Nowy sezon rusza za miesiąc z kawałkiem. Drużyny NBA mają już w większości domknięte składy na nadchodzące rozgrywki. To dobry czas, żeby przyjrzeć się liniom na zwycięstwa w sezonie regularnym, jakie ustawiają bukmacherzy poszczególnym ekipom. Dziś na warsztat biorę Wschód. Zakłady na powyżej/poniżej zwycięstw w sezonie regularnym (oraz inne zdarzenia) znajdziecie na naszej stronie TUTAJ.
Atlanta Hawks – linia 47.5 wygranej (rok temu 41 wygranych w 72-meczowym sezonie). Mój typ – powyżej. Spodziewam się, że po tym, jak liznęli wielkiego grania w postseason, wrócą do gry jeszcze bardziej głodni. Podpisany John Collins może skupić się już tylko na wygrywaniu, a nie produkowaniu liczb. Zresztą robił to zanim dostał wielki kontrakt, zatem będzie to robił w jeszcze większym zakresie. Trae Young (też pod ogromnym kontraktem) już wie, że eksperci doceniać będą jego wielkość tylko w połączeniu z sukcesami Hawks, a nie w próżni, tylko za indywidualne rekordy. Nate McMillan dostaje tę ekipę od początku, od obozu treningowego. Nie widzę tu żadnych „ognisk zapalnych”, które mogą prowadzić do jakichś znaczących katastrof.
Boston Celtics – linia 47.5 wygranej (rok temu 36 wygranych). Mój typ – poniżej. Będę w szoku, jak nie będą dobrzy. Będę mocno zaskoczony, jak nie wejdą do play-offs. Daję jednak poniżej, bo 48 wygranych zbyt mocno pachnie pięćdziesiątką, a taki pułap osiągają drużyny dużo lepsze, niż tylko dobre. Celtics będą dobrzy, ale czy coś więcej można o nich powiedzieć? To nie jest skład na tytuł, to nie jest skład, który zagrozi Bucks czy Nets, a pewnie także i Heat. Sezon temu byli równo na 50% (36:36). Podoba mi się pozyskanie Dennisa Schrodera, Ala Horforda, Enesa Kantera i Josha Richardsona, ale nadal jakoś nie widzę drastycznego skoku w jakości ich gry. Tatum, Brown i Smart nie pozwolą temu składowi spaść poniżej pewnego poziomu, ale też żeby wejść na kolejny pułap, C’s potrzebowaliby od Tatuma sezonu na poziomie rozmowy o MVP. Nie jest to niemożliwe, ale na ten moment nie stawiam na to.
Brooklyn Nets – linia 55.5 wygranej (rok temu 48 wygranych). Mój typ – powyżej. Nie ma żadnego sportowego argumentu za tym, żeby stawiać tutaj poniżej. Zdrowie? Tak, ale to przecież może tyczyć każdej innej ekipy. Sean Marks poszedł za ciosem tego lata i wzmocnił drużynę praktycznie na każdej pozycji. Przybyli wszechstronny Paul Millsap (tak, stary, ale w ograniczonej roli może nadal być plusowy), strzelający Patty Mills, wracający do zdrowia i NBA LaMarcus Aldridge. Do tego uzupełniający rotację James Johnson i DeAndre Bembry. Nets byli dosłownie o centymetry od wyeliminowania Bucks z play-offów, a co za tym idzie, być może także i zdobycia tytułu. Teraz są jeszcze jeszcze lepsi, jeszcze głębsi kadrowo. Rok temu, w skróconym sezonie, wygrali 48 meczów, a swoją wielką trójkę widzieli na parkiecie śladowo. Oni mogą wygrać 56 meczów z butelką piwa w jednej dłoni i fajką w drugiej.
