Wczoraj czyli 1 października, mój blog obchodził swoje dziewiąte urodziny. Tradycją lat poprzednich, pokuszę się o kilka zdań na tę okoliczność.
1 października 2006 roku marzenie o pisaniu o NBA
nabrało dla mnie realniejszych kształtów. Na początku to było dość
dziwne uczucie. Pamiętam jak wrzucałem pierwsze wpisy i wysyłałem linki
do kolegi przez GG, żeby sprawdził czy faktycznie to działa. No i działało. Pojawił się pierwszy
komentarz, pierwsza setka odwiedzających w ciągu dnia, pierwszy
tysiąc. Jakoś poszło.
Potem pierwsze maile od obcych mi ludzi. Maile z pytaniami co sądzę o…, maile z
zaproszeniami do różnych projektów. Ktoś, gdzieś zacytował moje słowa – to było niesamowite.
Ten
blog ma już dziewięć lat a mi nadal to nie spowszedniało. Cieszę się, że cały czas potrafię znaleźć w sobie ten wewnętrzny ogień, żeby cały czas to robić.
Patrząc na to
ile w tym okresie powstało i zniknęło koszykarskich (i nie tylko) blogów,
patrząc na statystyki ile ogółem powstaje blogów, żeby za chwilę umrzeć nie
płodząc ani jednego wpisu, myślę że dziewięć lat całkiem regularnego
blogowania to jest coś.
Cieszę
się, że odwiedzacie mnie, komentujecie, że gdzieś tam w Waszych
komputerach jest zakładka do tego miejsca bardzo mi bliskiego. To dla
mnie wiele znaczy bo przecież w końcu po to się to robi. Serdeczne
dzięki za to!
Jedną z milszych rzeczy w blogowaniu są dla mnie maile od ludzi,
którzy na co dzień pracują "ze słowem". Piszą książki lub je recenzują,
piszą wiersze, zajmują się poezją, sami blogują ale nie o sporcie. Słowa
uznania od takich ludzi mają dla mnie podwójne znaczenie. Te czysto
koszykarskie też są ważne z oczywistych przyczyn ale te od ludzi spoza sportu, którzy oceniają
mnie głównie przez pryzmat warsztatu znaczą naprawdę wiele bo mają zupełnie inny wymiar.
Dzięki
temu
blogowi poznałem bezpośrednio lub pośrednio całą masę wspaniałych i ciekawych ludzi oraz mogłem
robić interesujące rzeczy w różnych miejscach. To jest dla mnie jeden z
największych plusów blogowania.
Innym jest możliwość wymiany myśli i poglądów. Cenię sobie bardzo wysoko wszystkie interakcje z ludźmi. W komentarzach, mailach, na FB, czasem na żywo. Zawsze można nauczyć się czegoś nowego o koszykówce, o życiu, o rzeczach nie związanych ze sportem, o sobie samym, o innych.
Urodziny to czas życzeń więc ja życzę sobie przede wszystkim odpowiedniej ilości czasu, żeby tworzyć nowe wpisy, wytrwałości, inspiracji na nowe rzeczy na tym blogu. Pomysły są. Z ich realizacją bywa różnie ale chyba nie mogę narzekać.
Przez pierwsze lata był to blog w 100% o NBA. Z czasem zacząłem nieśmiało przemycać jakieś inne treści. Teraz się tego nie boję i cieszę się, że odbiór jest pozytywny ilekroć wrzucam coś nie związanego z NBA lub sportem. W przyszłości może będzie tego typu rzeczy jeszcze więcej. Zobaczymy.
Dzięki raz jeszcze wszystkim, którzy są tu ze mną! Dwa kciuki w górę dla Was!