MVP typuje: Półfinały Playoffs 2015

Dziś w nocy startują mecze „fazy medalowej”, czyli finały konferencji. Oto jakie ich wyniki typujemy.

 

Atlanta Hawks – Cleveland Cavaliers

Filip Ciepiński: 4-3. Gdyby Cleveland było zdrowe,
prawdopodobnie wytypowałbym odwrotnie. Jednak w tych okolicznościach
uważam, że młodsza i zdecydowanie mniej doświadczona drużyna Cavaliers
nie da rady pokonać „San Antonio Spurs Wschodu”.

Michał Górny: 4-3. To jest jeden z tych typów,
których z godziny na godzinę można być coraz mniej pewnym. Jednak pójdę w
najbardziej możliwie szaloną stronę. Kyle Korver i fakt, że w Cavs mogą
nie być w stanie tak dobrze pilnować snajpera Hawks jak robili to
Wizards. Skończy się pewnie tak jak z Bulls jednak są playoffy! Bawmy
się!

Michał Kajzerek: 2-4. Atlanta Hawks nie wyglądała w
tych playoffach olśniewająco dobrze. Mają wiele problemów, z którymi nie
potrafią sobie poradzić, to wpływa na ich powtarzalność, której
brakuje. Ciekawi mnie jak Al Horford wypadnie w defensywie przeciwko
Timofejowi Mozgowowi. Cavs pewnie tutaj przetestują rywala pod kątem
obrony pick-and-roll. LBJ’a na pewno będzie krył DeMarre Carroll (może w
niektórych match-upach Paul Millsap), bo to najlepszy obrońca Hawks i
Budenholzer nie powinien się tu długo zastanawiać. Wschód wbrew pozorom
przyniósł nam w tych play-offach dużo ciekawych rzeczy.

Tomasz Kostrzewa: 2-4. Atlanta Hawks strasznie się
męczą w tych playoffach, ale nie dają się z nich wypchnąć i mam
przeczucie, że na sponiewieranych przez kontuzje Cavs także ostatecznie
znajdą sposób, zwłaszcza, jeśli seria wydłuży się do siedmiu spotkań.
Mimo wszystko w tego typu zabawach nigdy nie obstawiam przeciwko
drużynom LeBrona Jamesa (oraz przeciwko Spurs i aktualnym mistrzom z
danego roku), stąd taki, a nie inny typ. Dość zresztą realny moim
zdaniem, jeśli Kyrie Irving utrzyma się w grze.

Szczepan Radzki: 4-3. Albo 3.5-3.5 – nie mam
pojęcia… To nie jest jednak rzut monetą. Hawks mają świetny, naprawdę
rewelacyjny sezon i znajdują sposoby na wychodzenie z trudnych sytuacji,
pokonanie słabości i zwalczenie swoich braków. Ale pamiętajmy o tym, że
to w Cavs są gwiazdy, które w takich sytuacjach jak PO decydują często o
losach serii. Pytanie tylko – jak wygląda zdrowie Irvinga, bo od niego
może zależeć bardzo dużo. Ostatecznie jedna połóweczka idzie w stronę
Hawks – niech w finale gra pierwsze miejsce ze Wschodu i Zachodu. A co!

Karol Śliwa: 4-3. Najlepsza drużyna Wschodu zetrze
się z najlepszym zawodnikiem NBA. James samą swoją obecnością sprawia,
że z drużynami w których gra trzeba się liczyć na każdym etapie
playoffów. Cavs nie są jednak zdrowi. Przeszli Bulls bez Kevina Love’a,
ale w międzyczasie kilku kontuzji jednocześnie nabawił się Kyrie Irving.
Nawet i bez niego LBJ ma jeszcze zapas do wykorzystania, kolejny
poziom, na który może wejść ale czy to starczy na Hawks? Bardzo chętnie
to zobaczę i wcale nie zdziwię się jeśli to podopieczni Davida Blatta
odeślą na ryby kolejnego rywala. Jeśli ktoś jest w stanie wygrywać w
pojedynkę w playoffs, to na pewno LeBron. Wygrał arcyważny mecz nr 4 w
Chicago, by następnie zagrać wielki mecz nr 5 w Ohio. Stawiam jednak na
Hawks, bo ci mają w tym momencie większy potencjał ludzki i przewagę
własnego parkietu oraz trenera z pieczątką Gregga Popovicha.

Piotr Zarychta: 2-4. Tylko dlatego, że LeBron James
ma największą wolę zwycięstwa w całej lidze. Nie wiem jak to zrobi, ale
przeciągnie swoich Cavs do finału NBA. Nie mam na to żadnych argumentów w
postaci liczb, po prostu mam takie wewnętrzne przeczucie.

