
klub po cichu przyznał to, co niektórzy wiedzieli już wtedy – Gay to
świetny zawodnik ale nie jest to pierwszy garnitur gwiazd i nie jest
warty maksymalnego kontraktu.
Warto też pamiętać, że najlepszy w historii klubu play-off run miał miejsce w 2011 roku. Grizz wyeliminowali
w I rundzie "jedynkę" Spurs a w drugiej przegrali dopiero po siódmym
meczu z Thunder. Wszystko to z siedzącym na ławce z kontuzją ramienia
Gay’em.
Jak by nie patrzeć, Grizzlies w ciągu ledwie dziewięciu dni, przy pomocy
dwóch transferów zaoszczędzili ok. $40 mln na najbliższe 3 lata.
A sportowo?
32-letni Tay Prince, ostatni pamiętający mistrzowskie czasy w Detroit
to nadal klasowy zawodnik, który ostatnie sezony wegetował w Pisotons
grając o nic. W nowym środowisku, grając o coś spodziewam się, że dobrze
wpasuje się w system Grizzlies – całkiem podobny do tego, który
pozwalał Pistons rządzić na Wschodzie przez ładnych parę lat. 23-letni
Ed Davis to młodsza i bardziej atletyczna wersja Marreese’a Speightsa,
którego Grizz oddali do Cavs tydzień temu. Tylko od niego samego zależy
czy skończy w tej lidze jako wartościowy zmiennik czy regularny starter.
Ma papiery na niezłego skrzydłowego.
Jeśli chodzi o Raptors to dodanie do rotacji Gay’a przysporzy na
początek niezłego bólu głowy trenerowi Dwane’owi Casey’owi. Na
skrzydłach ma już DeMara DeRozana, Terrence’a Rossa, Landry’ego Fieldsa i
Alana Andersona. Jak podzielić minuty, żeby wszyscy byli zadowoleni a
Raptors grali najlepiej jak mogą w takim składzie. Chyba, że to jeszcze
nie koniec handlowania w Kanadzie a wiele wskazuje, że tak właśnie będzie. Bryan Colangelo, menadżer klubu przyznał niedawno, że szuka chętnych na talenty i kontrakt ($23 mln do końca rozgrywek 2014-15, $10 mln w tym sezonie) Andrei Bargnaniego.
Dla Pistons to oszczędność
kilku milionów USD (Prince ma ważny kontrakt do końca sezonu 2014-15) a
umowa Calderona wygasa z końcem tych rozgrywek. Sportowo trudno
spodziewać się, żeby przyjazd Hiszpana nagle odmienił grę
Detroitczyków.