Śliwki vs Robaczywki czwartego i piątego tygodnia

Kilka przemyśleń i
spostrzeżeń z czwartego i piątego tygodnia w NBA. Dajcie znać czy dwutygodniówka jest OK czy lepiej jednak spróbować powalczyć o tygodniówki. Kolejność śliwek jak i robaczywek jest jak
zawsze przypadkowa.

Śliwki:

Dallas Mavericks. Bukmacherzy ustawili przed sezonem ich próg wygranych na poziomie 38. Dość nisko, jak na ekipę, która wygrała rok temu 50 meczów. Było to jednak uzasadnione bo nad głowami kilku graczy Mavs wisiały duże znaki zapytania. Póki co, wygląda na to, że w Dallas nie będzie tak źle, jak wielu mogło się wydawać. Drużyna ma solidny bilans 11:8, co daje jej piąte miejsce na Zachodzie. I tu muszę wyróżnić kilka postaci.
Deron Williams: Nie gra jak za dawnych lat w Jazz ale gra lepiej, niż w ostatnich sezonach w Nets. I to wystarczy. Tylko dwa razy w tym sezonie nie zdobył 10 punktów. Cztery razy przekraczał 20, raz 30 punktów. Zdobywa prawie 15 punktów na mecz dodaje do tego prawie 6 asyst oraz 3.1 zbiórki i 1.4 przechwytu. Na moje oko schudł kilka ładnych kilogramów. Wygląda na zdrowego i zadowolonego z powrotu w rodzinne strony. Duży plus za dunk w tłoku po minięciu Westbrooka.
Zaza Pachulia – Zdaje się, że trzynasty sezon Gruzina w NBA będzie jego najlepszym w karierze. 11.1 punktu, 10.2 zbiórki oraz 2.1 asysty. 31-latek dobrze współpracuje z Dirkiem, który chwali go na każdym kroku. Nie możesz chcieć więcej od białego centra ze schodzącym kontraktem wartym $5.2mln. Mavs byli gotowi płacić cztery razy więcej DeAndre Jordanowi.
Wesley Matthews – Lubię oglądać zawodników wracających po poważnych kontuzjach. Kibicuję każdemu z nich bez wyjątku. Wes w marcu zerwał ścięgno Achillesa lewej nogi zatem dopiero za cztery miesiące minie rok od kontuzji i operacji. Ciężka praca doprowadziła tu, gdzie teraz jest. Wiele mówiło się, że może wrócić dopiero w okolicach Świąt. Tymczasem on zdążył na mecz otwarcia sezonu. 11.5 punktu na mecz do tego dobra obrona 1×1, z której słynął w Portland. Momentami wygląda to naprawdę nieźle a przecież będzie tylko lepiej.

San Antonio Spurs. W cieniu błyszczących Warriors, wiele rzeczy może umknąć. Tak jak ta. Spurs są w tym miejscu, w którym chcą być na tym etapie sezonu. Są groźni i mało się o tym mówi. 15:4 to jest drugi bilans w lidze. Weterani z Teksasu nie grają tego, na co ich stać, a i tak dla większości drużyn w lidze to za wysoki poziom. Kawhi Leonard robi najbardziej nieśmiałe 21.7 punktu na mecz w dziejach NBA. Dodaje do tego 7.5 zbiórki, 2.6 asysty, 1.8 przechwytu oraz 1.2 bloku. Ale to tylko liczby. Trzeba zobaczyć na własne oczy, żeby zrozumieć co jego gra znaczy dla Spurs. Kawhi jest wszędzie tam, gdzie w danym momencie jest potrzebny. Niszczy w obronie. W ataku jest coraz odważniejszy (choć nadal nieśmiały). Imponujący atleta.

– Hawks wycofali koszulkę #55 Dikembe Mutombo. Okazja by usłyszeć głos "Deke" jest zawsze godna odnotowania. "Atlanta! I love you guys!" Mój nauczyciel od rzucania za trzy punkty. Dzięki Dikembe! 


                            

– Wschód nie jest już pośmiewiskiem NBA. 10 drużyn na plusie. Dwie kolejne na nieznacznym minusie. Tymczasem na Zachodzie Tylko sześć ekip na plusie. No i co z tym reorganizowaniem rozgrywek?

Indiana Pacers. Póki co, druga siła Wschodu, czwarta całej ligi. Kto by się spodziewał. Skład nie ocieka talentem ale Frank Vogel wyciąga z nich tyle, ile się da (plus dla wycofania się decyzji o graniu George’em na pozycji silnego skrzydłowego). Paul George gra jakby nigdy nie odniósł poważnej kontuzji nogi. Gra tak, że będzie trzeba wymieniać go wśród kandydatów do MVP (27.4 punktu, 8.2 zbiórki, 4.4 asysty oraz 1.7 przechwytu). Aż pięciu graczy Pacers zdobywa 10 lub więcej punktów.  

