James Harden oddany do Clippers. Analiza wymiany

Stało się! James Harden odchodzi z Filadelfii. Jego nowym klubem, piątym w karierze, będą Los Angeles Clippers. W zamian do „Miasta Braterskiej Miłości” powędrują Marcus Morris, Nicolas Batum, Robert Covington, K.J. Martin, niezastrzeżony wybór w pierwszej rundzie draftu 2028 roku, dwa wybory w drugich rundach, prawo do zamiany picków w roku 2029, a także wybór w pierwszej rundzie draftu od „trzeciej drużyny”, która zostanie włączona w tę wymianę, żeby wszystkie detale mogły się dopiąć. Póki co nie wiemy co to za klub [już wiemy, że tą drużyną jest Oklahoma Thunder].
Razem z Hardenem do Clippers jadą P.J. Tucker i Filip Petrusev. Żeby zrobić miejsce w składzie, Sixers zwolnili Danny’ego Greena.

Dlaczego w ogóle Harden odchodzi?

Prawdziwej odpowiedzi na to pytanie nie poznamy nigdy, albo poznamy ją dopiero po latach w biografii Hardena lub Daryla Moreya, jeśli takie zostaną napisane. Tam, gdzie nie wiadomo o co chodzi, tam zazwyczaj chodzi o… pieniądze? Bardzo możliwe.
Ale od początku. James Harden trafił do Filadelfii w lutym ubiegłego roku. Niemal dokładnie dwanaście miesięcy po tym, jak opuścił Houston Rockets, na rzecz Brooklyn Nets. Po epizodzie na Brooklynie, bo tak chyba trzeba nazwać ten okres, wrócił ponownie pod skrzydła Daryla Moreya, menadżera, z którym spędził osiem lat w Teksasie, który sprowadzał go z Oklahomy do Houston w 2012 roku, który przez lata budował składy Rockets tak, by maksymalizować talenty Brodacza. W tym czasie Harden był trzy razem królem strzelców ligi, a w 2018 roku jej MVP.
To miał być idealny związek. Nowe miasto, stara śpiewka. Tylko tym razem miało być jeszcze lepiej, bo zamiast „grupy wsparcia”, w 76ers był Joel Embiid, czyli center, jakiego w swojej karierze Harden nigdy nie miał.

Latem ubiegłego roku Harden zrobił coś, co w zawodowym sporcie nie zdarza się za często. Otóż bardzo świadomie zostawił na stole $15 mln, by dać Morey’owi finansową elastyczność w poszukiwaniu wzmocnień. Mógł wejść w swoją opcję wartą $47 mln i latem 2023 roku zostać wolnym agentem. Mógł też wejść w ową opcję na ubiegły sezon i dołożyć sobie do umowy cztery kolejne lata. W takim schemacie jego nowy, pięcioletni kontrakt mógł być wart nawet $270 mln! Dzięki decyzji Hardena, 76ers mieli do wykorzystania „non-taxpayer midlevel exception” w wysokości $10.5 mln. Pieniądze te posłużyły na zakontraktowanie P.J. Tuckera.

Przypomnę, że jesienią 2021 roku, Harden miał na stole ofertę, jeszcze wtedy od Brooklyn Nets. Była to propozycja trzyletniego kontraktu o wartości $161 mln. Z niej też zrezygnował.
A jak już siedzimy w jego portfelu, to warto pamiętać, że w listopadzie 2020 roku, trzy miesiące przed odejściem na Brooklyn, Harden otrzymał od Rockets propozycję dwuletniego przedłużenia kontraktu o wartości aż $103 mln! Gdyby się zgodził, byłby wówczas pierwszym w historii NBA zawodnikiem, którego roczne zarobki przekroczyłyby $50 mln. Przedłużenie miało tyczyć się rozgrywek 2023-24 oraz 2024-25 przy założeniu, że Harden wejdzie w opcję na rozgrywki 2022-23 ($47 mln). Ciężko powiedzieć jak 34-letni Haden będzie wyglądał w Clippers oraz jaką umowę dostanie latem przyszłego roku, ale fakty są takie, że zamiast $47 mln w tamtym sezonie, zarobił $32 mln, a zamiast gwarantowanych $103 mln na najbliższe dwa lata, Hardena i jego agenta czekają twarde negocjacje latem 2024 roku.

W drugiej połowie maja tego roku, do publicznej wiadomości trafiła informacja o tym, że James Harden nie podejmie swojej opcji gracza na nadchodzące rozgrywki ($35,6 mln) i stanie się wolnym agentem. Pod koniec czerwca okazało się jednak, że 34-latek opcję podął, a zrobił to tylko po to, żeby zażądać transferu do innego klubu.
Harden był uprawiony do podpisania z Filadelfią czteroletniego kontraktu wartego $213 mln. Ze względu na „over-38 rule” nie mogła być to umowa pięcioletnia. W myśl tej zasady, jeśli dany zawodnik skończy 38 lat na jakimś etapie trwania nowej umowy, to nie może być ona pięcioletnia.
Przy czym 76ers nie palili się do dania Hardenowi maksymalnych pieniędzy w maksymalnym wymiarze czasowym. I najprawdopodobniej dlatego właśnie jesteśmy tu gdzie jesteśmy z tą historią, czyli w miejscu, w którym po niecałych dwóch sezonach w Filadelfii, James Harden ostatecznie odchodzi.

