Awans Bostonu. Wade obiecuje, Celtowie myślą

w

"To jest ostatni raz kiedy odpadam z walki o mistrzostwo tak szybko. Od następnego sezonu zamierzam grać z innymi wybitnymi zawodnikami." – powiedział tajemniczo Dwyane Wade tuż po tym jak jego Heat przegrali z Celtami po raz czwarty i pożegnali się z tegorocznymi play-offs.

Nieczęsto spotyka się sytuację, w której atmosfera rośnie po a nie przed czy w trakcie meczu. A tak właśnie było minionej nocy w Bostonie. Gwizdek kończący mecz nr 5 a zarazem całą serię z Miami Heat dla Celtów oznaczał początek przygotowań do morderczego starcia z Cleveland Cavaliers, którzy podobnie jak C’s też w pięciu meczach uporali się z Chicago Bulls.
Z kolei dla Dwyane’a Wade’a a przede wszystkim dla klubu z Miami zakończona seria z Bostonem oznacza początek najdłuższego i najbardziej gorącego lata w historii klubu a może także i w historii NBA.
Ponad 150 wolnych agentów będzie starało się po pierwszym lipca wynegocjować dla siebie jak najlepsze kontrakty pod względem finansowym jak i sportowym. Heat jedną wielką gwiazdę NBA już mają. Rzecz w tym, że sam D-Wade podobnie jak Lebron, Bosh czy Amar’e mistrzostwa nie zdobędzie. W parze z inną wielką gwiazdą? To już co innego.
Wade wie jak smakuje sukces a kto raz tego doświadczył chce w podobnych okolicznościach kończyć każdy kolejny sezon. Wie też, że jest w dość komfortowej sytuacji. Nie musi spieszyć się z wiązaniem się kontraktem z Heat czy z jakąkolwiek inna drużyną. Może poczekać na ruch ze strony klubu i od tego właśnie zależeć będzie przyszłość Wade’a w Miami. Jeśli zostanie "obudowany" wartościowymi zawodnikami, jeśli dostanie wsparcie w postaci wielkiego nazwiska nic nie będzie stać na przeszkodzie jego pozostania na Florydzie na kolejne lata. Dwyane lubi mieć piłkę gdy ważą się losy meczu… teraz piłka jest w rekach Pata Riley’a jeśli zagra mądrze, tak jak potrafi koszykówka przez duże "K" wróci do Miami. Jeśli spudłuje i straci Wade’a będzie to jego największa porażka w karierze menadżera.
Celtowie z kolei podobnie jak w dwóch poprzednich kampaniach celują tylko i wyłącznie w mistrzowski tytuł. Zdziesiątkowani kontuzjami nie obronili go przed rokiem. Teraz są zdrowi, wzmocnieni ale z drugiej strony o rok starsi co tyczy się głównie "Wielkiej Trójki". Dla nich sezon ten też może być przełomowy. Jeśli drużyna budowana z myślą o tytule drugi rok z rzędu nie zdobędzie go jasnym stanie się, że w tej konfiguracji wszystko co mogło być wygrane miało miejsce w roku 2008. Danny Ainge stanie przed dylematem sprzedawać? Kupować? Jeśli tak to kogo?
To jest właśnie NBA gdzie nic nie stoi w miejscu, każdy ma swoje cele, wszyscy chcą iść do przodu w nieustannym dążeniu do doskonałości.
   


Po meczu powiedzieli:

Paul Pierce o serii z Cavs:"To będzie niesamowity 'matchup’, prawdziwy klasyk. Cavs w tej chwili są faworytem. Pokazali to swoją grą przez cały sezon. Spodziewamy cię ciężkiej serii, kolejnej ciężkiej serii."

Dwyane Wade:"Nie potrafię przewidzieć przyszłości. Wiem jedynie, że będzie to bardzo ważne dla mnie lato, bardzo pracowite. Teraz chcę oczyścić umysł bo bardzo źle znoszę porażki. Trzy lata temu podpisując kontrakt postawiłem się w komfortowej sytuacji. Miałem czas, żeby upewnić się czy klub zmierza we właściwym kierunku. Teraz zarząd Miami ma przed sobą wiele pracy, wiele do zrobienia, do osiągnięcia. Jeśli tak się stanie… będziemy rozmawiać."

Kendrick Perkins:"Musimy wejść w serię z Cavs z nastawieniem na twardą obronę. Musimy starać się nie pozwalać LeBronowi na rozkręcanie się."

Boston Celtics – Miami Heat
Stan rywalizacji 4:1 (awans Bostonu)
Rywal w II rundzie – Cleveland Cavaliers.

Seria z Celtics pokazała jak bardzo samotny w Miami jest Wade. J.O. to już nie to, Beasley to jeszcze nie to (i nie jest przesądzone czy kiedykolwiek) czego potrzebuje Miami by odciążyć swojego lidera. Mają mało czasu żeby odpowiedzieć sobie na wiele ważnych pytań…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.