Śliwki vs Robaczywki 2020-21 Vol. 9

To chyba dobry czas, żeby zająć się nową porcją Śliwek i Robaczywek. Dziś obie w jednym miejscu. Nie ma za co! Zapraszam!

Śliwki:

Steph Curry. Powoli zaczyna brakować mi odpowiednich słów, żeby móc dobrze oddać to, co Steph robi na boisku. Nieziemski? To może być dobre słowo. Nie bierzcie Curry’ego za coś pewnego. Nie mówcie, że to są takie czasy, że wszyscy przecież rzucają za trzy, że za parę lat pojawi się ktoś jeszcze lepszy, bo zbudowany będzie na podwalinach stylu inspirowanego Stephem oraz innymi wielkimi strzelcami obecnej NBA.
Jednym z większych problemów przy ocenianiu wielkości poszczególnych graczy jest to, że w momencie, kiedy na co dzień stykamy się z ich wyjątkowością, brakuje nam trochę chłodnego dystansu do tego, żeby w pełni móc docenić i zrozumieć ich wielkość. Często bywa tak, że trzeba, żeby dany zawodnik zakończył karierę, żeby poczuć z perspektywy czasu jak był dobry, jak niecodzienne było to, co prezentował na parkiecie. A my, kibice, zbyt mocno braliśmy to wszystko za pewnik. Tak będziemy się czuć w większości gdy odejdzie LeBron, tak też będziemy się czuć, gdy odejdzie Steph. Więc może cieszmy się jego grą, doceniajmy wielkość, kiedy jeszcze ją mamy? Uwaga, podaję zdobycze punktowe Stepha z ostatnich 15 meczów – 32, 36, 37, 41, 32, 38, 53, 42, 33, 47, 49, 18, 32, 37, 27! Jego średnie w kwietniu to 37.3 punktu, 6.1 zbiórki, 4.4 asysty. Skuteczności na poziomie 52.7% z gry, 47.6% zza łuku, 90% z linii, 6.4 trójki na mecz. To są absurdalne liczby! Robią się one jeszcze bardziej absurdalne, gdy spojrzy się na skład obecnych Warriors. Ci ludzie nie ociekają talentem. Tam nie ma wybitnych strzelców. Jeśli zatrzymasz Stepha, to masz duże szanse, żeby z nimi wygrać mecz. Ale weź to zrób. Zatrzymaj go. Nieprawdopodobne jest to, że właściwie podwajanie Stepha stało się standardem, na który mało kto zwraca już uwagę. Najlepszy strzelec w historii tego sportu. Stawiam kropkę.

– Zostańmy na moment w Warriors i sklejmy kilka ciepłych słów o Daymondzie Greenie, mózgu, motorze napędowym, kotwicy tej drużyny. Potrafi zrobić koszykarską klinikę, być najważniejszym, albo drugim najważniejszym graczem swojej drużyny w wygranym meczu, a oddać tylko trzy rzuty. Tak było w tamtym tygodniu w starciu z Nuggets. 12 zbiórek, 19 asyst, 2 punkty, tylko trzy oddane rzuty. Nie wiem jakie oni tam mają między sobą ustalenia taktycznie z coachem Kerrem, ale patrząc na jego grę, aż prosi się, żeby częściej patrzył w stronę kosza, więcej rzucał i czasem pokusił się o zaatakowanie obręczy. Widziałem na własne oczy, jak na treningach trafiał po 7-9 trójek na 10 oddanych.

– A propos złego nawyku brania wielkich zawodników za coś pewnego. Russell Westbrook. Triple-double wypowiadane w jednym zdaniu z jego nazwiskiem nie tylko już spowszedniało i stało się obiektem żartów. Mam wrażenie, że często robi się z tego „gębę” współczesnej NBA. Tylko liczby i liczby. Puste liczby. Ale jak spojrzeć na to na chłodno, to jednak coś w tym jest. Nie powiesz mi, że nie ma. Wizards wygrali 11 z ostatnich 13 meczów. Tam też nie przelewa się, jeśli chodzi o zasoby talentu. Jest Russ i Beal a potem długo nic, a dalej gracze, których nazwisk trochę nie chce mi się wklepywać w klawiaturę. Westbrook tylko dwa razy w tych 13 meczach schodził z parkietu bez triple-double. 21 punktów, 13 zbiórek, 12 asyst, prawie półtora przechwytu na mecz. Niby już nikogo to nie rusza, ale jednak nadal to jest coś. Wizards na ten moment są w play-in. Mów, co chcesz. Ja tam nie chciałbym grać przeciwko Bealowi i Westbrookowi w jakiejkolwiek serii.

