Drugi dzień wolnej agentury stał pod znakiem spadającej jak grom z jasnego nieba informacji, że Damian Lillard chce odejść z Potland Trail Blazers. Ale zanim to nastąpi, skupmy się na faktach.
Tyrese Haliburton i Indiana Pacers porozumieli się w sprawie pięcioletniego kontraktu o wartości $260 mln. Ale od razu trzeba tutaj zaznaczyć, że jest to wartość, która zostanie odblokowana dopiero, gdy 23-latek zostanie wybrany do którejś z trzech piątek All-NBA. Umowa wejdzie w życia z początkiem rozgrywek 2024-25.
Komentarz: Ewidentnie, jest to kontrakt na poczet przyszłych, ewentualnych sukcesów drużynowych i indywidualnych. W swoim pierwszym pełnym sezonie (przerwanym przez kontuzję) w Indianie, Haliburton grał (56 meczów) na poziomie 20,7 punktu, 3,7 zbiórki, 10,4 asysty oraz 1,6 przechwytu. Gdy grał, Pacers mieli „offensive rating” na poziomie 118,8, co było jedną z najlepszych wartości w całej lidze. Sam Haliburton był na dobrej drodze, a przynajmniej takie było wrażenie, żeby znaleźć się w All-NBA. Myślę, że nie powinniśmy za bardzo, jeśli w ogóle, krytykować tego ruchu. Pacers nie będą walczyć o tytuł w nowym sezonie. Ale o play-offy mogą, a nawet powinni powalczyć. Podpisują swojego młodego lidera i liczą na dalszy rozwój. Czas pokaże, gdzie jest sufit jego możliwości. Tu raczej nie było alternatywnej drogi.
Desmond Bane i Memphis Grizzlies dogadali się w sprawie pięcioletniej umowy wartej $207 mln.
Komentarz: Być może jeszcze nie do końca czuję powiew finansowych zmian w NBA, które są przed nami, ale jak dla mnie, to trochę (za) dużo. Ale też wiadomo, powtarzam to jak maniak – to jest Memphis, mały, prowincjonalny rynek, do którego wolni agenci nie garną się jak mrówki do miodu. Więc rozumiem, płacisz kontrakt plus podatek od bycia (geograficznie) tam, gdzie jesteś. Nie zrozummy się źle. Bane, to bardzo dobry zawodnik, którego cienię wysoko. Ma za sobą sezon ze średnimi na poziomie 21,5 punktu, 5 zbiórek, 4,4 asysty oraz 1 przechwytu. Broni, trafia 40% zza łuku (2,5 celnej trójki na mecz). Ma 25 lat i jeszcze sporo miejsca na rozwój. Więc może niepotrzebne mam jakieś ale. Sam nie wiem. W rozgrywkach 2024-25 Bane, jak nic szalonego nie wydarzy się z tym składem, będzie najlepiej zarabiającym graczem Grizzlies. Tą finansową deklaracją, włodarze klubu, chcą nam powiedzieć, a przede wszystkim sobie, że skład Jackson Jr, Morant i Bane, to trzon, w który wierzą, z którym chcą iść powalczyć o tytuł. Mistrzostwo nie ma swojej ceny, to też powtarzam jak maniak. Gdyby Memphis zdobyło tytuł z tym składem, wtedy każdy ich kadrowy ruch, który do tego prowadził, będzie usprawiedliwiony. Zastanawiam się tylko, gdyby, odpukać, coś, gdzieś poszło nie za dobrze. Jak łatwo/trudno będzie ruszyć ten kontrakt Bane’a?
Dlaczego patrzę na ten kontrakt trochę mniej łaskawie, niż na kontrakt Haliburtona. Pacers i Grizzlies są na innych osiach czasu własnego rozwoju. Grizzlies chcą w tym składzie zdobyć tytuł. Każdy trafiony transfer przybliża ich do tego. Każdy mniej udany, może zamknąć ich okno, które w małych rynkach nie otwiera się tak szeroko, jak w tych dużych. Pacers z kolei, dopiero próbują być dobrzy. Ich margines błędu jest dużo większy, każdy błąd, łatwiejszy do naprawienia.
