Na 3:14 min. przed końcem meczu Bulls prowadzili 77:65 i wiele wskazywało na to, że wygrają. Od tam tego momentu jednak udało im się zdobyć już tylko 3 punkty do końca meczu. Heat z kolei zdobyli aż 18. Szalony comeback napędzany przed D-Wade’a i LeBrona Jamesa dał Miami czwartą wygraną w serii a co za tym idzie awans do Finału NBA, gdzie od wczoraj czekają na rywala Dallas Mavericks.
Niecelne rzuty, 9 strat D-Wade’a to już w tym momencie nic nie znaczący szczegół tego meczu bowiem to właśnie Wade i James stali za 18:3 run (po 8 punktów +2 Bosha), który okazało się być przepustką do Finału.
"Nie będę oszukiwał, nie wiem jak to się stało." – mówił z uśmiechem Wade. "Podczas time-outu powiedzieliśmy sobie, że to jeszcze nie koniec. Już odrabialiśmy takie straty. Zagrajmy ostro w obronie. To jest jeszcze możliwe." – dodał.
W tym samym czasie Bulls oddali tylko 4 rzuty z gry (1 celny) i popełnili dwie straty.
Mecz ten był świetną ilustracją dla obrazu drużyny z Florydy. Przed sezonem za cel postawili sobie uczynić obronę swoją wizytówką. W meczu dającym im mistrzostwo Wschodu zatrzymali Byki na ich własnym parkiecie na 35.8% z gry i tylko 80 punktach. W ataku, jak przez cały sezon wszystko zaczynało i kończyło się na Wielkiej Trójce. James (28 punktów, 11 zbiórek, 6 asyst, 3 przechwyty i 2 bloki), Bosh (20 punktów, 10 zbiórek i 4 bloki) i Wade (21 punktów, 6 zbiórek i 2 przechwyty) trafili łącznie 21 ze wszystkich 26 celnych rzutów Heat a oddali 47 z 66.
Młody lider Bulls, Derrick Rose rzucił 25 punktów (+8 asyst i 5 zbiórek) ale potrzebował do tego aż 29 rzutów z gry (9 celnych). Bulls do tego meczu legitymowali się bilansem 53-0 gry ich prowadzenie w IV kwartach wyraża się w dwucyfrowej liczbie.
W najbliższy wtorek w Miami pierwszy mecz Finału NBA 2011. Powiedzieć, że to rewanż za rok 2006 to może dużo powiedziane, bowiem z tamtych składów obu ekipom zostało po dwóch zawodników (Wade i Haslem w Miami oraz Nowitzki i Terry w Dallas) choć na pewno dla Dirka będzie to emocjonalna seria. Jego Mavs przegrali wtedy, zdawało się już wygrany Finał a do drużyny do obecnego sezonu przylgnęła etykieta miękkiej drużyny. Heat z kolei od mistrzowskiej kampanii aż do tego sezonu błąkali się w okolicach ligowego średniactwa.
Dziś obie drużyny to inna bajką. Mavs mają Tysona Chandlera, który odmienił ich w obronie. Heat mają trzy wielkie gwiazdy NBA, będące w swoich szczytowych formach. Obie ekipy przystępują do Finału z identycznym bilansem 12:3 z dotychczasowych meczów play-off.
1but.pl -> Aż 240 modeli butów do kosza -> Zobacz