 

Golden State Warriors – Houston Rockets

Filip Ciepiński: 4-1. GSW jest po prostu za dobre.
Wątpię, żeby Rockets znaleźli odpowiedź na Curry’ego… No chyba, że
posadzą Hardena na cały mecz, tak jak zrobili to w czwartej kwarcie game
6 przeciwko Clippers.

Michał Górny: 4-1. GSW idą po „swoje” i wydaje się,
że Rockets nie są w stanie im w tym zbyt mocno przeszkodzić. Dwight
Howard powinien być nadwyżką gwarantującą jedną, może dwie wygrane w tej
serii, ale nic poza tym…

Michał Kajzerek: 4-2. Kluczowa w tej serii będzie
postawa Andrew Boguta. Golden State Warriors potrzebują, aby pomagał w
defensywie przy wejściach Jamesa Hardena, ale potrzebują także
przypilnować Dwighta Howarda. Dlatego Australijczyk może w tej serii
sprawić największą różnicę. Rockets natomiast potrzebują na obwodzie
więcej niż jednego dobrego defensora (Ariza). Duże minuty może grać
Jasona Terry, który w półfinałach świetnie radził sobie w obronie z
Chrisem Paulem. Jeżeli wróci Patrick Beverley i weźmie na siebie
Stephena Curry’ego, seria przeciągnie się do 7 meczów.

Tomasz Kostrzewa: 4-2. Za Warriors przemawia moje
przeczucie, konwencjonalna wiedza koszykarska i historia – drużyny,
które wygrały 4-0 starcia w ramach sezonu regularnego w 55 przypadkach
na 61 wygrywają też serię playoffową z tym rywalem. Myślę, że ta seria
może mieć przebieg podobny do tej z Grizzlies – Rakiety mogą prowadzić
po trzech spotkaniach, ale ostatecznie brak odpowiedzi na Stephena
Curry’ego skaże ich na porażkę w sześciu meczach. Bonusowa ciekawostka:
po raz 22 w historii w playoffowym pojedynku naprzeciw siebie staną
zawodnicy, którzy zajęli pierwsze i drugie miejsce w głosowaniu na MVP.
Zdobywcy nagrody wygrali 14 spośród tych starć.

Szczepan Radzki: 4-2. Nie wierzyłem w Golden State
Warriors w serii z Memphis, ale już w tamtej rywalizacji pokazali, że są
w tym roku bardzo poważni. Mieli pomysły ofensywne, defensywne i wiem
jak głupio brzmi brak wiary w GSW. Nie zrozumiejmy się źle – uważałem
Warriors za świetną drużynę, ale nie za tak dobrą i mającą to coś, czego
potrzeba do wejścia do finału, albo walki o mistrzostwo. Życzę im
tytułu i bardzo kibicuję, bo ten zespół chce się oglądać. Rockets?
Pokonali Clippers, ale mam wrażenie, że to Clippers bardziej pokonali
samych siebie.

Karol Śliwa: 2-4. Będzie to seria pełna rzutów za
trzy punkty, szybkich kontr, biegania i indywidualnych popisów. Warriors
są jej faworytem – może nawet zdecydowanym bo grają basket niemal
kompletny na obu końcach parkietu. W sumie to sam się sobie dziwię
dlaczego stawiam mimo to na Rakiety. Wiele się mówiło po wyeliminowaniu
Spurs, że jeśli ktoś może pokonać Warriors w serii, to tym kimś mogą być
tylko Clippers. Cóż, ich w playoffach już nie ma a na wakacje wysłali
ich Harden i koledzy. W całej tej krytyce podopiecznych Doca Riversa
zapominamy oddać ekipie z Houston tego, że pokazała charakter, a w
końcowy sukces wierzyła nawet gdy przegrywała 19 puntami pod koniec III
kwarty meczu nr 6, gdy stan rywalizacji wynosił 3-2 dla LA. W sezonie
regularnym było 4-0 dla Dubs i zdaję sobie sprawę z tego, że mój typ
może być bardziej chybiony niż rzuty osobiste Dwighta Howarda. Trudno.
Stawiałem też na nich w serii z Clippers i ten typ z początku, a nawet
do IV kwarty piątego meczu wyglądał na bardzo nieprzemyślany.

Piotr Zarychta: 4-1. Warriors wydają się być
zdecydowanym faworytem i tak też ich obstawiam. Rockets końcówką serii z
Clippers pokazali, że są w stanie grać na najwyższym poziomie. Problem
tylko jest taki, że nie potrafią póki co grać tak dobrze regularnie.
Jeśli to przezwyciężą i w każdym meczu ich zaangażowanie będzie równe
100%, to mogą coś namieszać. W innym przypadku będzie krótka seria.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.