Fred VanVleet odchodzi po siedmiu latach z Toronto Raptors i przenosi się do Houston Rockets. Strony dogadały się w sprawie trzyletniego kontraktu za $130 mln.
Komentarz: To za dużo! Bez względu na to, co Rockets chcą osiągnąć w ciągu trzech najbliższych lat. FVV nie ma na tyle talentu ani ciała, żeby być jednym z dwóch-trzech najlepszych zawodników w drużynie, która ma wygrywać, a to właśnie sugerowałaby jego gaża. A tego przecież właśnie chcą Rockets. Wygrywania i ważnej roli FVV. I tu chyba mógłbym zakończyć. Bardzo lubię i cenię VanVleeta. Podczas moich licznych wypraw do Toronto, miałem okazję rozmawiać z nim i przyglądać się jak trenuje. Do Houston przychodzi, żeby wejść w rolę „organizera” u coacha Ime Udoki. Ale, do diaska, $43 mln za sezon za poukładania gry, to mimo wszystko dużo. Jeśli w tej umowie są jakieś opcje klubu, lub nie w pełni gwarantowane pieniądze, a tego nie wiem, to jestem w stanie łaskawiej patrzeć na ten ruch. Jeśli nie ma, jeśli wszystko jest gwarantowane, to z perspektywy Rockets, finansowo, nie do końca podoba mi się ten ruch. Ale nie ja za to będę płacił. Sportowo, przyjście VanVleeta, to ogromny zastrzyk spokoju i doświadczenia do młodej szatni. Na boisku, jak pisałem wyżej, Freddy poukłada ten „patobasket”. Przepraszam, że tak piszę, ale tak to wyglądało w ostatnich dwóch latach. Kto sobie zebrał i przekozłował piłkę przez połowę, ten zazwyczaj kończył akcję rzutem. Szukając jakiejś finansowej, mimo wszystko, logiki w tym ruchu, to młody trzon Rockets jeszcze przez najbliższe dwa lata grać będzie na mocy relatywnie niskich umów. W takim wariancie, obecność kogoś, kto będzie zarabiał gwiazdorskie pieniądze, nie będąc jednocześnie za ba bardzo gwiazdą, da się jakoś wytłumaczyć. Z ogromną ciekawością będę przyglądał się, co tam będzie dziać się w tej drużynie. Jest dobry trener, dużo młodego talentu, pan „organizer”, szalony Dillon Brooks (o tym ruchu w kolejnym tekście). Jest ciekawie. Nie jest tanio, ale jest ciekawie.
Dennis Schroder przenosi się do Toronto Raptors. Strony porozumiał się w sprawie dwuletniej umowy o wartości $26 mln.
Komentarz: Drużyna z Kanady użyje tutaj swojego wyjątku „non-taxpayer mid-level exception”. To ważna wiadomość w kontekście ich ewentualnych dalszych ruchów kadrowych. No i teraz popatrz – czy Fred VanVleet jest lepszy od Schrodera? To dobre pytanie. W grze jeden na jednego, musiałbym się zastanowić, ale to nie do końca istotne tutaj. A dla drużyny grającej o coś? Tutaj bierzemy Freda, prawda? Ważny element mistrzowskiej ekipy z 2019 roku i tak dalej. Jasne, to wszystko prawda. Ale…FVV zarobi w nowym sezonie $43 mln, Schroder $13 mln, w ramach wyjątku, który nie będzie liczył się do ogólnego salary Raps. Odejście VanVleeta, to symboliczny koniec pewnej ery w Toronto, ale sportowo i finansowo nawet nie ma nad czym się zastanawiać, jeśli ostateczny wybór miał sprowadzić się tej dwójki. VanVleet nie jest (ponad) trzy razy lepszy od Niemca. Obaj mają pod 29 lat, obaj oszukane 180 cm wzrostu, obaj mają swoje atuty i mankamenty w grze. Według źródeł, Raptors bardzo chcieli zatrzymać FVV, ale jak się okazało, nie mieli szans w licytacji z Rockets.
