Śliwki vs Robaczywki play-offs 2021 Vol.5

Zapraszam na porcję świeżych Śliwek! Na zdrowie!

Giannis Antetokounmpo. Nie mogę nie zacząć od niego. Komplementuję go na tylu poziomach, że sam nie wiem od czego by tu zacząć. Może najprościej – Zagrał znakomite play-offy, z podkreśleniem Finałów, był zawsze gdy Bucks go potrzebowali, w ciągu 3-4 tygodni dokonał takiej metamorfozy w swojej grze, jakiej ta liga chyba nie widziała w swojej historii, w tak krótkim czasie. A jeśli nie w całej swojej 74-letniej historii, to na pewno w ostatnim trzydziestoleciu, bo ten okres jest mi dobrze znany. Z trybu, który znamy od 2-3 lat, który to tryb dał mu dwie nagrody MVP sezonu regularnego, ale też trochę przedwcześnie wysyłał na wakacje w play-offach, przełączył się na tryb, którego do tej pory u niego nie widzieliśmy. Tryb, który miała w sobie dosłownie garstka graczy przed nim. 35.2 punktu, 13.2 zbiórki, 5 asyst, 1.8 bloku, 1.2 przechwytu, 61% z gry. To jego średnie z Finałów. Trzy mecze 40+ w tym jeden, ten ostatni, za 50 punktów. Powtórzę po raz kolejny, że już nie mogę się doczekać, jak ten Giannis 2.0 będzie wyglądał w kolejnym sezonie oraz w dalszej części swojej kariery. Jeśli nic nieprzewidywanego nie zdarzy się z jego zdrowiem, to z roku na rok będzie piął się po szczeblach listy najlepszych zawodników w historii NBA. Giannis jest teraz jedynym graczem w historii ligi z nagrodami MVP Finałów oraz nagrody dla zawodnika, który poczynił największe postępy. W 2019 z kolei został pierwszym (i póki co jedynym) graczem, który do nagrody MIP dołożył MVP sezonu.
Grecki Freak miał w tych play-offach aż dziewięć meczów z dorobkiem przynajmniej 30 punktów ze skutecznością na poziomie przynajmniej 60%. Ostatni raz, coś takiego widzieliśmy w roku 2000. Shaquille O’Neal miał osiem tego typu występów w barwach Lakers.
To na parkiecie. Ale przecież działo się też wokół Giannisa także i poza nim.

Idźmy więc tam:

* Pisałem i mówiłem już wiele razy, że nie oczekuję od zawodowych sportowców, żeby byli dla mnie wzorami do naśladowania, żeby byli bastionami intelektu czy moralności. Dla mnie sportowiec oczytany, inteligentny, zaangażowany w pozasportowe działalności, poszerzający swoje horyzonty, to ogromna wartość dodana do tego, co na co dzień robi. Tylko, że na koniec dnia moje zainteresowanie daną postacią odbywa się w obrębie tego, że ta postać jest sportowcem. W tym wypadku koszykarzem. Więc w pierwszej kolejności, chcę zobaczyć, jak ta osoba wywiązuje się z tego, za co ma zapłacone. To, że Giannis spłaca, albo nawet już spłacił swój kontrakt, wiemy. Ale też, powiedziałbym, że od grubo ponad roku, zaczynamy poznawać Giannisa jako człowieka, jako ojca, jako brata, jako wesołka z dystansem do siebie. W Finałach dał się też poznać, jako człowiek, który ma imponująco głębokie przemyślenia. Nie „jak na sportowca”, tylko tak po prostu.

* U niego też fajne, takie ludzkie, takie odświeżające, były te wszystkie momenty, w których w jakiś sposób fizycznie niedomagał. To taki dobry przypominacz dla nas kibiców, że czasem, jakoś automatycznie, nie do końca świadomie, oczekujemy od graczy NBA, że będą gotowi do gry na najwyższym poziomie zawsze i wszędzie. Więc te wszystkie obrazki, kiedy zziajany Giannis siadał na ławce i nie mogąc złapać oddechu pił wodę, jakby nie widział jej od kilku dni, albo kiedy, na własne żądanie schodził z parkietu ledwie po 3-4 minutach gry, żeby odsapnąć, były swego rodzaju dopełnieniem tej jego nadludzkiej fizyczności. Wszystko to idealnie i dobitnie pokazywało, że na koniec dnia, to też człowiek, który się meczy, którego coś może boleć. Nawet takiego atletę, jak on.

