Thunder grali wczoraj z Jazz w Salt Laker City. Jakiś fan próbował słownie konfrontować się z Russellem Westbrookiem. W internecie krąży amatorskie nagranie, w którym zdenerwowany Westbrook grozi kibicowi, że zrobi jemu i jego żonie rzeczy na literę F w języku angielskim. Nie będę wrzucał tutaj tego filmu. Nie warto. Parę osób pytało mnie, co o tym sądzę. Oto moja odpowiedź:
Koszykarz na parkiecie to jest świętość. To jest jego miejsce pracy. On tam jest, żeby dawać Ci radość, rozrywkę, może jakąś inspirację. To, że zapłaciłeś za bilet, nie znaczy, że sportowiec staje się Twoją własnością, Twoim śmieciem, że możesz wylewać na niego swoje frustracje. Tu stoję murem za Westbrookiem i innymi zawodnikami, których co jakiś czas próbują prowokować kibice. Choć nie wiem, czy takich ludzi warto nazywać kibicami. Dla mnie to są idioci i chamy.
Takie mamy czasy. Każdy, lub prawie każdy posiada sprzęt do nagrywania video. Wizja taniego zaistnienia w internecie jest dla niektórych kusząca i całkiem realna. Co jakiś czas do sieci trafia materiał, na którym uradowany kibic „przyłapał” zawodnika NBA, na tym, że puściły mu nerwy. Szkoda, że materiał nie obejmuje całej sekwencji wydarzeń, w której tenże kibic w prostacki sposób prowokuje, wyzywa, drze się w kierunku gracza. Byłem, widziałem. Nie zdarza się to aż tak często. Nie jest to problem w skali całej ligi, ale niestety zdarzają się idioci, którzy, jak myślę, pragną się w jakiś sposób dowartościować. „Nawrzucałem Westbrookowi, wiesz? Westbrook zareagował na moje zaczepki. Człowieku! Udało mi się wyprowadzić go z równowagi. Mój filmik ma milion kliknięć.” Tak to działa.
Napisałem, że nie jest to aż tak wielki dla NBA, bo podobne przypadki w tym sezonie, na tak ogromną liczbę rozegranych meczów, można byłoby policzyć na palcach jednej, może dwóch rąk. Była konfrontacja z Durantem, Cousinsem, Westbrookiem, i pewnie jeszcze kilka, których teraz nie pamiętam. Mimo to, jestem za surowym karaniem takich ludzi.
Poniżej wrzucam zdjęcie informacji, którą dostają ludzie kupujący bilety na miejsca znajdujące się w pobliżu parkietu meczów NBA. Tych najbliższych oraz tych, z których da się w jakiś sposób wejść w słowną interakcję z zawodnikami.
Wracając do wczorajszego incydentu z Westbrookiem. Klub Utah Jazz wydał oświadczenie, w którym czytamy, że problematyczny fan został zidentyfikowany i ukarany. Nałożony został na niego zakaz wstępu na mecze Jazz oraz na wszystkie inne mecze drużyn NBA. I bardzo dobrze! Zanim kara została oficjalnie nałożona, tenże fan próbował tłumaczyć, że chciał tylko zażartować, że (z trzeciego rzędu) krzyczał coś o przykładaniu lodu na kolana. Dodał też, że nie boi się Westbooka i zaprasza go na górę – i tu moim zdaniem zdradził się, że jest prostakiem szukającym sensacji. Cieszy mnie finał tej sprawy!