Nowy sezon rusza za miesiąc z kawałkiem. Drużyny NBA mają już w większości domknięte składy na nadchodzące rozgrywki. To dobry czas, żeby przyjrzeć się liniom na zwycięstwa w sezonie regularnym, jakie ustawiają bukmacherzy poszczególnym ekipom. Dziś na warsztat biorę Zachód (TUTAJ Wschód).
Zakłady na powyżej/poniżej zwycięstw w sezonie regularnym (oraz inne zdarzenia) znajdziecie na naszej stronie TUTAJ.
Dallas Mavericks – linia 48.5 wygranej (rok temu 42 wygrane w 72-meczowym sezonie ). Mój typ – poniżej. Mam trochę problem z Mavs. Ich letnie wzmocnienia są jedynie OK, takie 3+ w skali szkolnych ocen. Ważną rzeczą dla nich jest fakt, że Kristaps Porzingis tego lata normalnie trenował, a nie rehabilitował się po operacji. Samo to może dodać im paru wygranych. Ale nadal nie wiem, jak wyglądać będą Mavs pod Jasonem Kiddem. Jaki ma pomysł na współpracę Doncic-Porzingis, jaki ma pomysł na samego Lukę. Ten skład nie jest lepszy, niż ten sprzed roku. No może minimalnie, bo rzucający i broniący Reggie Bullock zastąpi tylko broniącego Josha Richardsona. Luka wejdzie na kolejny poziom i sam da Mavs tych 49-50+ wygranych? Nie mówię nie, ale co to jest ten kolejny poziom i gdzie się znajduje? Z pułapu 28 punktów, 9 zbiórek i 9 asyst nie jest tak łatwo iść jeszcze bardziej w górę. Sam nie wiem, ale w chwili obecnej daję poniżej. Poza tym, te letnie obrazki Luki ewidentnie poza formą i poza dietą mnie by niepokoiły. Jak już się pośmiejemy z Luki „Bonginca” jakie to śmieszne i fajne, to pierwszą refleksją będzie to, że na dłuższą metę, to może być jednak trochę problematyczne, gdy Twój lider, w którego Mavs zainwestowali już ćwierć miliarda dolarów, ma ciężko ze sportowym trybem życia. A wiem z pierwszej ręki, że Luka lubi imprezować, lubi sobie zjeść i wypić. Teraz, w wieku 22 lat, to ewidentnie spływa po nim, jak po kaczce, sądząc po grze. Ale jeśli prędzej, niż później, nie zrozumie, że jego ciało jest jego narzędziem pracy, to nawet genialny talent może nie wystarczyć, żeby mieć długą i piękną karierę.
Denver Nuggets – linia 47.5 wygranej (rok temu 47 wygranych). Mój typ – poniżej. Zwróćmy uwagę na jedną ważną rzecz. Dwie nawet. Pierwsza jest taka, że Jamal Murray zerwał więzadło krzyżowe w kwietniu. Istnieje więc spore ryzyko, że w tym sezonie regularnym w ogóle go nie zobaczymy, a jeśli zobaczymy, to nie oczekujmy, że z miejsca będzie produkował po 20/5/5. Plus może tego być najwyżej kilka, może kilkanaście meczów. Tak, Nuggets bez niego radzili sobie wyjątkowo dobrze, ale nie oczekujmy, że w podobny sposób przejdą przez cały sezon. Suns obnażyli w play-offach wszystkie ich braki związane z brakiem Kanadyjczyka. Po drugie Nuggets zagrają 52 mecze przeciwko ekipom z Zachodu. Tam naprawdę nie ma na kim nabijać sobie wygranych. W zasadzie tylko Rockets i Thunder nie będą zainteresowani wygrywaniem. Wierzę, w jakościowy skok w grze Michaela Portera Juniora, spodziewam się kolejnego potężnego sezonu od Jokica. Nuggets powinni być dobrzy i znów play-offowi, ale jak dla mnie ta linia ustawiona jest niebezpiecznie wysoko.