– Nie wiem na co stać Suns w tym sezonie. Może na nic wielkiego bo po niezłym starcie rozgrywek drużyna z Arizony złapała ostatnio zadyszkę. Ale chcę wyróżnić Brandona Knighta i Erica Bledsoe. Pierwszy notuje prawie 22 punkty na mecz, drugi ponad 22. Obaj są koszmarem dla każdej defensywy. Jestem ciekawy czy przed zamknięciem okna transferowego ktoś nie wyciągnie z Phoenix jednego z nich lub obu. 

– Plus dla Evana Fourniera i jego agenta za odrzucenie propozycji czteroletniego kontraktu wartego $32mln. 23-letni Francuz gra bardzo dobry sezon (16.9 punktu, 3.7 zbiórki, 2.4 asysty). Latem będzie przebierał w ofertach, które będą dużo lepsze niż ta.

– Plus dla młodzieży z Minnesoty, która być może już w niedalekiej przyszłości będzie wiele znaczyć w lidze. Plus także dla ich weteranów, którzy idealnie wkomponowali się w to środowisko. Garnett, Prince i Miller zdobywają łącznie 11.6 punktu na mecz. Ich doświadczenie – niemierzalne. Wiggins wyrasta na prawdziwą gwiazdę NBA. Towns pod skrzydłami Garnetta ma szansę być kimś w tej lidze. Wilki chcą wejść do play-offów w tym sezonie. I to jest bardzo budujące patrząc na tankujące miernoty.

Carmelo Anthony ufundował 800 kartonów z jedzeniem i środkami pierwszej pomocy dla najbardziej potrzebujących mieszkanców nowojorskiej dzielnicy Bronx. Amerykańscy kibice mówią, że to wspaniały gest ze strony gwiazdy Knicks. Polscy kibice przypominają ile Melo zarabia i twierdzą, że to jest nic.

– Oczywiście nie można nie wspomnieć o Warriors. Jak gra Curry, każdy widzi. Ja dam plusa Draymondowi Greenowi. 12.7 punktu, 8.5 zbiórki, 7.3 asysty 1.5 bloku oraz 1 przechwyt. Szwajcarski scyzoryk do wszystkiego. Trzy raz triple-double, kilka razy blisko. Center w small-ballu (o tym też w robaczywkach) a momentami też point-forward.

– Podoba mi się jak LeBron James lideruje Cavs w tym sezonie. Trzeci wynik w NBA też nam trochę umyka w świetle tego, co dzieje się w Oakland. Ale trzeba to podkreślić – drużyna gra bez swojego drugiego All-Stara w osobie Irvinga oraz solidnego obrońcy i dobrego strzelca w osobie Shumperta. LBJ znów gra jak MVP (25.6 punktu, 7.8 zbiórki, 6.4 asysty, 1.3 przechwytu) a my tradycyjnie przyjmujemy to za pewnik. Wyjąwszy samego LeBrona z tego składu, mielibyśmy ekipę na poziomie 76ers, Lakers czy Nets. Warto o tym pamiętać. Poza tym modę na wąsy i powrót do ciasnych spodenek możne wyznaczać tylko ktoś taki jak James. Większość uznana zostałaby za wieśniaków.

Nicolas Batum. Po średnim starcie sezonu, 26-letni Francuz wystrzelił talentem. Hornets są na plusie w dużej mierze dzięki niemu. Zbiera, rzuca, podaje, broni, organizuje grę. Wspólne treningi z Borisem Diawem dużo mu dały. Lubię ten inteligencki styl. Nico dorzuca do tego trochę własnego atletyzmu. Poprzedni sezon w Portland stał u niego pod znakiem kontuzji i przeciętności. Ten zapowiada się na najlepszy w jego siedmioletniej karierze. 16.8 punktu, 6.3 zbiórki, 4.4 asysty oraz 1.2 nie do końca oddają jego wartość dla Charlotte.  

Robaczywki:

– Nie podoba mi się łączenie serii (wygranych lub przegranych) z osiągnięciami z tego i poprzedniego sezonu. To nie ma sensu. Warriors są dziś 20:0 ale według statystyków ligi, są już 24:0 bo dodaje im się końcówkę poprzednich rozgrywek (bez play-offów). Tak samo jak (do wygranej z Lakers) 76ers dodawano do 0:19 porażki z tamtego sezonu.

John Wall i Wizards. W tamtym tygodniu przegrali wszystkie cztery mecze. z 6:4 zrobiło się 6:8. John Wall znów gdzieś zgubił swój rzut (w tym tygodniu chyba go już odnalazł). Przed sezonem zapowiadał silne rozgrywki na poziomie MVP. W ostatnich dwóch tygodniach nie był nawet najlepszym graczem swojej drużyny. Notował ponad 4 straty na mecz, zdobywał tylko po 14 punktów, pudłował jak szalony. Coach Randy Wittman siedzi na gorącym krześle.