A teraz wracam do pytania o wartość obu dla drużyn z aspiracjami. Pytam i trochę prowokuję zarazem. Prowokuję, bo drużynę Raptors oglądam z bliska od 2016 roku. FVV obserwowałem od jego debiutanckiego sezonu. Więc myślę, że mam całkiem zdrowy przegląd tego składu. Schroder ma zagranych 68 meczów w play-offach, w których notował po 11,9 punktu, 2,3 zbiórki, 3,7 asysty, 1,6 straty. Trafiał po 42% z gry, 32,5% za trzy, 82,6% z linii (2,6 rzutu na mecz).
VanVleet z kolei wystąpił w 52 play-offowych meczach, w których grał na poziomie 10 punktów, 2,1 zbiórki, 3,5 asysty, 1 straty. Trafiał po 39,1% z gry, 37,2% zza łuku, 81,4% z linii (1,3 rzutu na mecz). Widzisz? Bardzo porównywalne osiągi. Co usiłuję powiedzieć? Wartość VanVleeta i jego wkład w mistrzowski tytuł są nieocenione i niepodważalne, ale też, moim zdaniem, pozwoliło mu to trochę jechać na opinii tamtego sukcesu i delikatnie przewartościować (na swoją własną korzyść) sposób patrzenia na niego. VanVleet jest lepszy w obronie, ale Schroder ma w swojej grze trochę ofensywnych trików, których FVV nie ma. Żeby za bardzo nie odchodzić z tą dygresją w niepotrzebne, choć bardzo ciekawe, obszary, podsumuję to w jednym zdaniu – Dennis Schoder za takie pieniądze, w taki sposób (wyjątek), to jest dobry ruch. Jest to płynne załatanie dziury po VanVleecie. Raps nie będą grać o tytuł w nowym sezonie. Tam, gdzie idą (na razie jeszcze nie wiem gdzie) wystarczy im rozgrywający za $13 mln, nie ponad $40 mln.
Parę słów o ruchach Lakers. Wczoraj pisałem, że Taurean Prince będzie grał od nowego sezonu w Los Angeles Lakers na mocy rocznej umowy wartej $4.5 mln.
A dziś:
Gabe Vincent i Los Angeles Lakers przystali na warunki trzyletniej umowy o wartości $33 mln.
Komentarz: Wiadomo było, że będzie chciał spieniężyć niezły run w tegorocznych play-offach. I zrobił to. Na szczęście dla Lakers, na mocy całkiem rozsądnego kontraktu. Nie mam najmniejszego problemu z płaceniem $11 mln za rok zawodnikowi, którym można walczyć w postseason, który daje spacing LeBronowi i AD. Bardzo dobry ruch.
Lakers zdecydowali się podjąć opcję klubu w kontrakcie Jarreda Vanderbilta. Jej wartość, to tylko $4,7 mln, więc nie było się nad czym zastanawiać. Ale będzie się nad czym zastanawiać już w niedalekiej przyszłości. 24-latek będzie uprawniony do podpisania czteroletniej umowy o wartości $71 mln. Czy jest tego warty? To pytanie na osobne rozważanie.
Rui Hachimura zostaje w „tej” części Miasta Aniołów na mocy trzyletniej umowy wartej $51 mln.
