Jak to zwykle przed każdym nowym sezonem bywa, desperacko próbuję przewidzieć przyszłość i rozdać nagrody indywidualne za nadchodzący sezon. Zapraszam do dyskutowania i zamieszczania własnych typów.
MVP.
Nominowani: Kevin Durant, Giannis Antetokounmpo. Luka Doncic, Anthony Davis, Nikola Jokic, James Harden.
Mój typ: Kevin Durant.
MVP sezonu, to gracz o świetnych statystykach indywidualnych, którego drużyna znalazła się po sezonie regularnym w elicie ligi. Jest to definicja całkiem prosta, czytelnie sformułowana, dająca dość wąski margines na interpretacje. Przy czym, raz na kilka, kilkanaście lat, zdarzają się odstępstwa od tej reguły (patrz Russell Westbrook, MVP 2017 roku, którego Thunder zajęli dopiero szóste miejsce na Zachodzie, dziesiąte w skali ligi). Zakładając więc, że rozgrywki 2021-22, w sferze sportowej będą w miarę „normalne”, to na dzień dobry odrzucam kandydaturę Luki Doncica, faworyta bukmacherów i wielu obserwatorów. Nie spodziewam się, żeby jego Mavs osiągnęli jeden z trzech-czterech najlepszych bilansów w lidze. 22-letni Słoweniec grał w tamtym sezonie na poziomie 27.7 punktu, 8 zbiórek, 8.6 asysty oraz 1 przechwytu. O ile oczekiwanie, że w tym sezonie, swoim czwartym w NBA, będzie lepszym, mądrzejszym graczem, jest jak najbardziej uzasadnione, o tyle liczyć, że poprawi swoje statystyki jest, moim zdaniem trochę niemądre.
Nie wykluczam LeBrona mimo że na tym etapie swojej kariery (37 lat pod koniec grudnia) tym, co go napędza są mistrzostwa, a nie indywidualne osiągnięcia. Trzeba pamiętać, że w dwóch ostatnich sezonach – najpierw do czasu pandemii, potem do czasu kontuzji, w obu przypadkach był wśród 2-3 liderów do zgarnięcia tej nagrody. Silnym kandydatem powinien być Anthony Davis, który wchodzi w swój prime (tak myślę). Nie stawiam też na Giannisa, ale przyznać muszę, że stoczyłem sam ze sobą wewnętrzną walkę o jego kandydaturę. Wcale mnie nie zdziwi, jak ostatecznie to on zgarnie tę nagrodę.
Stawiam jednak na Kevina Duranta. Po pierwsze spodziewam się mocnego sezonu Nets i zdrowego w wykonaniu KD. A tak to już jest w NBA, że tam gdzie są sukcesy drużynowe, tam też sypią się nagrody indywidualne. Poza tym, Durant ma tylko jedną statuetkę MVP z sezonu 2013-14. Mało, jak na taki kaliber gwiazdy. Od jego kontuzji ścięgna Achillesa minęły już ponad dwa lata. Po naznaczonym problemami ze zdrowiem poprzednim sezonie, zaliczył wielkie play-offy, a potem poleciał do Tokio po olimpijskie złoto.
Obrońca Roku.
Nominowani: Rudy Gobert, Giannis Antetokounmpo. Anthony Davis, Joel Embiid, Bam Adebayo.
Mój typ: Anthony Davis.
Bezpiecznie jest postawić w tej kategorii na wysokiego. W ostatnich 26 latach tylko jeden zawodnik obwodowy został wybrany obrońcą roku (Gary Payton, 1995).Rudy Gobert wygrywał trzy razy w ostatnich czterech latach. Jeśli nie wydarzy się jakaś wielka katastrofa, to środkowy Jazz także i w tym sezonie powinien należeć do ścisłego grona faworytów do tej nagrody. Takie mamy czasy w ostatnich latach, że wiele dyskusji na temat defensywnej wartości danego gracza można stłamsić jakimiś statystykami. Nie zrozummy się źle. Nie jestem przeciwnikiem zaawansowanych statystyk (ani tym bardziej Goberta). Mam jednak wrażenie, że podawane są zbyt często jako argument ostateczny, który nie podlega dyskusji. Między innymi dlatego graczom podkoszowym łatwiej jest udowadniać liczbami swoją defensywną wartość. A już w ogóle idealnie jest, gdy cała drużyna dobrze broni. Stawiam na Anthony’ego Davis, bo Lakers pod Frankiem Vogelem, to defensywnie zorientowana drużyna. Stawiam na AD, bo spodziewam się po nim potężnego sezonu na obu końcach boiska. W minionym sezonie, który stał u niego pod znakiem kontuzji, blokował po 1.6 rzutu na mecz. Przez siedem wcześniejszych lat z rzędu nigdy nie schodził poniżej dwóch bloków na mecz. AD ma 28 lat, wchodzi w swój dziesiąty sezon w NBA. To idealna kombinacja doświadczenia i wieku. Jak zdrowie pozwoli, to oczekuję wielkich rzeczy po Davisie w tym sezonie.
