O butach mała rozmowa

Rafał Draganowski ze sklepu Kicks Store w Warszawie znalazł dla mnie chwilę. Poniżej nasza rozmowa o butach starych i nowych, o technologiach oraz innych rzeczach. Zapraszam!

Warszawski koszykarsko-butowy świat zna Cię doskonale. Na co dzień można Cię spotkać w sklepie Kicks Store na ulicy Chmielnej w Warszawie. Ale być może nie wszyscy Cię kojarzą. Przedstaw się więc przed milionami słuchaczy…

Cześć Karol, przede wszystkim bardzo mi miło, że postanowiłeś podjąć się przeprowadzenia ze mną wywiadu, odhaczam bycie w zainteresowaniu mediów ze swojej „to do list”. Tak, na co dzień kieruję pracą Kicks Store oraz jestem w rożnym stopniu zaangażowany w pracę sklepu internetowego Sklepu Koszykarza. Prywatnie gram i interesuję się koszykówką od 2012 roku. Mam na koncie artykuły dotyczące zarówno butów jak i samej NBA dla MVP Magazynu. Obecnie, poza pracą w Kicksie zajmuję się też pisaniem krótkich notek na temat sportu, filmów i seriali dla portalu Tenisufki.eu.

Dobrze, to zanim wejdziemy w te buty, najpierw się rozgrzejmy. Twoje top3 butów do grania i top 3 butów do chodzenia.

Moje ulubione performance’owe modele to Kobe XI Elite, Nike Zoom Freak 1 i LeBron XV. Natomiast jeśli chodzi o starsze buty to moim top 3 są Jordany 1, 4 i Nike Air Flight Huarache.

A teraz najgorsze top 3 w obu kategoriach.

Ze starszych modeli, to nigdy nie podobały mi się Jordany 2, 8 i 9, natomiast z nowszych modeli za skórę zalazły mi Adidas Crazy Explosive 2016, Nike LeBron XIV i LeBron XIII Low.

Czy też odnosisz takie wrażenie, że w ostatnich, powiedzmy 8-10 latach, jesteśmy świadkami prawdziwej mody na koszykarskie buty? Chodzi mi to, że wcześniej jak widziałeś kogoś, dajmy na to, w Jordanach „jedenastkach”, to mogłeś śmiało zakładać, że ta osoba w większym lub mniejszym stopniu interesuje się NBA, Jordanem, koszykówką. Dziś nie ma takiej reguły. Koszykarskie buty noszą ludzie, którzy nie siedzą w tym świecie. Z czego to wynika?

Na pewno przyczynia się do tego to, co robią Nike i Jordan, czyli wydawanie modeli spod znaku „friends and family”. Skutkuje to tym, że celebryci tacy jak DJ Khaled, Justin Timberlake czy Travis Scott są obecni we wszelkiego rodzaju mediach w nowych wariacjach klasycznych Jordanów. Travis ma obecnie chyba najbardziej rozchwytywaną kolekcję, jeśli chodzi o buty, które są cenione zarówno na czyjejś stopie jak i w sprzedaży „z drugiej reki” – najlepsze rozmiary potrafią kosztować ponad 1000$ na popularnej stronie Stockx. Wszystko to nakręca konsumentów na pokazywanie się w trudno dostępnych modelach, których zakup albo graniczy z cudem, albo wiąże się ze sporym wydatkiem. Oczywiście, firmy obuwnicze strzeliły w ten sposób w dziesiątkę, ponieważ pozwoliło im to właśnie wyjść z ich modelami poza schemat koszykarza noszącego Jordany. Pozwoliło im to tez wrócić do łask młodzieży, która nie wychowywała się przecież na meczach jordanowskich Bulls.

Może wyjaśnij ludziom pojęcia. Czym są buty retro, czym buty OG. Czym się one różnią?

