#Spain2014. Dzień Piąty

Piąty dzień turnieju nie stał pod znakiem lajkolubnych zdjęć czy też niesamowitych i niespodziewanych spotkań z gwiazdami koszykówki. Był to dzień z solidną porcją koszykówki, okraszony kilkoma ciekawymi rozmowami.


O 15.00 zaczęli Nowozelandczycy i Ukraińcy. Tym razem haka się udała. Tym razem podparta była dość niezłą koszykówką. Tall Blacks wygrali
73:61. Była to ich pierwsza wygrana na tych mistrzostwach. Czterech zawodników Nowej Zelandii zdobyło 10 i więcej punktów. Przewodził Kirk Penny, zdobywca 17 punktów.
Trudno powiedzieć co bardziej wpłynęło ujemnie na postawę Ukraińców – brak kontuzjowanego Sergiy’a Gladyra, 5/16 z gry i 4 straty Pooha Jetera, 38.7% skuteczności z gry całej drużyny czy widok rywali tańczących hakę.

0 17.30 w Bizkaia Arena zrobiło się naprawdę gorąco. Grubo ponad 8000 Finów na trybunach oraz dużo mniejsza choć też dość liczna i dobrze zorganizowana grupa kibiców znad Bosforu.
Finowie i Turcy zaprosili nas na prawdziwą koszykarską karuzelę.
Suomi zagrali bardzo dobrą pierwszą połowę. Trafiali rzuty, szanowali piłkę, dobrze bronili a Turcy nie mogli złapać swojego rytmu. 41:27 brzmiał wynik do przerwy. Oczywiście dla Finlandii.
Turcy wyszli odmienieni na drugą połowę. Przedw wszystkim poprawili obronę. Finom było bardzo ciężko o czyste pozycje do rzutów.
Podopieczni Henrika Dettmanna przegrali drugą połowę… 41:27, co oznaczać mogło tylko jedno – dogrywkę.

Petteri Koponen przez cały mecz pokazywał, że jego marzenia o grze w NBA wcale nie są taką odległą i bezkształtną wizją.
I wtedy przy trzypunktowym prowadzeniu Finów stanął na linii rzutów wolnych i spudłował obie próby.
W odpowiedzi Turcy trafili za trzy punkty i doprowadzili do remisu.
Omer Asik (22 punkty, 8 zbiórek) i koledzy wygrali ostatecznie 77:73.   

W ostatnim meczu dnia piątego Amerykanie nie pocąc koszulek, pokonali Dominikanę 106:71. Każdy zawodnik z ekipy Mike’a Krzyżewskiego zdobył przynajmniej 4 punkty. Pięciu Amerykanów zaliczyło dwucyfrowe zdobycze. Tradycyjnie przewodził im Kenneth Faried (16), którego nadmiar energii powinno się zbierać, butelkować i rozdawać zaspanym dzieciom w szkołach.
Dominikańczycy zaprezentowali ciekawy basket. Nie wyszli przestraszeni ani sparaliżowani. Grali na tyle na ile umieli. Sercem nie byli jednak w stanie zniwelować kolosalnej różnicy klas.
Francisco Garcia obejrzał ten mecz z pozycji ławki z obolałą kostką.

Bonus:

– Po meczu Amerykanów przechodził koło mnie Mason Plumlee. Nawiązaliśmy kontakt wzrokowy. Uśmiechnął się, przybił piątkę i poklepał po plecach. Chyba wybaczył.

– DeMarcus Cousins słucha muzyki (albo audio booków) ze złotych słuchawek a Kyrie Iriving nosi skórzany plecak nabijany ćwiekami.

– Coach Monty Williams bierze udział w niektórych ćwiczeniach na rozgrzewkach ekipy USA – nadal jest w formie. Rzut siedzi, nogi pracują. Dużo czasu poświęca na pracę z Anthony Davisem, swoim podopiecznym z Nowego Orleanu.

– James Harden jest potężnie zbudowany. TV nie oddaje tego. Miałem okazję stać bardzo blisko.  Pozycja niskiego skrzydłowego (na której gra w kadrze) to byłoby dla niego coś w NBA – za silny dla jednych, za szybki dla innych. Myślę, że Rockets powinni spróbować takiego ustawienia.

– W przerwie meczu ich drużyn Cousins i Garcia urządzili sobie dla żartu zapasy w okolicach szatni.

– Niepokojąca jest mowa ciała Andre Drummonda.
Krzyżewski kreslił coś przed rozpoczęciem IV kwarty. Wszyscy skupieni poza nim. Zainteresowali go dunkerzy robiący show w przerwie. Poza tym gołym okiem widać, że ma kilka zbędnych kilogramów. Stan Van Gundy nie lubi tego.