Golden State Warriors – linia 47.5 wygranej (rok temu 39 wygranych). Mój typ – poniżej. Tam jest kilka scenariuszy na coś wielkiego, ale chyba tyle samo, na coś najwyżej średniego. Klay Thompson nie gra w zorganizowaną koszykówkę od czerwca 2019 roku. W tym czasie przeszedł kontuzje i operacje ACLa (lewa noga) i ścięgna Achillesa (prawa). Jestem w stanie wyobrazić sobie świat, w którym ponownie Klay jest Klay’em, ale chyba dziś nie postawiłbym na to pieniędzy. Świetne strzelanie Klaya oraz to, że regularnie nie dunkował w meczach, trochę przykrywał fakt, jak potężną atletycznie pracę musiał wykonywać, żeby wychodzić na pozycje do rzutów oraz po drugiej stronie parkietu, gdy bronił najlepsze jedynki, dwójki lub trójki rywali. Tego się obawiam. Nadgarstek mieć będzie zawsze, ale co z fizycznością? Poza tym, on zerwał Achillesa w drugiej połowie listopada tamtego roku. Nie należy spodziewać się, że zacznie rozgrywki z całą drużyną. A gdy już je zacznie, to raczej, przynajmniej na początku, nie będzie tym graczem, którego znamy i pamiętamy (o ile kiedykolwiek jeszcze nim będzie). Letnie wzmocnienia Warriors nie powalają na kolana. Co najwyżej średni Bjelica, Iguodala dawno poza swoim prime, Porter Jr, który od trzech lat nie potrafi być zdrowy. Z drugiej strony, ten skład intryguje. Steph wprawdzie o rok starszy, ale to przecież tylko rok. Zaliczy kolejny mocny sezon. Tak samo Draymond Green. Wiseman z rokiem doświadczenia w NBA wystarczy, żeby nie był minusowy, wszystko powyżej będzie już dla GSW nadwyżką. Do tego Kuminga i Moody z draftu. Intryguje mnie ten skład i ta organizacja. Ale w chwili obecnej będę zachowawczy, jeśli chodzi o typ na cały sezon.
Houston Rockets – linia 25.5 wygranej (rok temu 17 wygranych). Mój typ – poniżej. W interesie tej organizacji nie będzie wygrywanie w tym sezonie, a nawet gdyby było, to w takim składzie trudno będzie o sukcesy. To jeden z tych typów, nad którymi nie ma co za bardzo się zastanawiać.
Los Angeles Clipers – linia 44.5 wygranej (rok temu 47 wygranych). Mój typ – powyżej. Eric Bledsoe nie jest graczem, z którym przechodzi się drugą play-offs, gdy jest za sterami. Ale jednocześnie jest gościem, z którym całkiem mocno można przejść przez rundę zasadniczą. Kilkanaście punktów, parę zbiórek i asyst do tego niezła defensywa. Tego Clippers będą od niego potrzebowali i pewnie to dostaną. Wierzę, że odrodzenie w play-offach Reggie Jacksona przeniesie się na ten sezon. Wierzę w wejście na kolejny poziom Terance’a Manna oraz mocne rozgrywki w wykonaniu Paula Georga. Obawiam się jedynie, że może zdarzyć się tak, że wszystkie te rzeczy mogą się nie sprawdzić jednocześnie, a to pewnie będzie kluczem do sukcesu w rundzie zasadniczej. No cóż, wierzę też i trzymam kciuki za powrót do zdrowia i formy Justise’a Winslowa. Jedno jest pewne – Clippers nie pomyślą nawet o zatankowaniu pod nieobecność Leonarda, ponieważ ich pick należy do Thunder. 45 wygranych dla drużyny z liderem z TOP 10 ligi (gdy zdrowy) oraz całkiem niezłymi kolegami nie brzmi jak coś niewykonalnego. Choć mogę się pomylić, bo to są Clippers. Tam ktoś może się połamać pod prysznicem.
Los Angeles Lakers – linia 52.5 wygranej (rok temu 42 wygrane). Mój typ – powyżej. Z tak zwanym palcem w nosie. Tam jest za dużo talentu, za dużo dobrego coachingu Vogela, za dużo liderowania i doświadczenia LeBrona, żeby to się miało posypać. Nawet z Westbrookiem w sukience. Lakers dodali sobie latem strzelców, doświadczenia, dobrej obrony, atletyzmu. Nie wiem jak to będzie się miało w kontekście zdobycia tytułu, ale na zagranie 82 meczów, ten skład jest za dobry, żeby nie był w stanie wygrać 53 z nich.
Memphis Grizzlies – linia 41.5 wygranej (rok temu 38 wygranych). Mój typ – poniżej. Rok temu byli cztery mecze ponad kreską. Tu, żeby pokryć linię, wystarczy żeby byli tylko dwa mecze nad nią. Mimo wszystko, trochę obawiam się stawiać powyżej. Przede wszystkim dlatego, że aby to osiągnąć, ekstremalnie dużo spoczywać będzie na barkach Ja Moranta. On jest w stanie ciągnąć tę drużynę do wygranych, ale ogromny znak zapytania ma przy tym, ile starczy mu zdrowia i sił. Jeśli zagra w jakichś 70-75 meczach, to dobrze, to ta linią może zostać złamana, ale jeśli z różnych przyczyn będzie musiał opuścić więcej spotkań, wtedy Grizz będą mieć problem. Taylor Jenkins ma do dyspozycji ciekawy i wyrównany skład, z którym nikomu nie gra się wygodnie, ale na końcu, tam może trochę zabraknąć talentu, szczególnie po atakowanej stronie boiska.
