Zwycięstwa w sezonie regularnym 2023-2024 (Zachód)

Nowy sezon NBA rusza już dziś w nocy! Kontynuujemy analizę linii na zwycięstwa w sezonie regularnym, jakie ustawili bukmacherzy poszczególnym ekipom. Dziś na warsztat bierzemy Zachód. Wschód omówiliśmy wczoraj TUTAJ.

Zakłady na over/under zwycięstw w sezonie regularnym (oraz inne zdarzenia) znajdziecie na naszej stronie TUTAJ.

Dallas Mavericks – linia 44.5 wygranej (rok temu 38:44).
Mój typ – poniżej.
To nie jest łatwy typ, bo zakładając, że Luka będzie zdrowy, że zagra w jakichś 75 meczach, to sam ten fakt jest chodzącymi 40+ wygranymi dla Mavs, prawda? Ale takiej pewności nigdy nie można mieć. Nie do końca podoba mi się dopasowanie w tym składzie, nie do końca podoba mi się jego głębia. Jeśli Dwight Powell jest startującym centrem w Twojej drużynie, to nie masz za dobrej drużyny. Uważam, że dodanie Granta Williamsa jest cenniejsze, niż ogólnie się o tym mówiło, albo raczej nie mówiło. Mavs mają kilku niezłych graczy i ta linia może zostać przez nich przekroczona. Cała dyskusja na temat siły Mavs sprowadza się do jednego – jak dobrze grać będą razem Luka Doncic i Kyrie Irving, oraz to jak zdrowi będą. Reszta to detale, ważne, ale tylko detale. Ja wstępnie jestem sceptyczny, ale nie zdziwi mnie w ogóle, jeśli ten skład będzie całkiem dobry.

Denver Nuggets – linia 52.5 wygranej (rok temu 53:29).
Mój typ – poniżej.
Drużyny broniące tytułów zaliczają często potem sezon „na kacu”. Granie do samego końca rozgrywek, to obciążenie zarówno fizyczne jak i psychiczne. Nuggets dalej będą w ścisłym gronie do tytułu, ale mam obawy czy będą chcieli i czy w ogóle będą w stanie zmotywować się na każdy z 82 meczów. Pomijając fakt, że zdobyli tytuł, bo w tym rozważaniu, ten fakt jest drugorzędny, to czy ten skład jest lepszy, niż poprzedni? Odeszli Bruce Brown, Jeff Green, kontuzjowany jest Vlatko Cancar. Sam nie wiem jak podejść do tej ekipy. Calvin Booth, menadżer Nuggets, zdradził w wywiadzie, że gracze Nuggets czują się zmęczeni. Potem miał żal do dziennikarzy, bo podobno sądził, że rozmowa jest prywatna i nie będzie upubliczniania. Nie, żeby ta informacja była jakimś game changerem w moich rozważaniach. Ot, taka ciekawostka.

Golden State Warriors – linia 48.5 wygranej (rok temu 44:38).
Mój typ – powyżej.
Steph i koledzy muszą być o pięć meczów lepsi, niż w tamtym sezonie, żeby przebić tę linię. Gdzie widzę usprawnienia? Andrew Wiggins zagrał tylko w 37 meczach. Teraz jest ze składem od początku. Może to naiwne z mojej strony, bo już drugi sezon z rzędu wierzę, że któryś z pary (najlepiej obaj) Kuminga i Moody w końcu „zatrybią”. Może to w końcu będzie przełomowy sezon w młodych karierach któregoś z nich. Wierzę też, że Chris Paul, to w dalszym ciągu dużo więcej, niż tylko napis na koszulce. Nawet w ograniczonej roli powinien być przydatny dla tej rotacji. Cichym ruchem było sprowadzenie Dario Sarica. Myślę, że Chorwat może być dla Warriors swego rodzaju hybrydą Nemanji Bjelicy i Andrew Boguta, czyli wysokich, którzy zdobywali tytuły u boku Stepha, Klaya i Greena w różnych latach. No i oczywiście stara gwardia. Gdyby spacing był człowiekiem, to byłbym Stephem, ewentualnie Klayem. Draymond Green dalej tu jest, dalej jest generałem tej jednostki. 49 wygranych, to trochę sporo, ale coś czuję, że to będzie dobry sezon w ich wykonaniu.