Komentarz: Tych $17 mln za sezon, to dla mnie absolutna granica, ile chciałbym płacić za Japończyka. W sensie, nie każdego Japończyka, tylko tego konkretnego. Hachimura zaliczył bardzo dobre, jak na siebie, play-offy, a my, niewolnicy chwili, patrzymy na niego tak dobrze, jak nigdy przedtem. No może z wyjątkiem momentu, gdy został wybrany w drafcie z dziewiątym numerem. Rzecz w tym, żeby spróbować nie dać się zachłysnąć chwilą, i spojrzeć na to chłodno. Mam mały problem z „tym” Japończykiem. Mam czasem wrażenie, że on tak średnio lubi koszykówkę. I to wcale nie jest żart. Jest to w zasadzie temat na osobne rozważanie – często bywa tak, że wysocy ludzie, zostają koszykarzami tylko dlatego, że są wysocy. Mają do tego sportu szacunek, bo zabiera ich z przeciętnego życia do pokoleniowego bogactwa, ale też często, już w trakcie zawodowych karier, trochę brakuje im tego ognia do pójścia poziom wyżej. Nie wiem, czy tak jest w przypadku Hachimury, głośno myślę. Bo jeśli w wieku ledwie 25 lat, jeszcze przez parę sezonów miałby się rozwijać, to świetnie, to to jest dobry ruch. Ale na to nie mamy gwarancji. Ale nie jest to też ruch, który miałby Lakersom cokolwiek zablokować w powoli kończącej się erze LeBrona. I tu już mógłbym zakończyć, ale mam żart z Piłsudskim w tle, więc chcę go wykorzystać. Gdyby ten kontrakt dała mu ekipa z małego rynku, w którym Hachimura miałby być filarem „czegoś”, to miałbym obawy o szanse na to „coś”. Miałbym też obawy czy, tak po prostu, chciałoby mu się częściej, niż by mu się nie chciało. W Lakers, u LeBrona, który jak Piłsudski, potrafi złapać za mordę, jestem w miarę spokojny. Aż sam się sobie dziwię, że tyle miejsca poświęciłem temu ruchowi.
Cam Reddish będzie graczem Lakers. 23-latek zgodził się podpisać dwuletnią umowę wartą $4,6 mln.
Komentarz: Lakers nic nie ryzykują, a mogą wiele zyskać. Reddish ma za sobą cztery sezony w NBA (Hawks, Knicks, Blazers), ale nadal jest super młody. Właściwie, to nigdzie nie dostał prawdziwej szansy na grę. Na jego miejscu zamknąłbym się w sali treningowej i przystąpił do nowych rozgrywek, w nowym klubie, z formą życia. LeBron lubi i potrzebuje tego typu zawodników. Jeszcze raz to napiszę – Lakers nie ryzykują absolutnie nic, poza te śmieszne, jak na NBA pieniądze, a zyskać mogą naprawdę dużo.
D’Angelo Russell zostaje w Lakers na mocy dwuletniej umowy wartej $37 mln. Drugi rok jest opcją zawodnika.
Komentarz: Czasem w ważnych meczach, musisz go posadzić na ławce w czwartej kwarcie. Czasem rwiesz włosy z głowy, jak patrzysz na jego decyzyjność. Z nim jako podstawową „jedynką” „ch..a” wygrasz. Ale w ograniczonej roli, a przecież w takiej grał w Lakers, to nie jest zły ruch. D’Lo ma 27 lat, więc jeszcze sporo grania przed nim. Przed nim też jeszcze trochę pieniędzy do zarobienia. Jeśli zagra mocny sezon, to za rok może znów wejść na wolny rynek. 41% zza łuku piechotą nie chodzi. Ktoś musi nieść przez sezon starego LeBrona i porcelanowego Davisa. Tym kim, w jakimś zakresie, będzie Russell. Całkiem dobry podpis – piszę to z pełną odpowiedzialnością [Grzegorz Schetyna voice].
Austin Reaves zostaje w Lakers na mocy czteroletniego kontraktu o wartości $56 mln.