BONUS 2:
Udało się zamienić kilka zdań z paroma osobami.

Kyrie Irving o tym, czy myśli czasem jakby to było grać dla Australii (jego tata jest Australijczykiem). "Pojawiła się taka możliwość gdy miałem 17-18 lat. Rozmawialiśmy nawet z australijskim związkiem ale ostatecznie nic z tego nie wyszło. Czy teraz o tym myślę? Bardzo rzadko. Jestem gdzie jestem i to jest dla mnie najważniejsze."

O stylu gry USA. "Myślę, że nie powinniście patrzeć na detale typu czy w danym meczu gramy więcej pod kosz czy więcej rzucamy z dystansu czy z kontr. My gramy, żeby wygrywać –  nieważne w jaki sposób. Na szczęście mamy taki skład, że możemy pozwolić sobie na każdy rodzaj atakowania."

O swojej roli. "Mamy taką wspaniałą drużynę, tak utalentowaną, że dla mnie nie ma znaczenia ile dostaję minut i jaką rolę powierza mi trener. Cieszę się, że mogę wyjść na parkiet z tymi chłopakami. Zawsze marzyłem o graniu w kadrze a teraz żyję tym. Zrobię wszystko dla tej grupy."

O meczach z silnymi ekipami, które postawią trudne warunki w dalszej fazie turnieju. "Z całym szacunkiem dla innych ale my też mamy całkiem niezły skład (śmiech). Mamy plan i strategię na starcie z każdym. Musimy tylko do każdego meczu wychodzić maksymalnie skupieni i robić wszystko, co potrzeba by wygrać."

O nowym sezonie w Cavs. "Bez dwóch zdań to będzie coś niesamowitego. Mamy LeBrona i Kevina a oprócz nich sporo nowych twarzy. Na razie jednak nie skupiam się na Cavs. Przyjdzie na to czas w październiku. Teraz myślę tylko o zdobyciu tytułu Mistrza Świata."

Anthony Davis o możliwości pracy ze swoim trenerem z klubu. "To bardzo wiele dla mnie znaczy. Gdyby go tu nie było, nie wiedziałbym do końca nad czym mam pracować na treningach. Robimy rzeczy oczywiście pod kątem mistrzostw ale potem jest czas dla nas by ćwiczyć indywidualnie z myślą o nowym sezonie w Nowym Orleanie."

O Omerze Asiku z Turcji od tego sezonu w Pelikanach. "Nie mieliśmy okazji na długą rozmowę. Pogadałem z nim chwilę przed naszym meczem z nimi. On odmieni naszą drużynę bez wątpienia. Świetnie broni, zbiera i blokuje, jest biegającym centrem. Bardzo dużo wniesie do Nowego Orleanu. Myślę, że play-offy są jak najbardziej w naszym zasięgu."

Steph Curry o meczu z Ukrainą. "Mamy już pewne pierwsze miejsce w grupie ale my zawsze wychodzimy, żeby wygrać."

Na temat Pooha Jetera. "Znam go. Graliśmy przeciwko sobie, gdy występował w Sacramento. Jest sercem i duszą drużyny. My oczywiście mamy plan na niego."

Na temat różnicy w graniu piłką Spaldinga (w NBA) i Moltena (rozgrywki FIBA). "O tak. Bez dwóch zdań to są dwie różne piłki. Czucie jest nieco inne. Czasem robi się bardzo śliska gdy dotknie spoconej koszulki czy ciała. Ale oczywiście każdy gra takimi samymi piłkami na tym turnieju. Czy jakoś to wpływa na moją grę? Piłka bez wątpienia jest trochę inna, różnica jest zauważalna ale od ponad miesiąca takimi właśnie trenujemy więc nie może to być usprawiedliwienie dla żadnych błędów w grze. Jednym przychodzi łatwiej dostosowanie się innym trochę trudniej."

Czy poczuł ulgę, gdy dowiedział się, że Kevin Love przechodzi do Cleveland, że Klay Thompson nie zostanie oddany do Minnesoty. "O tak. Każdego lata musimy przez to przejść. Nasze nazwiska pojawiają się przy okazji różnych wymian. Uczymy się nie reagować na to dopóki faktycznie coś się nie wydarzy. Musimy nabierać takiej psychicznej odporności. Na szczęście klub wierzy w naszą grupę ze mną, Klay’em, Davidem Lee i innymi. Musimy teraz pokazać na boisku, że jesteśmy godni zaufania i potrafimy wygrywać."

O szansach Warriors na tytuł. "Oczywiście. Po to gram każdego sezonu."

Bracia Gasol zapraszają na piwko:


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.