Charlotte Hornets – linia 37.5 wygranej (rok temu 33). Mój typ – powyżej. LaMelo będzie jeszcze lepszy, a sam ten fakt może dodać Szerszeniom parę wygranych. Rok temu balansowali wokół 50% wygranych, a przecież grali miesiąc bez Balla oraz 28 spotkań bez Haywarda. Podoba mi się ten skład, imponuje mi coaching Jamesa Borrego. Nie wiem czy zrobią play-offy, ale wiem, że nawet nie pomyślą o tankowaniu, że zrobią wszystko, co w ich mocy, by grać dobrze. Czy to wystarczy na przynajmniej 38:44? W moim odczuciu tak.
Chicago Bulls – linia 41.5 wygranej (rok temu 31). Mój typ – powyżej. Może jestem w błędzie, ale kupuję (prawie) wszystko to, czego dokonali latem Bulls. Jeśli ta drużyna będzie tylko poprawna w defensywie, to o atak jestem spokojny. A to jest recepta, żeby móc przegrać nawet 40 z 82 meczów i nadal pokryć mój typ. Czy proszę o aż tak wiele od trzech potencjalnych All-Starów (Vuc, DD, LaVine) i Balla, który kiedyś chciałby nim być? Bulls będą mieć znakomity atak, a ostatnio zrobili małe ruchy, żeby wzmocnić defensywę. Będę mocno zaskoczony łamane przez rozczarowany, jeśli ten skład nie będzie w stanie wygrać 42 z 82 meczów. Tam wcale nie muszą odbywać się jakieś kosmiczne mecze, żeby z tym składem to osiągnąć.
Cleveland Cavaliers – linia 27.5 wygranej (rok temu 22 wygrane). Mój typ – powyżej. Są zbyt dobrzy i zbyt dużo zainwestowali pieniędzy, by chcieć kolejny rok tankować. Jak dobrzy mogą być? A to jest dobre pytanie. Fani Cavs wyczuwają walkę o play-offy, a nawet jeśli nie, to przynajmniej o play-in. Żeby mój typ wszedł, Cavs mogą przegrać nawet 54 mecze. Czy Sexland wzmocniony o Ricky’ego Rubio, Lauri Markkanena, Evana Mobleya z draftu może być gorszy, niż 54 porażki na 82 mecze? Mi to wygląda na mało możliwe, kto ich tam wie? Wyjściowo zakładam, że ta organizacja będzie chciała być dobra, że nie będzie chciała tankować. A skoro tak, to są tam ludzie, żeby uzbierać przynajmniej 28 wygranych.
Detroit Pistons – linia 25.5 wygranej (rok temu 20 wygranych). Mój typ – poniżej. Pistons nie powinni chcieć być dobrzy już w tym sezonie…i nie będą. 26 wygranych, to nie jest dużo, ale w ich interesie nie powinno być przekraczanie tego pułapu. Cuningham, Hayes, Bey, Steward i Grant będą mieć poligon doświadczalny na rozwój. Każdy z nich będzie smakowitym kąskiem w ligach fantasy, ale w realnej koszykówce, to na razie za mało na wygrywanie.
Indiana Pacers – linia 43.5 wygranej (rok temu 34 wygrane). Mój typ – powyżej. Rok temu zabrakło im ledwie dwóch wygranych od poziomu 50%. Myślę, że samo pojawienie się Ricka Carlisle na ławce trenerskiej jest gwarancją przynajmniej kilku zwycięstw więcej. Z drugiej jednak strony, Pacers nie poczynili zbyt wielkich wzmocnień. Przybył defensywnie zorientowany Torrey Craig, ale za to odszedł Doug McDermott. Bilans 44:38 jest jednak w ich zasięgu. CarisLeVert, Malcolm Brogdon, Myles Turner i Domantas Sabonis, to kompetentna grupa koszykarzy, która nie powinna spaść do ligowej przeciętności.