Houston Rockets. Nic nowego w tej części Teksasu. Harden znów wrócił do złych nawyków katastrofalnego bronienia jak dwa lata temu (rok temu też nie było rewelacji ale przynajmniej było dość poprawnie). Do tego traci 4.6 piłki na mecz. Ty Lawson miał być silnym wzmocnieniem albo pierwszej piątki albo ławki Rakiet. Na razie jest cieniem swojego cienia – 7 punktów, 4 asysty na mecz, trafia tylko 30% swoich rzutów. Jeśli 38-letni Jason Terry zaczyna mecze, to wiedz że coś się dzieje z Twoim, dużo młodszym, rozgrywającym. To musi być kłopot z alkoholem – jeśli znów pije, to mu schowajcie. Jak nie pije to polejcie.

L.A. Clippers. Nie widzę charakteru w ich grze. Mieli dwa razy Warriors na widelcu – przegrali oba mecze. U siebie z Raptors przegrywali do przerwy 63:34! Takie mecze nie powinny zdarzać się drużynom z takim składem, z takim trenerem, z takimi ambicjami.

76ers. To jest kpina z zawodowego sportu. Kilku gości wymyśliło sobie, że będą budować się przez draft. Stali się pośmiewiskiem NBA. Kibice w Filadelfii nie zasługują na coś takiego. My też nie. Mam pomysł jak z tym walczyć – Drużyna, która w dwóch kolejnych sezonach przegrywa 100 lub więcej meczów, traci swój pick w kolejnym drafcie. Proste. Nie można tankować w nieskończoność.

– Robaczywka dla "napinki" w sprawie Jahila Okafora. Tak, bił się z kimś pod nocnym klubem w Bostonie i zdarzało czy zdarzyło mu się przekroczyć dozwoloną prędkość. No i co? Media robią z tego aferę jakby wyszło na jaw, że wozi martwych ludzi w bagażniku. Niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto nigdy się nie szarpał po imprezie i ten, kto jeździ zawsze zgodnie z tym, co mówią znaki drogowe. Chłopak ma niecałe 20 lat i robi to, co inni jego rówieśnicy. Tak się składa, że  jest zawodnikiem NBA i tak się składa, że wszędzie gdzie się pojawi ludzie mają sprzęt do nagrywania. Takie czasy. Problemy znane od lat. Oszczędź sobie, jeśli chcesz coś napisać o wzorze do naśladowania – to taki banał. Mama i tata to powinny być dla Ciebie wzory a nie koszykarz, tym bardziej w takim wieku.

– Robaczywka dla faktu, że zwycięstwa Luke’a Waltona nie idą na jego konto tylko na konto Steve’a Kerra. Jest taki nowy żart w NBA w związku z tym, że Walton został trenerem pierwszego miesiąca rozgrywek (razem z Davidem Blattem z Cavs). Walton ma teraz więcej nagród dla trenera miesiąca, niż oficjalnie wygranych meczów na koncie. To jest bez sensu. Oczywiście to jest system nakreślony przez Kerra ale to Walton rotuje składem w każdym meczu, to on jest codziennie na treningach. Mylisz się bardzo, jeśli myślisz, że Warriors to "samograj". Nawet taka ekipa potrzebuje dyrygenta. Walton jest idealny na tym stanowisku. Liga powinna zaktualizować ten przepis.

– John Wall jest "butowym" wolnym agentem. OK, miał słabe dwa tygodnie (słabe na swoje standardy) ale przecież wiemy jakiego formatu jest graczem. Kontrakt Walla z Adidasem wygasł z końcem września. Wall gra w różnych butach w różnych meczach ale z żadną z firm nie podpisał jeszcze umowy. Robaczywka dla tych właśnie firm. Weźcie się w garść i zagospodarujcie gwiazdę NBA.

– Draymond Green gra dobry basket ale nazywanie go centrem (ktoś poszedł krok dalej uznając go za obecnie najlepszego centra NBA) jest wielką przesadą. Green ma 201 cm wzrostu i jest niskim skrzydłowym, który w dzisiejszej koszykówce bywa wystawiany na pozycji silnego skrzydłowego a czasem nawet i na środku. Ale fakt, że grywa – grywa a nie gra – na tej pozycji, nie czyni go centrem. Tak w ogóle to small-ball jest dobry i skuteczny bo brakuje dziś klasowych centrów. Chciałbym zobaczyć Greena kryjącego Shaq’a, Ewinga, Mourninga, Olajuwona czy Yao Minga.   
 
 
 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.