Słowa wypowiedziane lata temu przez kontrowersyjnego menadżera Chicago Bulls Jerry’ego Krause na pozór wydają się być absurdalne i były zresztą nie raz wyśmiewane przez samego Michaela Jordana ale jeśli przyjrzeć się problemowi dokładniej to okazuje się, że Krause może mieć rację.
Oczywiście, jak mawiają Amerykanie "at the end of the day", wszystko sprowadza się do trafnych decyzji trenerskich, wybitnych graczy i ich zagrań, walki z kontuzjami i chorobami ale czy dziełem przypadku jest fakt, że na przestrzeni ostatnich 20 lat mistrzowskie tytuły rozdziela między sobą "garstka" (w skali ligi) drużyn, podczas gdy inne ekipy nie mogą się nawet przebić do play-offs?
Licząc od roku 1990 (21 Finałów) po mistrzowski tytuł sięgało zaledwie 7 ekip – Bulls, Lakers, Spurs, Pistons, Rockets, Celtics, Heat. Więcej niż dwa mistrzostwa ma na swoim koncie tylko pierwsza trójka (Pistons i Rockets po 2 a Celtics i Heat po 1). Siedem drużyn na przestrzeni badanego okresu pojawiło się w Wielkim Finale tylko raz a wśród nich tylko Miami Heat sięgnęli po tytuł (pozostałe ekipy to: Sonics, Mavs, Pacers, 76ers, Suns oraz Cavs).
Nawet w najbardziej profesjonalnej z profesjonalnych lig jaką jest NBA kluby i ich zarządy można podzielić na te bardziej i mniej profesjonalne. Niektóre drużyny rokrocznie budowane są z realnymi szansami na tytuł, inne przez lata regularnie losują wysokie numery w drafcie a jeszcze inne – wiecznie w "przebudowie" okupują środek tabeli.
Zawodnicy wygrywają mecze ale to dzięki sprawnemu zarządzaniu gwiazdy dostają szansę pracy w profesjonalnych warunkach i wiedzą, że sukces nie jest dziełem przypadku i nie musi być jednorazowy.
Michael Jordan miał to szczęście, że trafił do świetnej organizacji jaką była wówczas drużyna Bulls. Mimo, że otwarcie szydził z niskiego i otyłego a wręcz dla niektórych obleśnego Krause, ten miał niesamowity talent do łowienia talentów i rozsądnego wydawania pieniędzy i otoczył go odpowiednią ekipą zarówno podczas pierwszego (Scottie Pippen, Horace Grant, John Paxson, B. J. Armstrong i Bill Cartwright) jak i drugiego (Pippen, Dennis Rodman, Luc Longley, Ron Harper i Steve Kerr) three-peat.
Z kolei nieudolna polityka ostatniej dekady choćby takich klubów jak Golden State Warriors, L.A Clippers czy New York Knicks pokazuje, że ani wielkie pieniądze ani utalentowani gracze nie są gwarantem sukcesów jeśli nie mają nad sobą stabilnego i dobrze poukładanego zarządu z wizją długoterminowego budowania drużyny.
Dokładnie wygląda to tak (1990 – 2010):
– L.A. Lakers 8x w Finale 5x mistrzostwo
– Chicago Bulls 6x w Finale 6x mistrzostwo
– San Antonio Spurs 4x w Finale 4x mistrzostwo
– Detroit Pistons 3x w Finale 2x mistrzostwo
– Houston Rockets 2 x w Finale 2x mistrzostwo
– Boston Celtics 2x w Finale 1 mistrzostwo
– New Jersey Nets 2x w Finale
– Portland Trail Blazers 2x w Finale
– Orlando Magic 2x w Finale
– Utah Jazz 2x w Finale
– N.Y. Knicks 2x w finale
– Miami Heat 1 raz w Finale 1 mistrzostwo
– Phoenix Suns raz w finale
– Cleveland Cavs raz w Finale
– Seattle SuperSonics raz w Finale
– Dallas Mavs raz w Finale
– Indiana Pacers raz w Finale
– Filadelfia 76ers raz w Finale