Komentarz: A to tutaj, to jest majstersztyk Pelinki. Nie wiem, czy miał wycelowaną broń w Reavesa, gdy dawał mu do podpisania ten kontrakt, ale w ogóle nie zdziwiłbym się, gdyby właśnie tak było. Już Ci mówię dlaczego, jeśli nie znasz tematu z mojego przeglądu wolnych agentów. Lakers nie mieli pełnych praw Birda do Reavesa. Ten kontrakt, to jest maks, jaki Lakers mogli mu zaproponować. Ale każdy inny klub mógł zaoferować mu niemal dwa razy więcej. Lakers mieliby prawo wyrównania. To, że w ogóle Reaves i jego agent nie poszukali takiej „trampoliny”, żeby się finansowo podbić, a potem dać Lakers wyrównać, pozostanie dla mnie tajemnicą, dopóki ktoś mi jej nie wyjaśni. Znakomity podpis!
Jaxson Hayes będzie grał w Lakers na mocy dwuletniego kontraktu u wartości $4,6 mln. Drugi rok jest opcją zawodnika.
Komentarz: To może być mały “steal” tego lata. Ledwie 23-letni Hayes, ósmy wybór draftu 2019 roku, przez cztery lata w Pelicans grał mało i nierówno. Najmniej, tylko po 13 minut, w minionych rozgrywkach. Przez te cztery lata miał kilka ciekawych momentów, ale z jakiegoś powodu nie potrafił przebić się do głównej rotacji Pels. Tu też Lakers nie ryzykują nic, a zyskać mogą wiele. Pick and rolle Hayesa z Russellem mogą być wizytówką drugich kwart Lakers w tym sezonie.
Na koniec dwa pożegnania. Lakers zwolnili Mo Bambę oraz zdecydowali się nie podejmować opcji ($16,5 mln) w kontrakcie Malika Beasleya.
Podsumowując ruchy Lakers, które zapewne jeszcze się nie skończyły, trzeba uchylić kapelusza przed Robem Pelinką. Chłop wziął i odrobił lekcje, by nie popełnić błędów, które popełnił po mistrzostwie w bańce i później. Zamiast, jak to w Hollywood, jak to w przeszłości, iść na poszukiwania wielkiej gwiazdy, Pelinka spokojnie, metodycznie, poszerzył rotację o atletyzm, młodość, ale także doświadczenie. Na mocy rozsądnych pieniędzy zatrzymał skład, który wprawdzie przegrał z Nuggets 4:0, ale każdy kto oglądał uważnie tamtą serię przyzna, że Lakers byli w grze w każdym z tych starć. Poza tym, to był to finał konferencji. Wcześniej, ci sami Lakers pokonali Grizzlies i Warriors. Gdybym był fanem Lakers, to całe lato chodziłbym uradowany.
Parę mniejszych, mniej ekscytujących ruchów:
Shake Milton przenosi się z Filadelfii do Minnesoty. Strony dogadały się w sprawie dwuletniej umowy o wartości $10 mln.
Talen Horton-Tucker podjął swoją opcję wartą $11 mln i zostaje w Utah Jazz.
Oshae Brissett porozumiał się z Boston Celtics w sprawie dwuletniego kontraktu o wartości $4,6 mln. Drugi rok jest opcją gracza.
Washington Wizards wysłali Monte Morrisa do Detroit Pistons. W zamian dostali wybór w II rundzie draftu. Dodatkowo, stołeczny klub stworzył sobie tym ruchem tzw. „traded player exception” w wysokości $9,8 mln.
Julian Champagnie i San Antonio związali się czteroletnią umową wartą $12 mln.
* Tekst napisałem oryginalnie dla portalu Unibet.
Cze Karolu!
Ciekaw jestem Twojej opinii w temacie Rose’a w Memphis. Oczywiście również , a może nawet zwłaszcza w pespektywie pracy z, czy nawet bardziej nad dalszym rozwojem Jah także gdybyś w któymś z kolejnych artykułów odniósł się do tego tematu to byłoby nader miło.
Zdrowia!
Będzie o tym. Tekst w przygotowaniu.
100 lat!