Debiutant Roku.
Nominowani: Jalen Green, Cade Cunningham, Jalen Suggs, Evan Mobley, Scottie Barnes.
Mój typ: Scottie Barnes.
Jeśli czytacie mnie od jakiegoś już czasu, to wiecie, że nie śledzę NCAA. Nie mam więc swojego własnego poglądu na temat wartości młodzieży przychodzącej do ligi z tego kierunku. Bazuję na opiniach i doniesieniach innych. Ligi letnie i preseason, to jest coś, ale nadal za mało. Stawiam ma Barnesa i kieruję się tutaj moim bukmacherskim doświadczeniem, które liczy już sobie ponad dwie dekady dość regularnego grania. Według bukmacherów, jest czterech kandydatów ponad Barnesem. Kursy na nich zaczynają się od trzykrotności (Green, Cunningham) do siedmio-dziewięciokrotności zwrotu zainwestowanych środków (Suggs, Mobley). Jeśli mam więc zamrozić własne pieniądze na cały sezon, to niech przynajmniej ewentualna nagroda będzie za to atrakcyjna. Stawiając na gracza Raptors można zgarnąć trzynastokrotność zainwestowanych środków. To już coś. Ale, żeby nie bazować tylko na gołych, bezdusznych liczbach. Barnes już teraz potrafi bronić na poziomie NBA. Tym na pewno wygra sobie minuty i pozycję w rotacji coacha Nurse’a. Będzie dostawał szanse, bo jest inwestycją organizacji Raptors, jakiej ta nie miała od czasów Chrisa Bosha, czyli od 2003 roku. Będzie prowadził piłkę, będzie dostawał pole do podejmowania decyzji i rozwoju, a jednocześnie do dobrych statystyk. Ma ciało i atletyzm, żeby z miejsca zaznaczyć swoją obecność w NBA.
Most Improved Player.
Nominowani: OG Anunoby, Michael Porter Jr, Kevin Porter Jr, Jaren Jackson Jr, Terance Mann, Jordan Poole.
Mój typ: OG Anunoby.
Lubię tę nagrodę, bo zostawia ogromne pole do interpretacji przez swoją płynność, jeśli chodzi o jej definicję. Czy większą wartość ma gracz, który po prostu dostał szansę (minuty, większa rola) i ją wykorzystał, czy raczej taki gracz, który nagle pojawił się na horyzoncie i pozytywnie zaskoczył? Czy brać pod uwagę zawodników wybranych wysoko w drafcie, którzy dopiero w kolejnych latach udowodnili swoją przynależność do NBA? Czy brać pod uwagę drugoroczniaków, których progres jest niejako oczekiwany? Ale przez to, że jest tak wiele kryteriów, tak wiele płaszczyzn, na których możemy graczy obserwować i oceniać pod kątem rozwoju, wyścig po tę nagrodę jest w mojej ocenie każdego roku bardzo ciekawy.
Zeszły sezon był idealnym przykładem na to, jak różnie można patrzeć na tę nagrodę. Przez dużą część sezonu, w powszechnej świadomości, liderem był Jerami Grant z Pistons, który po odejściu z Nuggets dostał rolę lidera w Pistons. Wygrał Julius Randle, który miał po swojej stronie „test oka”, statystyki, wygrane Knicks i dobre narracje. Trochę ciszej mówiło się o kandydaturze Jaylena Browna, który zaliczył imponujący progres w swojej grze, ale zabrakło mu trochę medialnego rozgłosu i trochę liczb, które mogłyby to potwierdzić. Bo „test oka” w jego przypadku, to było jedno wielkie „wow”. Do swojej gry dołożył rzeczy, o które nie podejrzewalibyśmy go jeszcze dwa lata wstecz.
