Udonis Haslem zostaje w Miami Heat. Strony doszły do porozumienia w sprawie rocznej umowy za minimum dla weterana. Dla 38-latka będzie to 16 sezon w barwach ekipy z Florydy.
Ta historia miała tylko jeden, alternatywny scenariusz. Była nim koszykarska emerytura. Trudno było spodziewać się, żeby facet, który ma na plecach wytatuowany kształt stanu Floryda, w (najprawdopodobniej) ostatnim roku swojej zawodowej gry w koszykówkę, szukał szczęścia gdzie indziej. Haslem, swego czasu, gdy był jednym z liczących się skrzydłowych w NBA, odrzucił propozycję pięcioletniego kontraktu za ok. $34 mln, wybrał umowę o jedną trzecią niższą, by móc zostać w Miami. W lidze zawsze uchodził za gracza bardzo lojalnego, oddanego i twardo stąpającego po ziemi. To na Florydzie uczył się grać w koszykówkę, to tu poszedł na studia. I to tu zakończy swoją karierę. Pieniądze, na przestrzeni lat, były dla niego drugorzędną sprawą.
Haslem, obok Dwyane’a Wade’a (nadal bez kontaktu) jest jedynym graczem Heat, który pamięta wszystkie trzy mistrzowskie tytuły (2006, 2012, 2013). Od trzech lat jego rola w klubie jest już tylko symboliczna. W trzech kolejnych sezonach, zagrał tylko w 37, 16 i 14 meczach. W ostatnich rozgrywkach, pojawiał się na parkiecie średnio tylko na pięć minut. Ale jego obecność w drużynie ma wymiar symboliczny. Jego doświadczenie, etos pracy, sposób bycia, to coś, z czego każdy młody gracz Heat może czerpać garściami.