Denver Nuggets, Nikola Jokic, Michael Porter Jr. Gdy Jamal Murray bardzo przedwcześnie kończył swój sezon, ktoś krzyknął – „hej, Nuggets! To teraz będziecie przegrywać, co?” Nuggets przecząco pokręcili głowami. Na osiem meczów rozegranych w całości bez Murraya, ekipa z Denver wygrała siedem z nich. Nikola Jokic chyba powoli zaczyna przypieczętowywać MVP tego sezonu. Tak samo, jak powoli zaczyna przypieczętowywać miano najlepiej podającego wysokiego w historii koszykówki. Nie jednego z, nie tylko w NBA, ale tak po prostu najlepszego w dziejach tego sportu. A jeśli chodzi o Portera, to mam wrażenie, że trochę za mało mówi się o jakościowym skoku w jego grze w porównaniu z tamtym sezonem. W kwietniu jego średnie wynoszą 23.0 punktu, 7.7 zbiórki, 1.1asysty oraz 1.1 bloku. Trafia 56.3% z gry, prawie 43% za trzy punkty i 84.4% z linii. Z tygodnia na tydzień udowadnia, dlaczego Nuggets mieli rację wyłączając jego nazwisko ze wszystkich transferowych dyskusji.

– Teraz przenosimy się do Charlotte. Tutaj będę wyróżniał Terry’ego Roziera i Milesa Bridgesa. Kto jeszcze pamięta wakacje 2019 roku, kiedy Rozier wiązał się z Szerszeniami trzyletnim kontraktem wartym $58 mln, a Kemba Walker czteroletnim z Bostonem za $141 mln. Myślicie, że Celtics chcieliby się zamienić na rozgrywających i ich umowy, gdyby mogli? Rozier gra najlepszą koszykówkę w swojej karierze. Coach Borego umiejętnie trzyma kij z marchewką nad jego głową. Z jednej strony daje mu momenty, kiedy pozwala mu połaskotać jego własne ego. Wtedy ten bierze na siebie kolejne posiadania drużyny. Ale też bardzo płynnie potrafi odsunąć go na dalszy plan. I widać, przynajmniej z pozycji telewizora, że takie granie mu nie przeszkadza. 20.3 punktu, 4.2 zbiórki, 4.1 asysty, 1.2 przechwytu. Gdzieś tam Danny Ainge płacze.
U Bridgesa podoba mi się jak kompletnym i wszechstronnym staje się graczem. W tym sezonie poprawił w zasadzie każdy aspekt rzucania – od decyzyjności, po skuteczności zewsząd boiska. Lepiej też podaje i broni. Za kwiecień jego średnie sięgają 19 punktów, 7.2 zbiórki oraz 2.7 asysty.

Ja Morant, Grizzlies. Po raz kolejny w tym sezonie, więc krótko – imponujące liderowanie Moranta w tak młodym wieku. Znakomity coaching Taylora Jenkinsa. Proszę o więcej tego.

Kelly Olynyk. No jasne, to się odbywa w tankującej drużynie, ale to ani nie moja, ani nie jego wina. 30-letni Kanadyjczyk po przenosinach do Houston, notuje dla Rakiet średnio po 18.5 punktu, 8.5 zbiórki, 2.9 asysty i 1.1 przechwytu w kwietniu. Gdybym był Heat, to wolałbym Olynyka ponad Oladipo w walce o play-offy. Poważnie.

New York Knicks. Wygrali 10 z ostatnich meczów 11. Z bilansem 35:28 są czwartą siłą Wschodu. Spójrz na ich skład. Spójrz w tabelę. Wróć do zapowiedzi i analiz sprzed sezonu. To nie miało prawa się wydarzyć, a się wydarza. I to jest piękne! A Julius Randle gra obłędnie natchnioną koszykówkę. Na początku sezonu myślałem sobie – „nie, to w końcu musi przestać wpadać. Tam za dużo jest przypadkowości.” Mija tydzień, miesiąc, pół sezonu, a te rzuty cały czas wpadają, więc element przypadkowości trzeba skreślić. Gość zbiera żniwo ciężkiej pracy, gdy liga stała, gdy było lato. Jestem bardzo ciekaw jak będzie wyglądał po podpisaniu wielkiego kontraktu. Bo to, czy go podpisze, to nie jest pytanie z rodzaju czy, tylko kiedy.