Ja, drugi rok z rzędu, stawiam na 24-letniego Anglika w barwach Raptors. OG czynił zauważalny postęp w swojej grze w każdym z czterech swoich sezonów w NBA. Zaczynał od niecałych sześciu punktów na mecz, by dobić do prawie 16 w minionym sezonie. Ale oddawał tylko po 12 rzutów na mecz, zbierał tylko po 5.5 piłki, asystował tylko 2.2 raza na mecz. Każdy ten wskaźnik może spokojnie iść u niego w górę bez uszczerbku dla drużynowej gry Toronto. Stawiam na Anunoby’ego, ale spodziewam się pasjonującej walki, która stoczy się między, być może, nawet ponad dziesiątką graczy.
Najlepszy Rezerwowy.
Nominowani: Jordan Clarkson, Tyler Herro, Joe Ingles, Patty Mills, Derrick Rose, Dennis Schroder.
Mój typ: Dennis Schroder.
Do tej nagrody też będzie wyrównany wyścig. Myślę, że można by wymienić tu nazwiska co najmniej 15 graczy, których kandydatury dałoby się racjonalnie podeprzeć argumentami. I bardzo dobrze. To znaczy, że zapowiada nam się ciekawy sezon. Przynajmniej na papierze. Naprawdę mam tutaj kłopot z typem, bo stawiam na Niemca, ale spokojnie mógłbym sam siebie namówić na Herro, Inglesa, Millsa czy ponownie Clarksona, który wygrał rok temu. Lub innych graczy, jak Jalen Brunson, Kevin Huerter, Terance Mann czy Cam Payne. Dlaczego więc Schroder? Ludzie mają różne motywacje w sporcie zawodowym. Pieniądze na pewno są jedną z nich. Jestem więcej, niż pewny że 28-latek ostro przepracował lato i pojawił się w Bostonie w życiowej formie. Przynajmniej ja tak bym zrobił, gdyby koło nosa przeleciał mi (podobno) kontrakt na $84 mln. Ale te pieniądze, albo jakaś ich część, są jeszcze do podjęcia. Widzę scenariusz, w którym po mocnym sezonie w Celtics, Schroder dostaje na wolnym rynku, latem 2022 roku dużo więcej, niż $6 mln, za które będzie grał w tym sezonie. Wiem, że on i jego agent też dobrze o tym wiedzą.
Trener Roku.
Nominowani: Monty Williams, Billy Donovan, Nate McMillan, Quin Snyder, Mike Malone.
Mój typ: Nate McMillan.
Jak obserwuję ligę od trzech dekad, zauważam pewien trend przy okazji przyznawania tej nagrody. Nie jest to jakaś wielka obserwacja. To jest taka zwykła obserwacja. Każdego roku idzie to dwoma torami, lub ewentualnie trzecim, który jest połączeniem dwóch pierwszych. W pierwszym wariancie wygrywa trener, którego drużyna była wśród dwóch-trzech najlepszych ekip ligi. Proste i czytelne. W drugim wygrywa trener, który stał za sukcesem składu, co do którego nie było zbyt wielkich oczekiwań, który niejako urósł na naszych oczach w trakcie rozgrywek. W trzecim mamy do czynienia z kombinacją obu tych rzeczy. McMillan będzie, moim zdaniem, właśnie takim przełamaniem tych obu wizji. Z jednej strony będzie miał dobry bilans. Myślę, że Hawks mogą spokojnie skończyć jako trzecia siła Wschodu (wstępnie miałem ich na czwartej pozycji za Nets, Bucks i 76ers, ale w Filadelfii różne rzeczy jeszcze mogą się dziać). Po przejęciu Hawks w trakcie tamtego sezonu, McMillan zrobił z nimi bilans 27:11, a potem wszedł do Finałów Wschodu. Po drugie nie mówi się o nim jeszcze aż tak dużo, więc element „o, a to skąd się wzięło?” może być po jego stronie. Spodziewam się, że po doświadczeniu z play-offów, po obozie przygotowawczym, po naturalnym progresie, jakiego oczekuję od młodych liderów tej drużyny, Hawks będą mocni w tym sezonie. Jako przedstawiciela pierwszego wariantu miałem Quina Snydera. Jazz powinni znów być jedną z dwóch najlepszych ekip Zachodu, a może nawet i całej ligi, po rundzie zasadniczej. Jako przedstawiciela drugiego wariantu miałem Billy’ego Donovana i właściwie do samego końca rozważałem jego kandydaturę. Ja myślę, że Bulls wejdą do play-offs nawet bez play-in. Nie jest to powszechna opinia. Gdyby tak się stało, to naturalnie jego nazwisko poszybuje w rankingach. Coś, jak Tom Thibodeau z Knicks w tamtym sezonie.
* Tekst napisałem oryginalnie dla portalu Unibet.