* Giannis ma wszystko, żeby stać się nową twarz NBA. Na wielu poziomach odpowiada większości, jeśli nie wszystkim wymaganiom, jak zwykle mamy, wobec takich postaci. Jest wybitnym koszykarzem, wybitnym atletą, ma za sobą fascynującą historię, mówiąc kolokwialnie dobry z niego człowiek. W tym momencie trzeba chyba być zwyrodnialcem, żeby nie myśleć o nim ciepło. Jego etyka pracy jest czymś, co inspiruje, co może być swego rodzaju drogowskazem, barometrem, gdy nie chce nam się czasem robić tych wszystkich przyziemnych rzeczy. Giannisowi by się chciało. LeBron nie powiedział jeszcze ostatniego słowa, za rogiem czai się Luka, ale Giannis ma po swojej stronie wszystko, żeby zaatakować na lata pozycję wielkiej osobistości NBA.

* Nowe szlaki, nowe standardy. LeBron James zapoczątkował trend do zmieniania klubów, do łączenia się w super drużyny. Kto wie, może Giannis właśnie zapoczątkował modę na zostawanie i robienie rzeczy po swojemu, a nie tak, jak chciałyby tego amerykańskie media. Zawodowi sportowcy to ultra ambitni ludzie. Chcesz odchodzić, łączyć siły z drugim, trzecim All-Starem? A może zrobisz to jak Giannis? Po swojemu, na własnych warunkach, w małym rynku? Nie zrobisz? Boisz się? Giannis się nie bał.
Jestem ciekaw czy będziemy świadkami zmiany sposobu patrzenia na te właśnie sprawy, na podejście do walki o tytuł, czy zacznie mówić się o walczeniu o mistrzostwo „we właściwym stylu.”

– To zagranie!


W nim jest wszystko. Można je oglądać i rozbijać na czynniki pierwsze, ale najważniejsza jest całość – to było kluczowe zagranie do wygrania meczu nr 4 i wyrównania serii na 2:2. Suns prowadzili z Bucks nawet 9 punktami w IV kwarcie tamtego starcia. Mogło być 3:1 dla Słońc. Poza tym, gdy patrzy się na ten materiał sekwencja po sekwencji, to można za głowę złapać się analizując jak przemieszczało się, jak reagowało ciało Giannisa. To jest po prostu niewyobrażalnie niesamowite, jak on w ułamku sekundy czyta to zagranie, a potem od bycia przy Bookerze, nagle przemieszcza się płynnie do Aytona. Coś takiego w obecnej koszykówce może zrobić może z dwóch-trzech innych zawodników na świecie. Mam na myśli zdrowego AD, a nad resztą musiałbym się zastanowić.

Khris Middleton. Piękna, inspirująca historia. Od wybranego w II rundzie draftu gracza (39 numer), przez poziom All-Star, do poziomu reprezentacji USA, do roli drugiej gwiazdy w mistrzowskim składzie. I pomyśleć, że gdy latem 2013 roku trafiał do Milwaukee, był jedynie małym dodatkiem do głównej wymiany Brandona Jenningsa za Brandona Knighta. Obok Middletona, drugim dodatkiem do wymiany był wtedy Ukrainiec Slava Kravtsov. To mnie więcej daje skalę tego, gdzie wówczas był Middleton ze swoją młodą karierą. Średnie Middletona z Finałów sięgnęły 24 punktów, 6.3 zbiórki, 5.3 asysty oraz 1.5 przechwytu.

Nowe kamery, nowe ujęcia. Pisałem o tym już podczas tegorocznego Meczu Gwiazd. Nie jestem znawcą realizacji filmowej, więc nie wiem, jak to się fachowo nazywa, czy w ogóle ma to jakąś swoją nazwę, ale ten nowy sposób realizacji meczów NBA jest kapitalny! Na pewno wiecie, o co chodzi. Gdy jest najazd na jakiegoś zawodnika, trenera (czy na kibiców na widowni), głównie podczas przerw w grze, to ostrość jest tylko na nim, a tło staje się delikatnie rozmazane. Jak dla mnie, jest to świetny efekt. Wszystko zaczyna wyglądać, jak z gry komputerowej. Podejrzewam, że NBA będzie iść w to jeszcze mocniej, bo to daje nowy wymiar oglądania spotkań. W czasie Meczu Gwiazd było to robione delikatnie. W tych play-offach już dość mocno. Ciekawe dokąd nas to zabierze w przyszłości.

