Zapowiedź: Thunder (2) – Heat (2)

To To jest finał marzeń milionów fanów NBA na całym świecie. Gdy sezon, skrócony o lockout w końcu się zaczął, taki właśnie skład Finału padał z ust zdecydowanej większości nie tylko wygłodniałych NBA kibiców ale także koszykarskich ekspertów. "Macie, co chcecie" zdaje się mówić los a David Stern może tylko zacierać dłonie. Jeśli ktoś odwrócił się od NBA, obraził się za lockout i długie tygodnie oczekiwań to ten Finał będzie dla niego najlepszym możliwym zadośćuczynieniem. Kevin Durant kontra LeBron James – prawdopodobnie dwaj najlepsi koszykarze świata zetrą się w bezpośrednim match-upie. "Wielka Trójka" kontra "Wielka Trójka" przy czym w przeciwieństwie do tych z Bostonu i San Antonio liderzy Thunder i Heat są młodzi, atletyczni, wybiegani, skoczni, dynamiczni i bardzo głodni sukcesu. Talent i siła w czystej postaci.

Młodzi gracze Thunder na naszych oczach uczyli się koszykówki spod znaku play-offs a zdobytą wiedzę natychmiast stosowali w praktyce. Mamy niezwykłą okazję obserwować jak rośnie drużyna, która może przejąć stery w NBA na długie lata. Kevin Durant 29 września kończy 24 lata, Russell Westbrook 12 listopada też 24, dalej 26 sierpnia James Harden skończy 23 lata a niecały miesiąc później (18 września) też 23 urodziny obchodzić będzie Serge Ibaka. Pomyśleć, że nawet za 10 lat ci gracze będą młodsi niż obecni liderzy Bostonu. Przerażające a zarazem niesamowite. Tak młodzi, tak dobrzy.

Niecałe dwa tygodnie temu Spurs prowadzili z Thunder 2:0 w Finale Zachodu, mieli serię 20 wygranych meczów z rzędu i grali "nieziemską" koszykówkę. Mało kto dawał szanse młodym, niedoświadczonym Thunder na nawiązanie walki a co dopiero awans. Tymczasem oni jak starzy wyjadacze nie stracili wiary w siebie, nie podłamali się psychiczni, wyciągnęli wnioski z porażek i w czterech kolejnych meczach nie dali szans weteranom z Teksasu.
Ich awans do Finału NBA, za sprawą rywali których musieli pokonać miał wymiar symboliczny. Pierwszy raz od 1998 roku w finale NBA z Zachodu nie zagra ktoś z trójki Spurs (1999, 2003-2005, 2007), Lakers (2000-2002, 2008-2010), Mavericks (2006, 2011). Każdą z tych ekip Thunder wyeliminowali w tegorocznych play-offach. Zmiana warty? Na dobre?

Patrząc na skład i grę Thunder trudno doszukać się ich słabości. Trójka Durant-Westbrook-Harden zdobywała średnio 69.4 punktu w sezonie regularnym (67.1 w play-offs). Kevin Durant to prawdziwy lider, który punkty potrafi zdobywać na wszystkie możliwe sposoby i nie boi się oddawać najważniejszych dla meczu/serii rzutów. W tak młodym wieku jest już trzykrotnym królem strzelców NBA, mistrzem świata, graczem formatu All-Star.
Harden to najlepszy rezerwowy ligi, który w większości drużyn NBA zaczynałby mecze w wyjściowej piątce. Brodaty mańkut z Arizony potrafi groźnie i dynamicznie zaatakować obręcz a w jego bogatym arsenale zagrań ofensywnych są też rzuty z dystansu.
Westbrook z kolei może okazać się kluczowym elementem mistrzowskiego planu Oklahomy paradoksalnie nie za co zrobi lecz za to z czego zrezygnuje. Jest wielkim talentem o imponującej fizyczności ale dla dobra Thunder musi pogodzić się z rolą bycia "za Durantem". Kiedy ma dzień, potrafi zdobywać punkty seriami, być nie do zatrzymania. Ale często, nadal zbyt często ponoszą go emocje, a gdy dostaje zbyt wiele swobody od trenera Brooksa odbija się to na wynikach całej drużyny. R.W. oddaje najwięcej rzutów ze wszystkich graczy Thunder – o prawie 1 więcej niż K.D. i aż o 8 więcej niż Harden a jego decyzyjność w ważnych momentach meczów pozostawia wiele do życzenia. Jeśli zrozumie, że ma wokół siebie równie utalentowanych ofensywnie partnerów, jeśli kilka swoich rzutów zamieni na dobre podania, Thunder mogą być poza zasięgiem całej ligi.

Po drugiej stronie parkietu, strefę podkoszową "patrolować" będą Serge Ibaka – najlepszy bloker NBA oraz Kendrick Perkins – idealny przykład gracza, którego występów nie są w stanie zmierzyć statystki. Perk jest mistrzem NBA z 2008 z Bostonem i tym doświadczeniem będzie dzielił się z młodszymi kolegami.
Nieoficjalnym liderem z ławki jest Derek Fisher – pięciokrotny mistrz NBA z L.A. Lakers pozyskany w trakcie sezonu. Fish poza kilkoma-kilkunastoma minutami na parkiecie zapewnia być może ważniejsze dla tej młodej drużyny inspirujące i motywującej przemowy w szatni, które jak się okazuje są skutecznie.