Buty retro to modele, które powracają do sprzedaży kilka lat po wydaniu danego modelu. Retro mogą być zarówno oryginalne kolory wydane w czasach, kiedy dany model był nowością na rynku oraz nowe wariacje kolorystyczne starszego modelu. Mówiąc „OG” mamy natomiast na myśli kolor danego modelu, który był wydany w oryginale, na przykład aj11 Concord. Niemniej, nawet wydania OG potrafią różnic się od oryginału – zostając przy jedenastkach, Jordan przy różnych wydaniach eksperymentował z wysokością patentowej skory, natomiast kilka lat temu Jordany 1, podpisywane jako High OG wydawane były ze znakiem Jumpmana, mimo że logo pojawiło się na butach z serii Air Jordan dopiero na „trójkach”. Ostatnio jednak Nike i Jordan postanowili skupić się na wydawaniu par OG jak najbliższych oryginałom. Na Jordany czwórki powrócił branding Nike Air, w jedenastkach mamy wysoki patent leather, a ostatnie 13 Bredy były chyba pierwszymi od dłuższego czasu z materiałem 3m na cholewce. Poza wersjami retro i OG, od dwóch lat do sprzedaży trafiają również wersje „protro” czyli stary model przystosowany do nowoczesnych technologii – do tej pory mogliśmy zakupić modele Kobe 1, IV i V w wersjach Protro – o ile „jedynki” faktycznie posiadały swego rodzaju upgrade, to pozostałe modele były raczej zwykłą reedycją. Jak widzisz, nie ma tu jakiejś konkretnej reguły.

A dlaczego te same modele, dajmy na to Jordanów 4, zmieniają się na przestrzeni lat. Chodzi mi o takie drobne zmiany jak na przykład „Jumpman” skierowany w inną stronę, niż w oryginale. Zmieniający się kształt buta, może nieznacznie, ale zawsze, jego wysokość i tak dalej. Rozumiem, że marki, w tym wypadku Nike, zwyczajnie mogą już nie dysponować komponentami, które były w użyciu 20 czy 30 lat temu. To da się wytłumaczyć, ale pewnych decyzji się nie da. I stąd moje pytanie.

Myślę, że dużo zależy od fabryki, w której dany model jest produkowany. W biografii Phila Knighta jest fragment, w którym założyciel Nike opisuje, że fabryki w Azji po prostu przyjmują zlecenia, a nie jak wielu sądzi – należą one bezpośrednio do producenta. Tak jak powiedziałeś, część zależy od dostępności komponentów. Czasami zaś, projektanci próbują eksperymentować z modelem, żeby niejako go odświeżyć – w końcu nie widzimy go pierwszy raz. Czasami taki eksperyment się udaje, czasami zaś dostajemy „biedne” jakościowo wydanie retro, o którym chcielibyśmy zapomnieć.

Zdarzyło mi się parę razy grać w Jordanach „jedynkach” i „dziesiątkach”. Nie wyobrażam sobie regularnie w nich trenować. Są za ciężkie (dziesiątki), za twarde (jedynki), ogólnie zbyt toporne. I tu moje pytanie – czy te i inne modele, w tamtych czasach też były tak wykonane? Pytam bo nie miałem okazji nosić ich w latach, w których wychodziły. Swoje pierwsze Jordany (XXII) dostałem w 2007 roku, czyli w roku, w którym faktycznie wyszły. Grałem w nich wiele lat. Dopiero w zeszłe wakacje mi się całkowicie rozleciały. Czy to moje stopy przyzwyczajone do nowych technologii, lekkich tworzyw, po prostu musiałyby się przestawić, bo z tymi butami wszystko jest OK, czy może Jordan Brand wypuszcza te modele bardziej pod kątem codziennego użytkowania, niż przydatności na boisku? Gdy widzę, jak Kemba Walker gra często w „dziesiątkach” to dziwię się podwójnie. Może buty dla niego są wykonane inaczej?

Na pewno jesteś przyzwyczajony do swoich ulubionych KD 8 na przykład – różnica pomiędzy nimi a butami z lat 90 jest przecież kolosalna jeśli chodzi o użyte materiały. Śmiem twierdzić, ze oryginalne są jeszcze sztywniejsze, ponieważ używano do nich lepszej skóry – ona się rozbijała po jakimś czasie i buty mogły faktycznie służyć dłużej ale musiałeś je rozbijać przez kilka treningów, a nie tak jak dziś – buty są gotowe do gry po 15 minutach rozgrzewki. Jeśli chodzi o dzisiejsze wydania retro, to na pewno są one robione pod kątem noszenia ich na co dzień albo nawet stawiania ich na półce, produkcją i projektowaniem tych butów zajmuje się inny dział, niż ten odpowiedzialny za buty do grania. Jeśli chodzi o buty retro zawodników NBA, to po pierwsze – oni mają swoje dedykowane wkładki, które na pewno są w jakimś stopniu odpowiedzialne za amortyzację. Po drugie, wiesz lepiej niż ja, że zawodnicy najlepszej ligi świata mają dostęp do różnych zabiegów regeneracyjnych, dzięki czemu wygoda buta pewnie spada na dalszy plan. Same skarpety i tape’y muszą zmieniać to w jaki sposób czujesz buta na stopie.