I tu zaczynają pojawiać się znaki zapytania. Czy Morey faktycznie okłamał Hardena latem ubiegłego roku? Czy opcja pięcioletniej umowy była wtedy tylko „marchewką na kiju”, czy naprawdę była jedną z jego opcji? Czy dostał twardą obietnicę, że „zawieszone” przez rok pieniądze w nowym kontrakcie, trafią do niego tego lata? Trudno powiedzieć.
Faktem natomiast jest nagranie z jednego z azjatyckich eventów Adidasa, podczas których Harden nazwał Moreya kłamcą i oświadczył, że już nigdy nie zagra dla drużyny prowadzonej przez niego. Kłamstwo, o które Harden oskarża GMa 76ers może tyczyć się więc nadal niejasnych okoliczności rezygnacji z $15 mln, nie wejścia w długą umowę. Może też tyczyć się wydarzeń z ostatnich miesięcy. A może tyczyć się nawet jeszcze czasów, gdy Harden był na Brooklynie („nie bierz tego przedłużenia, bo ciężko będzie transferować po Ciebie do 76ers. Przyjdź do nas, u nas to dostaniesz”).
Harden mógł boleśnie zrozumieć, że na tym etapie swojej kariery nie ma już za bardzo chętnych na jego usługi, a ci którzy są, łącznie z 76ers, nie chcą płacić pieniędzy, o jakich on myśli. Coś, co jeszcze rok-dwa temu wydawało się dość pewne, nagle uleciało, jak gaz z piwa o trzeciej nad ranem w strip clubie. To są realia, których Harden i jego agent się nie spodziewali.
I tutaj trzeba być precyzyjnym, bo może właśnie tutaj James Harden popełnił największy biznesowy błąd w swojej karierze. Do 2017 roku interesy Hardena reprezentował Rob Pelinka. Gdy ten skończył z rolą agenta, gdy zaczął pracować w Los Angeles Lakers, Harden, przez kolejne lata reprezentował sam siebie podczas negocjacyjnych rozmów. Dopiero w lutym tego roku zatrudnił sobie prawdziwego agenta (Troy Payne).

No dobrze, to co teraz? Ocena wymiany:

76ers: Czyżby Daryl Morey, po raz pierwszy od dawna, a być może po raz pierwszy w karierze, nie wygrał wymiany? Wszak za zawodnika, mimo wszystko, nadal poziomu All-Star, dostał pakiet weteranów, z których każdy jest za swoim prime, a młody K.J. Martin (22), to póki co tylko zadaniowiec o nieustabilizowanej formie i roli. W pakiecie nie znaleźli się bowiem ani Terence Mann, ani Norman Powell. Wybory w drafcie budzą wyobraźnię i mogą być ogromną wartością, ale przecież dla 29-letniego Embiida, który chce walczyć o tytuł już teraz, nie przedstawiają żadnej wartości. Tak, w tym momencie, tak to właśnie wygląda, ale…
Trochę niepostrzeżenie, Morey zrobił trzy rzeczy. Po pierwsze problem Hardena ma już z głowy. Ledwie po trzech meczach tego sezonu. To nie jest nic. Ta saga zakończyła się dosłownie w siedem dni tego sezonu. Widząc z czym nowym w swojej grze do nowych rozgrywek przystąpił Tyrese Maxey (30,3 punktu, 6,7 zbiórki, 6,3 asysty, 50% z gry, 56% zza łuku, 91,3% z linii) Morey być może uznał, że ma już w składzie dwa filary poziomu All-Star do budowy mistrzowskiej ekipy. Po drugie, kontrakty całej pozyskanej czwórki wygasają po tym sezonie. Latem przyszłego roku, 76ers będą mieć wolne środki, żeby podpisać nawet dwie maksymalne umowy z wolnego rynku. A to już może bardzo mocno interesować Embiida.
Po trzecie, być może najważniejsze, te schodzące umowy i te bardzo atrakcyjne wybory w drafcie, już za jakiś czas, mogą zostać ładnie spakowane i wysłane do klubu X, którego gwiazda Y chce odejść. I wtedy nagle już silny duet Embiid-Maxey dostaje trzecią gwiazdę, a to już może wyglądać potężnie. Jestem przekonany, że to nie jest jeszcze końcowy produkt Moreya. Tak ekipa przystąpi do play-offów w innym składzie. Jak bardzo innym? Tego nie wiem, ale wątpię, żeby to był koniec ich ruchów. A póki co, mają ludzi, którymi jak najbardziej da się grać w rundzie zasadniczej.