Minnesota Timberwolves – linia 34.5 wygranej (rok temu 23 wygrane). Mój typ – poniżej. Najpierw muszę zobaczyć, potem uwierzę w wygrywającego KATa.
New Orleans Pelicans – linia 38.5 wygranej (rok temu 31 wygranych). Mój typ – poniżej.
Pelikany skończyły tamten sezon 10 meczów poniżej kreski (31:41). Nie widzę w tym składzie scenariusza na wielką, pozytywną metamorfozę. Jonas Valanciunas nie jest nadwyżką na Stevenem Adamsem. Tomek Satoransky nie jest nadwyżką nad Lonzo Ballem. Obawiałbym się też dopasowania z Ingrama i Williamsona z samolubnym, podejmującym fatalne decyzje Devonte’ Grahamem. Słowem, w mojej ocenie, Pels nie polepszyli swojego składu, który był mocno minusowy rok temu. Spodziewam się dalszego rozwoju w grze Ziona, nie spodziewam się spadku formy u Ingrama, ale to wszystko jest nadal za mało na wygranie połowy swoich meczów na Zachodzie. A 39 wygranych jest niebezpiecznie blisko kreski.
Oklahoma City Thunder – linia 22.5 wygranej (rok temu 22 wygrane). Mój typ – poniżej. Mam trochę problem z tą linią, bo ustawiona jest niezwykle nisko. Generalnie Thunder nie będą dobrzy, bo po pierwszą nie chcą być dobrzy, a po drugie, nawet jakby chcieli, to pół ich składu nie nadaje się do regularnej gry w NBA. To wiemy wszyscy. Jeśli przekroczą ten próg, to o jakąś wygraną, może dwie. Thunder mają zbyt dobrego trenera, żeby w ciemno typować poniżej. Z tego względu Sam Presti minionego lata uciął mu kolejną porcję talentu i doświadczenia.
Phoenix Suns – linia 51.5 wygranej (rok temu 51 wygranych). Mój typ – powyżej. Suns przystępowali do tamtego sezonu z nastawieniem „pożyjemy, zobaczymy na co stać ten skład po dodaniu CP3”. Okazało się, że stać ich było na drugi bilans w lidze (!) po rundzie zasadniczej i Finały NBA. Jasne, że pewnie by nie przeszli zdrowych Lakers, a być może także i zdrowych Nuggets i Clippers, ale faktu, że byli drugą siłą NBA po rundzie zasadniczej, tego nikt im nie odbierze. Teraz już wiedzą kim są, znają swoje atuty i mankamenty, mają swoją tożsamość. Ten potężny zastrzyk pewności siebie i doświadczenia, zaprocentuje w tym sezonie. Elfrid Payton jest niezłą polisą ubezpieczeniową dla 36-letniego CP3. JaVale McGee to dobry dodatek na ławkę dla Aytona. Mikal Bridges w roku kontraktowym może oznaczać, że przystąpi do rozgrywek w formie, jakiej jeszcze nigdy nie miał, a i tak już był dobry. Zresztą DeAndre Ayton też będzie grał o nową umowę, jeśli w najbliższych dniach Suns nie przedłużą mu kontraktu. No i Booker. Ten po dobrych play-offach przyjdzie do sezonu jeszcze bardziej głodny.
Portland Trail Blazers – linia 44.5 wygranej (rok temu 42 wygrane). Mój typ – powyżej. Spodziewam się, że Blazers nie będą gorsi, niż przed rokiem, a nawet myślę, że jest potencjał na to, żeby byli lepsi. Spodziewam się trochę odświeżenia w filozofii ich gry pod nowym trenerem, Chauncey’em Billupsem. Zakładam, że do dobrze działającego ataku „Mr Big Shot” wprowadzi dużo więcej akcentu na defensywę. Bardzo podoba mi się sprowadzenie Larry’ego Nance’a Jr’a, który doda im jakości w defensywie właśnie, a w ataku poszerzy ich wachlarz zagrywek (kończenie przy obręczy, ale też rozciąganie gry [Nance trafiał w tamtym sezonie 36% zza łuku]). Lillard i McCollum nadal na swoim wysokim poziomie. Ben McLemore, Tony Snell, Cody Zeller i Marquese Chriss przynoszą ze sobą kombinację trójek, obrony, twardości pod koszem i wszechstronności. „Dziką kartą” może okazać się Dennis Smith Jr. To jego prawdopodobnie ostatnia szansa, żeby udowodnić, że jest graczem na poziomie NBA. Blazers nie mają nic do stracenia, a wiele do zyskania pozyskując go.