A propos Kemby, to pogadajmy o prawdach i mitach na temat teorii, że niektóre modele, szczególnie te sygnowane nazwiskiem konkretnych graczy, tylko z wierzchu wyglądają jak te, które my możemy kupić w sklepach. I nie chodzi mi o LeBrona. Akurat jego stopy miałem okazję oglądać z bardzo bliska w szatni Cavs. Więc wiem, że to jest prawda, że akurat jego „LeBrony” są produkowane konkretnie pod jego zdeformowane stopy. Chodzi mi na przykład o linię dla Kyrie Irvinga. Swego czasu krążyła plotka, że któryś z jego modeli, w regularnej sprzedaży, wyposażony był w jedną poduszkę na pięcie, podczas gdy sam Kyrie, gra w modelu z poduszką na całej podeszwie. Jak to jest?

Tu wracamy do tematu wkładek, jakie zawodnicy otrzymują na potrzeby sezonu. Podejrzewam, że to w nich jest główna różnica pomiędzy „naszymi” a „ich” butami. Nie mam żadnego insidera z NBA, ale rozmawiałem z footbolistą Warsaw Mets, który grał w NCAA i mało brakowało a zostałby wybrany do NFL – twierdzi on, że korki w jakich grają zawodowcy są takie same jak te, które trafiają do sprzedaży.

Większość firm produkuje swoje buty w Chinach. Czy myślisz, że w związku z pandemią coś się zmieni na rynku butowym?

Na pewno. Widziałem już raporty, na temat Nike przenoszącego linie produkcyjne do USA. New Balance od dawna ma swoje „wyższe” modele, które reklamuje tym, że są produkowane w UK i USA. Biorąc pod uwagę to, w jaki sposób prezydent Stanów Zjednoczonych wypowiada się na temat Chin, możemy być pewni, że część produkcji zostanie przerzucona na ogródek producentów w obawie przed przyblokowaniem dostaw. Zapewne jednak najbardziej odczujemy to my, konsumenci – buty nieprodukowane w Chinach pewnie będą droższe.

Dlaczego nie wychodzą modele, tak zwane „premium” czyli z najwyżej jakości materiałów? Nie twierdzę, że te które wychodzą są złe, ale oryginalne Jordany były z prawdziwej skóry.

Wychodzą ale bywają absurdalnie drogie. W Jordanie jest to seria „pinnacle”. Buty faktycznie wykonane są z wytrzymałej skóry, posiadają specjalne, dedykowane pudełka, w zestawie otrzymujemy specjalne worki na buty i skórzane sznurówki. Tylko cena jest zabójcza, około 400$ czyli ponad 1500 złotych.

Jaki but jest w tym momencie najbardziej zaawansowanym technologicznie modelem na rynku? Nie liczmy modeli, które same się sznurują za pomocą apki w telefonie.

Obecnie najbardziej zaawansowane technologicznie są moim zdaniem Air Jordan XXXIV – we wszystkich LeBronach i KD mamy najlepszą amortyzację, ale to wszystko są systemy które już znamy od lat. W Aj34 mamy za to zupełnie nowy system stabilizacji śródstopia, który według producenta oddaje rekordowo dużą ilość energii – ponoć przekłada się to nawet na wysokość wyskoku zawodowców. Poza tym ultralekka cholewka najnowszych Air Jordanów jest wyjątkowo wytrzymała, mimo że przez cholewkę dosłownie widać kolor skarpetek jakie na sobie mamy. Co ciekawe, nie użyto w nich systemu Fast Fit, czyli błyskawicznego sznurowania buta za pomocą linki – może połączenie wszystkich najnowszych technologii Nike i JB otrzymamy dopiero w trzydziestym piątym modelu serii Air Jordan?

Linia butowa którego zawodnika NBA jest Twoim zdaniem najgorsza i dlaczego?