Houston Rockets – linia 31.5 wygranej (rok temu 22:60).
Mój typ – powyżej.
Nie zestawiam tej linii z zeszłorocznym wynikiem. To by oznaczało, że Rockets muszą być aż o 10 meczów lepsi. Dla mnie to całkiem nowej rozdanie, z nowymi zawodnikami, pod nowym trenerem. Poza tym, nie jest tajemnicą dla nikogo, że tamta drużyna mocno tankowała. Myślę, że Ime Udoka nie zdecydowałby się na tę posadę, gdyby nie dostał gwarancji, że może robić z tym składem, co chce i jak chce. A jeśli tak będzie, to w składzie Rockets jest wystarczająco dużo talentu i doświadczenia, żeby wygrać 32 mecze.

Los Angeles Clippers – linia 46.5 wygranej (rok temu 44:38).
Mój typ – poniżej.
W tym roku postanowiłem, że jak się pomylę, to będę po tej drugiej stronie błędu. W ostatnich latach byłem w swoich typach chyba za bardzo „pro” Clippers. W sensie, że za bardzo analizowałem ich w próżni, trochę w oderwaniu od ich problemów ze zdrowiem. Kawhi ma 32 lat, wraca po operacji kolana. W ostatnich czterech sezonach nie przekroczył nigdy 57 rozegranych meczów, a jeden sezon stracił całkowicie. Z kolei 33-letni Paul George, za ten sam okres czterech lat, nie zagrał więcej, niż 56 meczów. Zdrowi Clippers w play-offach mogą być groźni dla każdego, ale 82-meczowy sezon, to za długi maraton, żeby ich liderzy mogli w nim dominować.

Los Angeles Lakers – linia 47.5 wygranej (rok temu 43:39).
Mój typ – powyżej.
W tamtym sezonie Lakers musli wygrzebywać się z bilansu 2:10. Grali przez długą jego część w bardzo nieoptymalnym składzie wokół LeBrona i A.D. Ostatecznie dobili do 43 wygranych, a trzeba pamiętać, że LeBron zagrał tylko w 55 meczach, a Davis w 56. Teraz zaczynają z czystym kontem, ze składem, który po wymianach był już bardziej dopasowany, a latem został jeszcze wzmocniony. Tutaj tylko kontuzja Jamesa i Davisa może zepsuć sezon Lakers. Wymieniam celowo ich obu, bo myślę, że w takim składzie, Darvin Ham i jego ekipa, są w stanie przetrwać jakiś czas nawet bez jednego z nich.

Memphis Grizzlies – linia 46.5 wygranej (rok temu 51:31).
Mój typ – poniżej.
Miałem tutaj poniżej zanim dotarła do mnie wiadomość, że Steven Adams straci cały sezon. Dziwne, że bukmacherzy nie zareagowali po tej informacji. Grizzlies są wątli pod koszem. Jaren Jackson Jr, to klasowy obrońca, ba obrońca roku, ale wszyscy wiemy, że ma problemy z faulami, oraz że słabo zbiera. Adams, gdy był zdrowy, był jego polisą ubezpieczeniową na deskach. Teraz tego nie będzie. Nie będzie też Brandona Clarke’a, który w marcu zerwał ścięgno Achillesa. Nie wiem czy wróci w tym sezonie, a nawet jeśli wróci, to po pierwsze nieprędko, po drugie nie na 100% możliwości. 25 meczów bez Moranta, to nie jest nic.

Minnesota Timberwolves – linia 44.5 wygranej (rok temu 42:40 wygrane).
Mój typ – powyżej.
By przebić tę linię, Wolves muszą być lepsi tylko o trzy mecze, w porównaniu z tamtym sezonem. I myślę, że bez problemu będą, ponieważ: KAT zagrał jedynie w 29 meczach w tamtym sezonie. Gobert w drugim roku w Minnesocie będzie lepszy, niż w pierwszym. Mike Conley jest w tym składzie od początku. Anthony Edwards zaliczy jakościowy skok w swojej grze. To nie jest skład na mistrzowski tytuł, ale bez żadnych problemów powinien być to skład na przynajmniej 45 wygranych.