Miami Heat – linia 49.5 wygranej (rok temu 40 wygranych). Mój typ – poniżej. Heat w obecnym składzie, są drużyną weteranów, która chce wygrywać w play-offach. W moich oczach nie są ekipą mistrzowskiego kalibru, w swoich własnych, jestem przekonany, że są, że tak właśnie na siebie patrzą. Zdziwię się, jeśli 36-letni Tucker i 35-letni Lowry, obaj z mistrzowskimi pierścieniami, będą rzucać się po każdą piłkę, w meczach od grudnia do marca. Heat będą groźni i niewygodni w play-offach, a z Patem Riley’em na pokładzie, zawsze gotowi na odważne wymiany, ale tak na teraz, w tym składzie, bicie się na 100% możliwości o wygranie 50+ meczów mogłoby być nierozsądnym ruchem. Jeśli wygrane będą przychodzić im naturalnie, to czemu nie, ale myślę, że wcale tak łatwo im nie będzie. W głównej mierze przez wzgląd na poziom motywacji u weteranów. Chyba, że właśnie ich motywacją będzie mocno przejść przez rundę zasadniczą. Wątpię, ale mogę się mylić.
Milwaukee Bucks – linia 54.5 wygranej (rok temu 46 wygranych). Mój typ – powyżej. Trochę obawiam się tego typu, bo tak historycznie, drużyny broniące tytułu, mają czasem tendencje do spokojnego wchodzenia w kolejne rozgrywki. Myślę jednak, że z takim liderem jak Giannis, który nie uznaje półśrodków, Bucks już się wybawili, wytańczyli, napili, a teraz na poważnie podejdą do kolejnego rozdziału w swoich karierach. Ze składu odszedł PJ Tucker, który był ważnym elementem mistrzowskiej rotacji, ale na jego miejsce przyszedł 10 lat młodszy Semi Ojeleye, który spróbuje postarać się wejść w jedną z 5000 par jego butów. Wystarczy, żeby chciało mu się bronić i rzucać z otwartych pozycji, których w tej drużynie mu nie zabraknie. Gdybym był trenerem Budem, to w momencie podpisywania kontraktu zaleciłbym byłem graczowi Bostonu, żeby poświęcił wakacje na oddawanie po kilkaset trójek dziennie, a gdybym był Semim Ojeleye, to bym tej rady posłuchał. Do składu dołączyli Rodney Hood, Grayson Allen, po roku wrócił George Hill. Nie wiem czy Bucks obronią tytuł, ale wiem, że nadal będą cholernie dobrzy.
New York Knicks – linia 40.5 wygranej (rok temu 41 wygranych). Mój typ –powyżej. Niby to są Knicks i tam zawsze coś może się „usrać”, ale fakty są takie, że ta organizacja pod Scottem Perry’m czyli od 2017 roku, praktycznie nie popełnia błędów. Na pewno nie takich spektakularnych, typowo knicksowych, do których przyzwyczailiśmy się przez lata. Spodziewam się, że RJ Barrett, w swoim trzecim roku w NBA, przyjdzie po wakacjach z czymś nowym. Jego jakościowy skok z sezonu debiutanckiego, na sezon drugi był zauważalny. Zdziwię się, jeśli w trzecim sezonie nie nastąpi u niego dalszy progres. Liczę też, że doświadczenie ze średnich play-offów w wykonaniu Juliusa Randle’a oraz jednocześnie nowy kontrakt, podziałały na niego motywacyjnie podczas lata. Przyjście Kemby Walkera i Evana Fourniera to dopływ, jakże potrzebnych w tej ekipie, punktów, spacingu i rozgrywania. Ta drużyna jest lepsza, głębsza i ma więcej talentu, niż ta sprzed roku.
Orlando Magic – linia 23.5 wygranej (rok temu 21 wygranych). Mój typ – poniżej. Linia wprawdzie nie jest ustawiona wysoko, ale ja stawiam mimo wszystko poniżej. W ostatnim pełnym, 82-meczowym sezonie, były cztery ekipy, które nie wygrały 24 meczów. Myślę, że Magic 2021-22 będą na mniej więcej takim właśnie poziomie. Rok temu zaciągnięto hamulec ręczny, odeszli Vucevic, Fournier i Gordon. Proces pełnej przebudowy został oficjalnie rozpoczęty. Rookie coach, młody skład. Jestem przekonany, że młodzi Magic nie będą wygrywać.