Clippers: To jest już piąty sezon (jak ten czas leci!) projektu pod tytułem „Paul George i Kawhi Leonard, jako liderzy Clippers w drodze po tytuł.” Jak to wygląda do tej pory? Raz (2021-22) poza play-offami, raz finał zachodu, raz druga runda, raz pierwsza. Trochę słabo, jak na organizację, która oddała Shaia Gilgeousa-Alexandra, cztery wybory w pierwszej rundzie draftu + prawa zamiany picków.
Clippers oddali już dawno własną przyszłość, a tym ruchem po Hardena, idą jeszcze bardziej w teraźniejszość. Te wybory z lat 2028 i 2029 (zamiana) mogą boleć jeszcze bardziej, niż pakiet za SGA. Za pięć i sześć lat od teraz, w NBA pewnie już nie będzie żadnego z czwórki Leonard (32), George (33), Westbrook (34) oraz Harden (34).

Czy to się uda? Matematycznie i historycznie, to zwykle nie wychodzi. Gdyby ktoś chciał się z Tobą założyć o pieniądze, to najbezpieczniej jest powiedzieć, że Clippers tytułu nie zdobędą. Poprzeczką ich własnych oczekiwań jest tu tylko i wyłącznie mistrzostwo NBA. Każdy inny wynik, będzie mniejszą lub większą sportową porażką tej organizacji.

Odkładając na bok żarty z uczuć Hardena, z biznesowych pomyłek, jakie zaliczył w ostatnich latach, to nie można zapomnieć, że nadal przedstawia dużo sportowej wartości. Przychodzi do Clippers jako lider asyst z zeszłego sezonu. Do 10,7 kończących podań dokładał po 21 punktów, 6,1 zbiórki oraz 1,2 przechwytu. Embiid i koledzy dostawali całą masę idealnych wręcz podań w czasie tych niecałych dwóch sezonów Brodacza w Filadelfii (dokładnie 79 meczów).
Te podania, same w sobie, to wielka rzecz dla Clippers. Klasowy rozgrywający, to była pozycja, która była palącą potrzebą, a jednocześnie, dużą dziurą, w czasie ery P.G.-Kawhi. Sam fakt, że Harden daje spacing i jest w stanie dobrze podać, otworzy George’owi i Leonardowi obszary w grze, jakich jeszcze nie mieli w czasach swojej wspólnej gry. Nie mówiąc już o oczywistym fakcie, że Harden nadal jest w stanie zdobywać punkty.

Harden ma już dobrze udokumentowaną historię przechodzenia obok ważnych meczów w play-offach. Gdy ważą się losy serii, tam Hardena zazwyczaj nie znajdziesz. Tutaj, w Clippersach, być może ostatni raz w karierze, ma wokół siebie ludzi, którzy z chęcią go w tym wyręczą. Może się okazać, że jedyne, co Harden będzie musiał robić w poststeason, to… po prostu być. Podawać, rozciągać grę i tyle. Harden w Clippersach schodzi do roli maksymalnie trzeciego, a może nawet i czwartego strzelca i kto wie, czy na tym etapie swojej kariery nie będzie to dla niego opcja wymarzona, dosłownie zbawienna dla jego przyszłości w tej lidze.
Wybory w drafcie, tak jak piszę wyżej, mogą w przyszłości boleć, ale tu i teraz, to jest bardzo dobry ruch Clippers. Za cenę weteranów bez nóg i jego młodzieżowca, dostali rozgrywającego poziomu All-Star, a w pakiecie z nim P.J Tuckera, który wprawdzie nie zatrzyma K.D., ale na pewno uprzykrzy mu życie, jak niewielu w NBA.
Coach Lue będzie mógł kombinować ze swoją najsilniejszą czwórką, ale też będzie mógł mieszać piątkami, w których na rozegraniu mieć będzie albo Westbrooka, albo Hardena. To po pierwsze może pomóc im przejść przez trudy sezonu, a po drugie dać pogłówkować na temat optymalizacji rotacji pod kątem play-offowych matchupów.
W obronie może być różnie, choć zdrowi P.G. i Kawhi raczej nie pozwolą tej drużynie spaść nie wiadomo jak nisko. Z kolei w ataku pick and rolle Hardena z Zubacem i/lub Plumlee, to będzie coś nowego w sposobie atakowania Clippers. To nie będzie recepta na tytuł, ale będzie to jeden z „przetrwalników” na rundę zasadniczą.

Będzie to już trzeci rozdział wspólnego grania Jamesa Hardena i Russella Westbrooka. Najpierw trzy wspólne sezony w Oklahomie, zakończone finałami NBA w roku 2012. Potem jeden sezon w Houston (2019-20) zakończony na drugiej rundzie, w bańce na Florydzie, z Lakers, czyli późniejszymi mistrzami NBA.

Ciekawostka: James Harden został właśnie wytransferowany po raz czwarty w swojej karierze. Jeśli chodzi o graczy z MVP sezonu na koncie, to w historii NBA było tylko trzech innych zawodników z tą statuetką, którzy byli transferowani tyle razy. Byli toMoses Malone, Bob McAdoo oraz… Russell.


* Tekst napisałem oryginalnie dla portalu Unibet.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.