Phoenix Suns. Czy powinienem zrobić update swojego przekonania, że w kontekście walki o tytuł, Suns są za Nets, Bucks, 76ers, Clippers, Lakers i Jazz? 7:3 za ostatnich 10 meczów, 15:4 za ostatnich 19. Już tylko jeden mecz straty, żeby zrzucić Jazz z pierwszego miejsca w całej NBA! A ja nadal mam jakieś ale. Sam nie wiem. CP3, weź Ty pograj w NBA jeszcze z 10 lat!

 

Robaczywki:

 

Kevin Love. Był taki brzydki obrazek z meczu z Raptors, kiedy to sfrustrowany Love nonszalancko wypuszcza rzuconą mu przez sędziego piłkę. Ta trafia w ręce rywali, którzy moment później zdobywają trzy punkty. Love przeprosił ostatecznie za swoje zachowanie, ale u mnie Robaczywki są nieodwracalne. To niepierwsza już tego typu sytuacja. Nie wiem, co się dzieje za zamkniętymi drzwiami w organizacji Cavaliers. Może Love chce odejść, zapewne chce. Może klub obiecuje mu transfer, który się nie dzieje. Tego nie wiem. Ale wiem, że Love nie gra w NBA od wczoraj i powinien lepiej zdawać sobie sprawę z otaczających go realiów. Cavs tankują, są słabi. On ma podpisany kontrakt, który czyni go pracownikiem tego klubu, aż do chwili, gdy to się zmieni. Za dwa tygodnie zaczyna wakacje. W czym problem?

Chicago Bulls. Dalej są słabi. Żeby się nie okazało, że bardziej niż walczyć o play-offy, opłaca im się zatankować.

Portland Trail Blazers. Tylko cztery wygrane w ostatnich 13 meczach. Z piątego miejsca na Zachodzie, spadli na siódme.

Miami Heat. Heat nie są dobrą drużyną w tym sezonie. Nie wiem, co się wydarzy w play-offach. Nie wiem jaką wersję samych siebie odpalą wtedy, ale na teraz są bardzo mocno przeciętni i mało seksowni do oglądania. Spodziewałem się, że Adebayo zaliczy skok rozwojowy. A to się za bardzo nie dzieje. Mam mieszane uczucia odnośnie tej ekipy w obecnym sezonie.

Brooklyn Nets. Ja pierniczę, stary. Do tej i tak już szalonej siły ognia, Nets dołożyli sobie jeszcze króla strzelców Euroligi. Wow. A wszystko to, żeby pokonać 36-letniego LeBrona Jamesa.

LeBron James. Jeśli chcecie, to poczytajcie sobie szczegóły i okoliczności sprawy. Mi się nie chce, bo na wymioty mi się zbiera jak polityka zabiera kolejne obszary w sporcie. Tu też należy się osobna Robaczywka.
Biały policjant zastrzelił czarną nastolatkę. Ta nastolatka miała nóż i gdyby nie policjant, to najprawdopodobniej z jej rąk kto inny straciłby życie. LeBron udostępnił zdjęcie tegoż policjanta z podpisem „Ty będziesz następny.” Potem to wszystko skasował.
Ja bym powiedział, że „The Decision” i kompromitacja w sprawie z Chinami z jesieni 2019 są niczym w porównaniu z tym. Tam w obu przypadkach mówimy o uszczerbku na wizerunku LeBrona. Tu o sytuacji, w której upublicznienie zdjęcia twarzy policjanta może w jakimś scenariuszu kosztować go życie. W głowie mi się nie mieści jak gość, który jest tak świadomy najdrobniejszego swojego ruchu w internecie, jak i relacjach z mediami, mógł zrobić coś takiego. Bo czym innym jest o czymś pomyśleć, a czym innym jest iść ze swoimi myślami do platform w internecie, które obserwują miliony.


* Tekst napisałem oryginalnie dla portalu Unibet.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.