Mike Breen. Za ten fragment:

Jae Crowder. To jest taki, dajmy na to, Opel Astra. Jak powiesz komuś, że masz Opla Astrę, to płynnie przejdziecie do następnego tematu. Nikt nie powie wow, nikt nie będzie Ci gratulował, nikt nie będzie Ci zazdrościł. Masz Opla Astrę? OK. Ale w tymże właśnie Oplu Astra masz wszystko to, czego potrzebujesz od samochodu. Nie znajdziesz tam prawdopodobnie niczego na wybitnym poziomie, ale za to znajdzie wiele rzeczy, które poniżej pewnego poziomu nie zejdą. Taki właśnie jest Jae Crowder. W niczym nie jest wybitny, ale za to w wielu rzeczach jest dobry. Chyba nie ma drużyny w NBA, w której Crowder nie znalazłby sobie miejsca w rotacji. Trafił 16 trójek w Finałach. Notował po 11.7 punktu, 8.5 zbiórki, 1.7 asysty, 1.7 przechwytu oraz 1 bloku. Nie spodziewałem się, że Heat tak odczują jego odejście. To znaczy spodziewałem się, że inni ludzie wejdą z powodzeniem w jego buty, ale to osobne rozważanie. Ostatnio nawet miałem z kolegami taki mały żart, gdy rozmawiamy o jedzeniu, piciu, wrażeniach z wizyty w jakichś miejscach. Jak było? Dobry ten kotlet? No taki Jae Crowder, bym powiedział. I każdy wie, o co chodzi – nic wybitnego, ale zarazem coś, co można śmiało polecać.

Jrue Holiday. Za tę sekwencję z wideo poniżej. Ale też za całe Finały. 16.7 punktu, 6.2 zbiórki, 9.3 asysty, 2.2 przechwytu. Pisałem i mówiłem wcześniej, napiszę jeszcze raz. Tymi Finałami, tym tytułem, Holiday zamyka jakąkolwiek dyskusję na temat tego, ile wyborów w drafcie Bucks musieli oddać Pelikanom, żeby go pozyskać. Na dalszy plan schodzi wysokość jego nowego kontraktu. Tytuł kasuje wszystko. Jrue był kluczowym elementem tej rotacji. Jego obrona była zjawiskiem samym w sobie.

Mikal Bridges. Podoba mi się jego całkiem inteligentna, niekiedy dość atletyczna gra. I tyle. Koniec wpisu.

Monty Williams. Po zakończonych Finałach pojawił się w szatni Bucks i kolejny już raz dał świadectwo tego, że jest człowiekiem z klasą.

Przy tej okazji pragnę poruszyć dwie rzeczy. Pierwsza jest taka, że tym którzy jeszcze nie widzieli, polecam przemówienie coacha Williamsa z pogrzebu jego tragicznie zmarłej żony. Must see! Materiał z 2016 roku. Druga rzecz jest taka, że to co zrobił Williams po Finałach, to przejaw klasy i szacunku. Ale musicie wiedzieć, że takie rzeczy to nie są odosobnione incydenty w NBA. Widziałem wiele razy na własne oczy, jak zawodnicy, o których powszechnie mówi się, że nie przepadają za sobą, w zakamarkach hal NBA, gdzie kamery nie docierają, oddają sobie szacunek i serdeczności.

– Jedno zdanie uznania dla Pata Connaughtona. 15 trójek w Finałach, trzy mecze z dwucyfrową liczbą punktów, dużo pozytywnej energii.

Chris Paul. Nie podoba mi się narracja, według której CP3 nie dojechał w meczach 3-6, ale to teraz nie czas i miejsce na to. Pod lawiną krytyki trochę zamazało się, że Paul w tych Finałach w czterech z sześciu meczów zdobywał po 20 i więcej punktów. Do prawie 22 punktów na mecz dokładał 8.2 asysty. Nie wiem czy można chcieć więcej od 36-letniego rozgrywającego, który nie jest tytanem zdrowia, który ma naciągane 180 cm wzrostu.


* Tekst napisałem oryginalnie dla portalu Unibet.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.