New Orleans Pelicans – linia 44.5 wygranej (rok temu 42:40).
Mój typ – poniżej.
Wygrać trzy mecze więcej, niż rok temu, żeby przebić linię. Nie brzmi jak coś nieosiągalnego. Z Pels mam chyba teraz tak, jak wcześniej z Clippersami. Naiwnie (?) zbyt optymistycznie ufam, że to może być ten rok, w którym Zion się nie posypie, w którym w końcu zrozumiał, że dobre odżywanie równa się dobra gra i dobre zdrowie. W tamtym sezonie zagrał tylko w 29 meczach. W tym ma być lepiej. Powiem szczerze, wstępnie miałem tutaj powyżej, ale pisząc to, mając w głowie wszystko to, co wydarzyło się wokół Ziona w ostatnich miesiącach, daję jednak poniżej. Na papierze, to jest skład, który może wygrać pod 50 meczów. Zanotujmy to i nie dziwmy się, jak być może stanie się to faktem. Nie mogę jednak przejść obojętnie obok słów Davida Griffina, który latem stwierdził, że Zion teraz je tak dobrze i „czysto”, jak nigdy wcześniej. Niby komplement, ale trochę wrzucenie pod autobus własnego gracza. Zawodowy sportowiec dopiero po czterech latach kariery odkrył, że w tym biznesie odżywianie się jest jednym z kluczy do sukcesu. Trochę śmieszne, trochę przerażające.

Oklahoma City Thunder – linia 44.5 wygranej (rok temu 40:42).
Mój typ – powyżej.
Są duże oczekiwania wobec tego składu. Rok temu wygrali 40 meczów, więc muszą być lepsi tylko o pięć spotkań. Brzmi jak łatwe powyżej? No niby tak i właśnie dlatego obawiam się tej linii. Fajnie się gra bez presji wyniku i oczekiwań. A teraz wszyscy patrzą na młodych Thunder i oczekują, że będą dobrzy. I myślę, że będą dobrzy. Ale czy aż na 45 wygranych? Mam wątpliwości, ale wyjściowo daję delikatne powyżej. Uważam, że poza top 5 zachodu, na miejscach 6-11 bilanse będą bardzo wyrównane.

Phoenix Suns – linia 51.5 wygranej (rok temu 45:37).
Mój typ – powyżej.
Jak na tyle talentu w składzie, to jest linia zawieszona dość nisko. Jak dla mnie, stawianie tutaj poniżej, to stawianie na kontuzję któregoś z liderów, albo nawet dwie kontuzje. Bo tak w próżni, patrząc tylko na skład, tylko na parkiet, to tutaj nie ma szans na fiasko. Kevin Durant, przez lata swojej kariery, pokazał wielokrotnie, że potrafi dostosować się do każdego systemu, do każdego stylu, do każdego partnera. Tutaj będzie podobnie. Devin Booker, to jeden z najinteligentniej grających zawodników. On też znajdzie sposób, żeby się dopasować. Bradley Beal jeszcze nigdy nie miał wokół siebie tyle talentu. Ma lat 30, za sobą 11 lat w lidze, na koncie ponad $200 mln z NBA. Gdyby był na początku swojej kariery, w przededniu negocjacji dużego kontraktu, to miałbym małe obawy, czy dobrowolnie wejdzie w rolę trzecich skrzypiec, przez lata bycia liderem Wizards. W tych, a nie innych okolicznościach, nie mam żadnych obaw w tej materii. Po ściągnięciu Beala, Suns przez moment nie mieli kim grać, ale potem dołączyli do tej rotacji ludzie, którzy przynajmniej na papierze mają sens przy tej trójce liderów. Eric Gordon, Grayson Allen, Nassir Little, Yuta Watanabe to są gracze poziomu NBA, a przy takim kalibrze liderów, to powinno wystarczyć na rundę zasadniczą.

