Dwight Howard za dolary jak w Pewexie


Dwight Howard tu Dwight Howard tam. Wraz z nadejściem sezonu na połowy ryb nadejdą też tygodnie plotek, spekulacji i wysysanie historii z palca gdzie zagra po następnym sezonie center Magic. Oczywiście nierozsądnym byłoby zakładanie, że na 100% zostanie on na Florydzie ale równie nierozsądne jest przymierzanie go wszędzie tam, gdzie brakuje klasowego centra, czy tam gdzie są lub będą na niego pieniądze.
Można zastawiać się co siedzi w głowie Dwighta czy aby niecierpliwe oczekiwanie na tytuł  nie zmęczyło go już do tego stopnia, że spróbuje poszukać go w innych okolicznościach.
Jak pisałem ubiegłego lata, Lebron wyznaczył nowy trend w NBA i szybko znalazł naśladowców. Zamiast z uporem, latami budować zespół wokół gwiazdy to gwiazdy same łączą się w konstelacje i biorą sprawy w swoje ręce bardziej niż kiedykolwiek wcześniej.
Pamiętam jak Jordan podczas drugiego 3-peat każdego roku negocjował 30-milionowy kontrakt a jego agent groził, że M.J. nie dostanie tego czego chce to odejdzie do Nowego Jorku. Wtedy miedzy bajki można było włożyć Jordana czy inną gwiazdę idącą swoją drogą. Oczywiście wielkie transfery się zdarzały ale nigdy nie mówiło się o nich tak łatwo, nigdy nie było to takie jak 'pstryk i już’. Kiedy zimą pojawiła się plotka, że Deron Williams myśli o Knicks, parę dni później w Utah już go nie było. Menadżerowie zrozumieli, że raz wyznaczony szlak jest już coraz łatwiejszy do pokonania, i że jeśli mają już stracić swoją gwiazdę za nic to lepiej sprzedać ją za coś.
Howard podobnie jak Melo od wielu miesięcy ma maksymalne pieniądze na stole ale ich nie bierze. Czemu? To dobre pytanie ale przecież ma do tego prawo. Czy każdy z Was byłby dziś w stanie powiedzieć gdzie chce być i co robić za cztery lata albo przez najbliższe cztery lata? Ja nie…
Co wcale nie musi oznaczać, że nie chcesz być tam gdzie jesteś i robić tego co robisz…
Howard powiedział wczoraj, że już irytują go wszystkie te scenariusze co do jego przyszłości a przecież to dopiero początek.
Na Florydzie mają twardy orzech do zgryzienia bo wiedzą, że pieniądze nigdy nie będą kwestią w tej sprawie. Dwight podobnie jak inne gwiazdy o gaże ze sportowych jak i pozasportowych źródeł martwić się nie musi a jedyne czym się kieruje to chęć wygrywania.
Otis Smith odbierze przez najbliższe miesiące tysiące telefonów odnośnie dostępności swojego wielkoluda i tak w okolicach lutego 2012 pokaże z jakiej jest ulepiony gliny.
Po tym jak Lakers przedwcześnie tego roku wybrali się na ryby mówi się, że wielce prawdopodobne jest odejście dwójki z trójki Odom, Gasol, Bynum. Za Howarda? Czemu nie? Lakers wzięliby go w każdej konfiguracji wyłączającej Kobego a dla Magic byłoby to całkiem niezłe otarcie łez czyli coś czego nie mieli kiedy Shaq w 1996 roku przenosił się do L.A.
Do Nets za Lopeza i Humphriesa? Też nie brzmi źle. Jeśli Lopez będzie w stanie być centrem na poziomie 20/10 a myślę, że tak a Humphries utrzyma poziom z ubiegłego sezonu to okres przejściowy po Howardzie może być bardzo krótki.
W New Jersey w takiej sytuacji zaczęłoby tworzyć się to co dzieje się już w Miami i Nowym Jorku.
Boston? D-12 w butach Billa Russella i innych wielkich podkoszowych tego klubu. Tradycja, która zobowiązuje. Następnego lata z listy płac schodzi kontrakt Raya Allena i jeśli będzie nadal miał chęć na zawodową grę to jestem pewny, że jeśli nadarzy się okazja na takie wzmocnienie to Ray bez mrugnięcia zgodzi się na obniżenie płacy (co i tak nastąpi z racji wieku). Pierce już nie raz wiercił dziurę w głowie Howarda mówiąc mu, że nieźle wyglądałby w zielonym. A jak bardzo Celtowie potrzebują atletyzmu mogliśmy przekonać się  22 godziny temu.
Mam tylko nadzieję, że historia przymierzania Howarda do nowych drużyn nie przybierze postaci tego co znaliśmy pod nazwą 'Melodramatu’. Czy dożyliśmy czasów, że lojalność do barw klubowych, do miasta, do ludzi już nic nie znaczą? Czy teraz gwiazda, która nie podpisuje przedłużenia umowy automatycznie musi liczyć się z przymusowym transferem poprzedzonym wielotygodniową szopką? Czy w dzisiejszych czasach gdzie 24 godziny na dobę to stanowczo za mało scenariusz według, którego gwiazda bez tytułu w pierwszych 4-6 latach równa się znużona a potem sprzedana z przymusu gwiazda stał się już normą. Mam nadzieję, że nie. Może jestem niemądry ale nadal uważam, że jakieś wartości w życiu warto wyznawać tak samo jak (mimo wszystko) warto wierzyć w ludzi…
Nie mam nic przeciwko powstawaniu wielkich trójek, wielkich czwórek – to nawet bardzo ciekawe jako zjawisko sportowo-socjologiczno-popkulturowe. Mam natomiast wiele przeciwko okoliczności powstawania takich ekip. "The Decision" przemilczę, tak samo marudzenie Melo tak samo jak zmiany nastrojów CP3, któremu regularnie wodę z mózgu robią pewni ludzie związani z pewnymi ludźmi. Uważam, że jeśli podpisało się kontrakt za ileś na ileś to nieeleganckim byłoby kombinowanie jak wypełnić go gdzie indziej. Dla kibiców to dobra okazja, żeby przekonać kim naprawdę jest ich idol. Liderem przez duże "L" czy królem przez małe "K"…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.