Sacramento Kings – linia 35.5 wygranej (rok temu 31 wygranych). Mój typ – poniżej. Są za dobrzy i mają zbyt niemądrego koszykarsko, a przy tym zbyt zapatrzonego w siebie właściciela, żeby porządnie, po ludzku zatankować, ale są jednocześnie za słabi, żeby na poważnie włączyć się do walki o play-offy. I tak kolejny już rok. Kings nie byli w postseason od rozgrywek 2005-06. W ostatnich sześciu sezonach, pięć razy przekraczali próg 30 wygranych, ale ani razu nie doszli do 40. Napisawszy to wszystko, mam jednak delikatne obawy o ten typ, bo podejrzewam, że zakończą rozgrywki gdzieś w okolicach tegoż właśnie progu. To może być kwestia +/- 2-3 meczów. Z jednej strony spodziewam się dalszego rozwoju Foxa, ale z drugiej, jak bardzo można się poprawić z pułapu 25 punktów, 3.5 zbiórki, 7.5 asysty i 1.5 przechwytu?
San Antonio Spurs – linia 28.5 wygranej (rok temu 33 wygrane). Mój typ – poniżej. Gregg Popovich będzie miał do dyspozycji młody i całkiem ciekawy skład, ale jak na mój gust, jeszcze nie do końca gotowy na regularne wygrywanie. Odszedł DeMar DeRozan, jakby nie było gracz formatu All-Star, a na jego miejsce nie pojawił się ktoś o zbliżonym poziomie. Z jednej strony ciężko jest mi wyobrazić sobie, żeby Pop dobrowolnie zgodził się brać udział w procesie przebudowy, szczególnie na ostatniej prostej swojej kariery, ale z drugiej strony, myślę że w pracy z młodzieżą też będzie w stanie odnaleźć wiele piękna. Poza tym, to nie do końca musiała być jego decyzja. Wydaje mi się, że San Antonio może być taką cichą, poza radarem destynacją dla jakiejś gwiazdy (Ben Simmons?), co mogłoby zachwiać przewidywaniami z nimi związanymi, ale na chwilę obecną, przynajmniej w moich oczach, wygląda to tak, jak wygląda. Jest więcej, niż 10 drużyn na Zachodzie, które są kadrowo lepsze od tegorocznych Spurs.
Utah Jazz – linia 52.5 wygranej (rok temu 52 wygrane). Mój typ – powyżej. W ubiegłym sezonie wygrali równo 52 mecze na 72 rozegrane. Teraz będą mieć więc dodatkowych 10 spotkań, by przebić tę linię. Jeśli zdrowie nie pokrzyżuje ich planów, to w sferze czysto sportowej nie widzę powodów do jakiegokolwiek niepokoju. Rudy Gobert, po dość średnich dla siebie play-offach, ale za to niezłych występach z kadrą Francji, zapowiada, że powalczy o miano najlepszego środkowego ligi. Bardzo podobały mi się wakacyjne ruchy Jazz. Do składu dołączyli Rudy Gay, Eric Paschall i Hasan Whiteside. Gay w drugiej części swojej kariery z pozycji obwodowych przesunął się na pozycje 4, a czasem nawet 5. W zależności od potrzeb i konkretnego rywala, Jazz będą mogli grać nim na środku w niskich ustawieniach. W dość podobny sposób będą mogli korzystać z Paschalla. Ale gdyby nadal chcieli grać z tradycyjnym, wysokim podczas odpoczynku Goberta, to Whiteside jest ich gościem. Jasne, Whiteside’a trzeba sobie dawkować. A to akurat świetnie się składa. Quin „dealer” Snyder pokazał światu, jak dawkować sobie Jordana Clarksona, zrobi to też i z Hasanem. W Salt Lake City kolejny sezon stabilizacji. Jazz będą mocni.
Zakłady na powyżej/poniżej zwycięstw w sezonie regularnym znajdziecie na naszej stronie TUTAJ.
* Tekst napisałem oryginalnie dla portalu Unibet.