Philadelphia 76ers – linia 51.5 wygranej (rok temu 49 wygranych). Mój typ – powyżej. Patrząc na operę mydlaną związaną z Benem Simmonsem i jego odchodzeniem z 76ers, nie dajmy się uśpić temu, że to nadal jest dobra drużyna z mistrzowskimi aspiracjami, że nadal jest tam Daryl Morey, który lubi agresywne ruchy, że nadal jest tam Joel Embiid, który znów powalczy o MVP sezonu, że w ten skład zostały zainwestowane zbyt duże pieniądze, żeby teraz się cofać. Nie mam pojęcia jak zakończy się sprawa z Simmonsem, ale zdziwiłbym się gdyby on sam i jego agent chcieli iść na wojnę totalną z Szóstkami i na przykład przesiedzieć cały obóz treningowy oraz początek sezonu. Jestem więc przekonany, że w taki, czy inny sposób, ta sprawa zostanie jakoś rozwiązana.
Toronto Raptors – linia 37.5 wygranej (rok temu 27 wygranych). Mój typ – poniżej. Nie jestem przekonany, czy Raps za wszelką cenę będą próbowali wrócić do play-offów po roku przerwy. Podejrzewam też, że nawet ludzie wewnątrz organizacji, nie są do końca pewni jak silnym i jak dobrym składem dysponują, a co za tym idzie, ich ambicje na ten sezon mogą być póki co płynne. Masai Ujiri przedłużył w sierpniu kontrakt z Raptors na długie lata za ciężkie pieniądze ($15 mln za rok). Poza obowiązkami menadżera, jego powiązania z kanadyjskim klubem jeszcze bardziej się zacieśniły na wielu poziomach. Ujiri ma pełną swobodę w decydowaniu o strategii rozwoju tego klubu i zero presji ze strony „góry”. Po części dlatego, że na mocy nowej umowy, sam stał się częścią tej „góry”. I tylko od niego zależeć będzie czy Raptors będą chcieli być dobrzy już teraz, co wiązałoby się z dość agresywnym podejściem do transferów, czy chciałby to zrobić w sposób, naturalny, organiczny, przez rozwój swoich młodych graczy. Zakładam, że przyjmie wariant pośredni – jeśli nadarzy się okazja, żeby wynieść skład o kilka poziomów wyżej to to zrobi, jak robił to w przeszłości, ale na siłę nie będzie szukał spektakularnych ruchów. Raps będą niewygodni w obronie i raczej nikomu nie będzie się grało z nimi łatwo, ale na ten moment brakuje im w składzie graczy, którzy regularnie potrafiliby dostarczać im punktów. Tak, pamiętam, że grają tam nadal Siakam i VanVleet.
Washington Wizards – linia 34.5 wygranej (rok temu 34 wygrane). Mój typ – powyżej. Myślę, że bukmacherzy zaniżają tutaj linię, bo obawiają się statusu Bradleya Beala, który po sezonie może być wolnym agentem. Zatem, gdyby zdarzyło się, że w trakcie rozgrywek coś mu się nie spodoba i poprosi o wymianę, to Wizards będą musieli ją przeprowadzić. A to może przewrócić do góry nogami całą drużynę, jej cele oraz ambicje na nadchodzące rozgrywki, a być może także i na kolejne lata. Zakładając jednak wyjściowo, że Wizards zakończą kampanię 2021-22 w składzie nie gorszym, niż go zaczną, to dla mnie jest to ekipa play-offowa. I to z dość wyraźnym zapasem ponad linią 35 wygranych. Patrzę na ten skład i widzę całą grupę kompetentnych koszykarzy. Coach Unseld będzie mógł korzystać z nawet 10-11 osobowej rotacji. Nie każda drużyna NBA może pochwalić się czymś takim.
Zakłady na powyżej/poniżej zwycięstw w sezonie regularnym znajdziecie na naszej stronie TUTAJ.
* Tekst napisałem oryginalnie dla portalu Unibet.