Heat drugi rok z rzędu meldują się w Finale NBA z nadziejami na inny scenariusz niż rok temu.  Mają w swoich szeregach dwóch z pięciu najlepszych koszykarzy ligi, którym nikt nie jest w stanie ustać 1 na 1. Seria z Pacers pokazała, że para Wade-James może wystarczyć do wyeliminowania z play-offs całkiem niezłej drużyny. Liderzy Heat w trzech ostatnich meczach z Indianą rzucili aż 197 punktów. LBJ w serii z Bostonem pokazał, że nawet tak klasowa obrona jak ta Celtów nie jest w stanie go zastopować. James, MVP sezonu regularnego gra prawdopodobnie najlepszy basket w swojej karierze. Zdobywa punkty jak chce, kiedy chce a przy tym zbiera, podaje, broni…i to jak! W serii z Bostonem mogliśmy oglądać i podziwiać go kryjącego sekwencjami każdą z pięciu pozycji! LeBron jest na tyle szybki, żeby z powodzeniem kryć graczy z pozycji 1-3 i na tyle silny, żeby ograniczać "czwórki" a czasem nawet i "piątki" rywali.

Jeśli Heat zostaną mistrzami NBA to (jak mawiają Amerykanie) James ze swoich szerokich ramion zrzuci małpę, która siedzi tam jeszcze od czasów w Cleveland.
Jeśli przegra swój drugi z rzędu Finał z Miami a trzeci w karierze, to małpa urośnie do rozmiarów goryla a fala krytyki znów zrówna go z ziemią. Taki już los wielkich gwiazd wielbionych gdy wygrywają, poniewieranych gdy ostatecznie nie dają rady.
LeBron musi zatrzeć złe wrażenie po ubiegłorocznej serii z Mavs, kiedy "znikał" w czwartych kwartach meczów dając krytykom pożywkę do wymyślania (skądinąd nawet śmiesznych) dowcipów o jego niemocy w decydujących momentach ważnych meczów.

Dobrą wiadomością dla Miami jest fakt, że do gry po kontuzji mięśni brzucha wrócił Chris Bosh. Wade i James są w stanie wygrywać mecze i serie ale by marzyć o pokonaniu Thunder cała Wielka Trójka Miami musi zagrać koszykówkę ocierającą się o ich życiową formę.
Co to oznacza, doskonale wie Dwyane Wade, który jako 24-latek poprowadził Heat do mistrzostwa NBA w 2006 roku a swoją indywidualną grę wzniósł na niebotyczny poziom.
Dla Heat w ataku wszystko zaczynać się i kończyć będzie na Jamesie, Wadzie i Boshu. Ostatni mecz z Celtami a w szczególności ostatnia kwarta (wszystkie punkty Wielkiej Trójki) pokazują, że jeśli złapią swój rytm, mało kto jest w stanie ich powstrzymać. Czy są w stanie "tylko na tym" wygrać dla Heat 4 mecze z Thunder i sięgnąć po tytuł? Są… ale czy to zrobią, to już inna sprawa.
Heat dowodzeni przez coacha Spoelstrę chcą być postrzegani jako świetna w obronie drużyna, która dzięki duszącej defensywie nakręca być może najgroźniejsze w lidze kontry. Z tym muszą się liczyć nawet tacy szybkobiegacze jak Thunder.

Przewagę własnego parkietu mają Thunder ale system rozgrywania Finałów w formacie 2-3-2 może być zdradziecki. Wystarczy przełamać, któryś z dwóch pierwszych meczów na wyjeździe by stanąć przed szansą zamknięcia serii u siebie w meczu nr 5.     

 
WYNIKI W SEZONIE

25 marca w Oklahomie – 103:87 dla Thunder.
4 kwietnia w Miami – 98:93 dla Heat.

Bilans: 1:1 

LIDERZY

Punkty:
Thunder – Kevin Durant (28 – król strzelców NBA) w play-offs 27.8 (trzeci)
Heat – LeBron James (27.1 – trzeci w NBA) w play-offs 30.8 (pierwszy)
 

Zbiórki:
Thunder – Kevin Durant (8) w play-offs  7.9
Heat – LeBron James i Chris Bosh (po 7.9) w play-offs James 9.6

Asysty:
Thunder – Russell Westbrook 5.5 w play-offs 5.6
Heat – LeBron James (6.2) w play-offs 5.1

 

Bloki:
Thunder – Serge Ibaka (3.7 – najlepszy w NBA) w play-offs 3.3 (pierwszy)
Heat – Joel Anthony (1.3) w play-offs Dwyane Wade (1.3)

Przechwyty:
Thunder – Russell Westbrook (1.7) w play-offs też 1.7
Heat – LeBron James (1.9 – czwarty w NBA) w play-offs też 1.9 (piąty)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.