Super Mario! Heat jedną wygraną od tytułu!

  Mario Chalmers #15 Of The Miami Heat Celebrates

Kiedy Celtics wygrali 6 czerwca mecz nr 5, na wyjeździe w Miami i objęli prowadzenie 3:2 a bohaterem drugiego planu został Mickael Pietrus napisałem: "Na tym etapie sezonu, kiedy nie ma mowy o odpuszczaniu, lekceważeniu, kiedy wszyscy wiedzą wszystko o wszystkich w sensie zagrywek w ataku, ustawień w obronie, przyzwyczajeń co do ulubionych miejsc do rzutu, decydujące stają się małe detale, które w sezonie regularnym mają marginalne znaczenie. Gwiazdy będą gwiazdami ale do pewnego poziomu musi nawiązać ktoś jeszcze."

Ot, taka koszykarska prawda która raz po raz potwierdza się w play-offowej rzeczywistości.
Dziś słowa te potwierdził Mario Chalmers. Jego średnia z trzech pierwszych meczów Finału wynosi 5.7 punktu. Dziś,w meczu nr 4 był wielki. 25 punktów 9/15 z gry w tym aż 12 wielkich punktów w ostatniej kwarcie! Wielkich bo kilka z nich zdobytych pod nieobecność LBJ’a, którego w końcówce zastopowały bolesne skurcze obu nóg.

Kiedy uda LeBrona przypomniały nam o tym, że on także jest tylko człowiekiem Heat za sprawą Chalmersa i Wade’a zostali w grze.

  LeBron James #6 Of The Miami Heat Looks

Thunder po raz pierwszy w tych Finałach ostro zaczęli mecz. Już po niespełna czterech minutach pierwszej kwarty prowadzili 13:3.
Heat jednak stopniowo odrabiali straty a James i Wade imponowali spokojem. Żadnych "hero shots", żadnego wymuszania gry. Spokojna, poukładana, zespołowa gra i jak zawsze twarda obrona.
Russell Westbrook zaliczył wielki mecz ale bez wygranej będzie to tylko kolejny wpis do kronik i statystyk NBA. Russ zdobył 15 ze swoich 43 punktów w IV kwarcie i był taki moment, kiedy wydawało się, ze podopieczni coacha Spoelstry opadli z sił a R.W. pociągnie drużynę do wygranej. Nie udało się.
Westbrook trafił 20 z 32 rzutów z gry ale tylko 3 razy stawał na linii rzutów osobistych. W ostatnim 25-leciu tylko dwóch graczy potrafił trafić z gry aż 20 razy. Byli to Shaq w roku 2000 (43 punkty) oraz Michael Jordan w 1993 roku (55 punktów).
Jeśli do tych punktów dodać 7 zbiórek i 5 asyst, to występ obrońcy Thunder zapisze się w historii obok tylko dwóch takich w ostatnim ćwierćwieczu. Podobnie jak w przypadku celnych rzutów z gry, Westbrook zapisuje swoje nazwisko obok Jordana (1993) oraz Shaq’a (2001).

Westbrook nie byłby jednak sobą gdyby nie dał nam powodów do wbicia szpilki w jego umięśnione ciało. Więc proszę bardzo:
Było 17 sekund do końca meczu, Heat prowadzili 101:98,
James Harden i Udonis Haslem skakali do "jumpballa". Heat weszli w posiadanie piłki i mieli tylko 5 sekund do końca akcji.
Russell chyba o tym nie wiedział i sądził, że Heat mogą już grać do końca. Szybko sfaulował Chalmersa a ten pewnie trafił oba rzuty wolne. 103:98, 13 sekund przed końcem. Gem, set, mecz.
 
Reszta drużyny z Oklahomy, nie licząc Kevina Duranta oddała 31 z rzutów, z których tylko 11 znalazło drogę do kosza. I tutaj właśnie pogrzebany był pies, pogrzebany obok szans Thunder na wyrównanie serii a być może także obok szans na tytuł.

Zimny jak lód był tego wieczoru James Harden (tylko 2/10 z gry z czego co najmniej kilka to zupełnie "czyste" rzuty, które normalnie trafia).
Durant na swoim poziomie – 28 punktów (9/19 z gry) ale mimo wszystko, jakby spojrzeć na jego występ w przekroju całego meczu, to był to raczej "płaski" występ. Płaski jak zupa bez tej super przyprawy z reklam.
Goście z Oklahomy rzucili aż 33 punkty w pierwszej kwarcie ale przez następne dwie zdołali zdobyć już tylko 42 punkty w tym ledwie 16 w II kwarcie.
Ekipa Scotta Brooksa zasłynęła w tych play-offach umiejętnością dostosowywania się do gry rywali, umiejętnością szybkiego wyciągania wniosków z porażek i szybkiego wdrażania w życie usprawnień. Po przegraniu trzeciego meczu z rzędu postawili sobie jednak poprzeczkę bardzo wysoko a marginesu błędu już nie mają.
Dla Heat z kolei mecz nr 5 będzie meczem nr 7. Wade i koledzy wiedzą doskonale, że jeśli przegrają to mogą
podzielić los choćby Bostonu z 2010 roku, który przełamał serię w meczu nr 2 ale nie był w stanie zamknąć jej w trzech meczach u siebie. Prowadzenie 3:2 zdało się na nic. Lakers wygrali 2 ostatnie mecze w L.A. i sięgnęli po tytuł.
Wade był raz w swojej karierze 1 mecze od tytułu… wygrał go i został MVP Finałów (a kilka miesięcy później powstał ten blog). James nie był tak blisko mistrzostwa jeszcze ani razu w swojej karierze.
26 punktów, 12 asyst, 9 zbiórek, 2 przechwyty. Podkreślić trzeba fakt, że James nie szukał dziesiątej zbiórki do triple-double bo gdyby jej szukał, to by ją znalazł. Grał z drużyną dla drużyny. Być może gdzieś, ktoś dziś zażartuje że skurcze obu nóg które  uniemożliwiły mu grę w końcówce meczu były niezłym pretekstem, żeby nie brać na siebie odpowiedzialności za wynik… ale będą to tylko żarty – średniej klasy żarty.
Mecz nr 5 w czwartkową noc. Być może ostatni mecz serii, ostatni mecz tego sezonu, ostatni w karierze LeBrona Jamesa z gwiazdką* przy jego nazwisku.
HEAT – THUNDER 104:98 (3:1)
MECZ

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.