Portland Trail Blazers – linia 28.5 wygranej (rok temu 33:49).
Mój typ – poniżej.
Niewielu linii w tym roku jestem tak pewny, jak tej. Blazers będą Wizards zachodu w tym sezonie (a Wizards będą Blazers wschodu). Po pozbyciu się Damiana Lillarda, ta organizacja nie ma żadnego interesu w tym, żeby wygrywać w tych rozgrywkach. Nie wiem, czy wiecie, ale Blazers tankują od ostatnich dwóch lat. Oczywiście głośno tego Ci nie powiedzą. Będą to robić także i w tym roku. Będą ogrywać młodzież, będą sprawiać, że Jerami Grant będzie wyglądał dobrze, by gdzieś kiedyś go sprzedać. Będą chcieli sprawdzić ile wart jest Ayton, gdy dostanie dużo swobody. Wreszcie, będą robić wszystko, żeby Scoot Henderson wyglądał jak najlepszy debiutant tej klasy. I tyle. Wygrywać nie będą. Bo nie potrzebują. A nawet jak będą chcieli, to w tym składzie, dojechanie do 29 wygranych nie jest za bardzo możliwe.

Sacramento Kings – linia 44.5 wygranej (rok temu 48:34 wygranych).
Mój typ – powyżej.
To może być bardzo zdradliwy próg. Rok temu Kings wzięli ligę trochę z zaskoczenia, trochę też jechali na tym, że czołowych graczy ich rotacji omijały kontuzje. Uważam, że powtórzenie wyniku sprzed roku, trzecie miejsce na zachodzie i 48 wygranych, jest poza ich zasięgiem w tym roku. Raz, że kilka ekip się wzmocniło, dwa że odpada element zaskoczenia. Nadal myślę jednak, że Kings będą dobrzy, że z Foxem, Sabonisem, Barnesem i Murray’em mają zbyt stabilne fundamenty, żeby spaść poniżej pewnego poziomu. Daję delikatne powyżej, ale to może być „na grubość lakieru”.

San Antonio Spurs – linia 29.5 wygranej (rok temu 22:60).
Mój typ – poniżej.
Naprawdę wątpię w to, żeby Spurs chcieli być dobrzy już w tym sezonie. Rozumiem hype na Wembanyamę i rozumiem porównania do Tima Duncana. Bardzo słuszne zresztą. Trzeba jednak pamiętać, że Spurs, gdy pozyskali Timmy’ego, byli w zaledwie rocznym przegrupowaniu. Przed sezonem, po którym wygrali loterię (1997), siedem razy z rzędu byli w play-offach, w tym cztery razy w drugiej rundzie, w tym raz w finale zachodu. Obecni Spurs są na zupełnie innej osi czasu swojego rozwoju. Ta drużyna nie ma na tyle talentu i na tyle szeroką kadrę, żeby na trudnym zachodzie wygrać 30 meczów.

Utah Jazz – linia 35.5 wygranej (rok temu 37:45).
Mój typ – poniżej.
Latem pozyskali Johna Collinsa z Hawks, a według plotek, byli zainteresowani pozyskaniem Damiana Lillarda. Jest to bardzo ciekawe, biorąc pod uwagę, że Danny Ainge raczej nie uznaje półśrodków. Jeśli jego drużyny nie mają przynajmniej cienia szansy na tytuł, to w jego oczach są to drużyny do zaorania i odbudowy. Tak przecież postąpił ze składem Jazz, który zastał rok temu. Pozbył się Goberta, Mitchella, a potem Conleya. Miniony sezon był trochę dziwny w wykonaniu Jazz. Nie zatankowali, nie tak mocno, jak można było się spodziewać. A co będzie w tych rozgrywkach? Myślę, że nadal są przynajmniej o rok od wejścia do play-offów. Zdziwię się, jeśli to będzie ich nadrzędny cel. Zastanawiam się też jaki pomysł na tę ekipę mają coach Will Hardy i Danny Ainge. Jazz będą trudnym rywalem, przekonaliśmy się o tym w tamtym sezonie. Ale w dalszym ciągu jest tam za mało talentu na regularne wygrywanie. Daję delikatne poniżej.
Zakłady na powyżej/poniżej zwycięstw w sezonie regularnym znajdziecie na naszej stronie TUTAJ.


* Tekst napisałem oryginalnie dla portalu Unibet.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.