Andrew Bogut: Rozwód bez orzekania o winie

Australijczyk Andrew Bogut w swoim siódmym sezonie w lidze został oddany z Milwaukee Bucks do Golden State Warriors. Spowolniony w ostatnich latach przez kontuzje liczy, że nowe miejsce pozwoli mu zamknąć jeden rozdział w zawodowej karierze i otworzyć nowy, lepszy. Póki co walczy z koszmarami przeszłości ale żyje już tym co będzie.

"Przede wszystkim, będzie to dla mnie nowy start. Spędzić siedem lat w jednym miejscu, to w dzisiejszych czasach, w dzisiejszym sporcie zawodowym spory kawał czasu." – mówi Bogut.

Australijczyk trafił do Milwaukee jako "jedynka" draftu 2005. W swoim siódmym sezonie trafił do Golden State Warriors na mocy wymiany, w której szeregi Bucks zasilił Monta Ellis.

Osoby z otoczenia klubu z Milwaukee od dłuższego już czasu otwarcie kwestionowały zaangażowanie Boguta w sprawy klubu, zarzucano mu, że celowo przedłuża okres rehabilitacji po kolejnych kontuzjach.

Kibice w Oakland cieszą się, że w końcu w barwach Warriors zagra na środku klasowy center ale tak jak wszyscy, zastanawiają się nad zdrowiem giganta z Antypodów.

"Będę gotowy do gry od początku przyszłego sezonu – to więcej niż pewne." – przekonuje Bogut. "Teraz rzecz polega na tym, żeby nie spieszyć się z powrotem. Oczywiście inną kwestią w tym monecie są Igrzyska Olimpijskie. Jeśli wrócę za szybko, jeśli moja kontuzja wyleczona będzie na 90-95% a nie 100, to ryzyko że kość znów się złamie drastycznie rośnie. Dlatego właśnie będę nosił specjalny ortopedyczny but przez 10 a nie 8 tygodni, jak to zwykle się robi. Lekarze chcą być pewni, że wszystko goi się tak, jak powinno."

Ostatnie dwie kontuzje Boguta (łokieć i lewa stopa) były bardzo pechowe – z pozoru niegroźne sytuacje, które w wielu przypadkach kończą się co najwyżej siniakami, stłuczeniami lub w gorszym przypadku kilkutygodniowymi przerwami u niego skończyły się poważnymi złamaniami.

"Moje dwie ostatnie kontuzje były bardzo pechowe. Tak jakbym przeszedł pod tysiącem drabin i tysiąc czarnych kotów przeszło mi drogę." – żartuje nowy nabytek Warriors. "Łokieć (kwiecień 2010) – to był ułamek sekundy. Jestem w powietrzu, lekki kontakt z rywalem, nie mogłem złapać się obręczy i odzyskać równowagi. Potem to (stopa – styczeń tego roku). Skakałem do bloku i spadłem na czyjąś stopę. To są frustrujące sytuacje bo patrzę na nie z perspektywy czasu i pytam sam siebie co mogłem zrobić inaczej, żeby ustrzec się tego. Ostrzej trenować, przerzucać więcej kilogramów w siłowni każdego lata, kiedy przygotowuję się do kolejnego sezonu? Co bym nie zrobił, nic nie zabezpieczyłoby mnie przed tymi dwoma urazami. Dlatego tak mnie to frustruje. Ludzie patrzą na moją historię i dla nich jestem graczem podatnym na kontuzje, taką mam etykietkę. Muszę z tym żyć i nie mam z tym problemu bo wiem, że to są kontuzje wynikające z mojego siłowego stylu gry i wiem też na co mnie stać kiedy jestem zdrowy.

O polityce swojego byłego klubu.

"Wróciłem do gry po po poważnej kontuzji i operacji łokcia a my w składzie nie mieliśmy żadnego zmiennika na moją pozycję. Klub nie zatrzymał Kurta Thomasa, który wykonywał dla nas świetną robotę. Bez wątpienia było kilka rzeczy na przestrzeni tych lat, które zmieniłbym w Milwaukee. Nie chcę teraz wdawać się w szczegóły ale wtedy fajnie byłoby mieć wartościowego zmiennika. W zasadzie to od czasów Jamaala Magloire’a (2005-06) nie mieliśmy w drużynie prawdziwego centra. Mieliśmy 'czwórki’ grające jako centrzy ale to nie to samo. To było frustrujące."


O tym, że częste kontuzje, długi okres wracania do zdrowia były jedną z przyczyn oddania go do innego klubu.


"Bez wątpienia miało to wpływ na organizację. Dlatego uważam, że mój transfer to w pewnym sensie rozwód bez orzekania o winie, gdzie byli małżonkowie zostają potem przyjaciółmi. Nadal jestem blisko z wieloma osobami z Milwaukee, nie tylko zawodnikami i trenerami Bucks ale także ludźmi z biura czy nawet kas biletowych. Moje odejście to powiew świeżości dla obu stron."

O kulisach transferu.

"Oba scenariusze były dla mnie dobre. Nie prosiłem o transfer ale też nie miałem zamiaru blokować ewentualnych propozycji za mnie. Muszę przyznać, że wszystko przebiegło bardzo profesjonalnie. Po prostu nadszedł mój czas. Ludzie byli sfrustrowani moim ostatnimi kontuzjami a ja byłem sfrustrowany tym, jak niektórzy je odbierali. Najlepszym rozwiązaniem dla obu stron było pójście własnymi drogami. I tak też się stało."

Andrew Bogut, gdy zdrowy jest jednym z najlepszych centrów NBA. Problem w tym, że już blisko od trzech lat słowa 'zdrowie’ i 'Bogut’ nie wymieniane są w jednym zdaniu. 27-latek ma za sobą sześć sezonów. Obecny, który jest jego siódmym skończył się na ledwie 12 meczach. W całej dotychczasowej karierze tylko raz był w stanie zagrać wszystkie 82 mecze sezonu regularnego – w debiutanckich rozgrywkach 2005-2006.

Bogut zagrał łącznie (nie licząc tego sezonu) w 396 meczach na 492 możliwe do rozegrania. Warriors mają jednak nadzieję, że ich nowy center wykorzystał już limit pecha w swojej zawodowej karierze i jednocześnie wierzą, że faktycznie mówimy tutaj tylko i wyłącznie o pechu a nie słabym zdrowiu Australijczyka. W ciągu najbliższych dwóch sezonów zarobi on $27mln. Oczekiwania, że będą to pieniądze wypłacane za dobrą grę są dużo większe niż jego 213-centymetrowe i 120-kilogramowe ciało.

The Warriors are hoping that Andrew Bogut can solidify their defense when he returns from a broken ankle next season.
MIEJSCE NA TWOJĄ REKLAMĘ!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.