Kiedy jeszcze Lonzo Ball grał w Big Baller Brand, to mogła to być najgorsza linia obecna na parkietach NBA. Buty te miały historie dosłownie rozpadania się na boisku. Obecnie trudno wskazać najgorszą linię, ponieważ każdy model ma coś do zaoferowania. Jeśli muszę kogoś wskazać, to niech to będzie Steph Curry i jego linia w Under Armour – buty są twarde i dziwnie ścięte w palcach, przez co niekiedy trzeba brać pół rozmiaru więcej, a i tak obetrzemy sobie stopy.

A która jest najlepsza?

Chyba nie będę się bardzo wyróżniał, jeśli powiem, że LeBron i Kobe. Gdyby dostępne były w sprzedaży wszystkie modele obu tych zawodników to można by otwierać sklepy tylko z tymi dwoma liniami – każdy klient znalazłby coś dla siebie spośród 17 modeli króla i jeśli dobrze liczę, 14 modeli Black Mamby (11 plus 3x Kobe AD) a do tego wszystkie poboczne linie (Soldier, Witness u LeBrona i Mamba Focus, Rage, Fury, Mentality i AD MXT u Kobe).

Minęło już ponad 10 lat od kiedy Kobe Bryant obalił mit, że buty do koszykówki muszą być wysokie. Okazało się, że gracze w butach niskich, nie za kostkę, nie skręcają stawów skokowych. To znaczy nadal skręcają, ale nie więcej, niż wcześniej, w wysokich modelach. To jak to jest z tym skręcaniem kostek? Co but musi mieć, żeby maksymalnie zabezpieczyć stopę przed urazami?

Przede wszystkim, to nie Kobe zaczął grać w niskich butach – pierwsze Converse’y czy Adidas Superstar były przecież krótkie. Później Michael Jordan grał w krótkiej wersji AJ2, a modele Air Jordan 3 i 4 też raczej do wysokich się nie zaliczają. Najważniejszy element buta sportowego, podkreślam, sportowego nie koszykarskiego to sztywny zapiętek. Wszystkie biegówki, buty do piłki nożnej czy wreszcie – buty do koszykówki posiadają ten element. Dzięki niemu nasza pięta siedzi sztywno w bucie. Poza tym sznurówki i szeroka podeszwa. Każdy but do koszykówki posiada tak zwany „outrigger” czyli poszerzoną część podeszwy na poziomie śródstopia – dzięki temu nasze stopy znajdują się na stabilnej podstawie. Wreszcie sznurówki – mają przycisnąć nasze stopy do szerokiej podeszwy i razem z zapiętkiem trzymać stopę w bucie. Nigdzie indziej tego nie przeczytacie, to tylko moja teoria – uważam, że kiedyś buty były wyższe, żeby można było je ciaśniej zawiązać i zbliżyć nasze pięty do zapiętka. Nie chodziło wcale o kostkę czy staw skokowy, który przecież jest niewiele powyżej pięty. Chodziło tylko i wyłącznie o ciaśniejsze zawiązanie buta. Kiedy pojawiły się pierwowzory Flywire, buty zaczęły występować w wersjach Low.

Czy jest na Twoim radarze jakaś marka, która w tym momencie jest stosunkowo mała i nieznana, ale ma szanse się wybić?

Trzymam kciuki za Pumę – bardzo podobają mi się ich modele, które nie dość ze są ładne, to wydają się bardzo udane pod względem performance’u. Kibicuje im, żeby podpisali Jimmy’ego Buttlera jako ich Role Modela dla samodoskonalenia się w kunszcie koszykarskim. Poza tym, chciałbym aby na rynku światowym były bardziej widoczne buty Anty i Li Ninga, których ambasadorami są odpowiednio Klay Thompson i Dwayne Wade. Znam ludzi, którzy grają w tych butach i są z nich bardzo zadowoleni, dobrze by było mieć kilka alternatyw dla Nike i Adidasa na światowym rynku, nie tylko w USA i Azji.

Jesteśmy po serialu „The Last Dance”. W jednym z odcinków poznaliśmy kulisy jak Michael Jordan wiązał się z marką Nike. A reszta jest historią. Myślisz, że w obecnych czasach, kiedy Nike zjada większość tego tortu, możliwe jest, że jakaś inna marka się wybije i przejmie rynek, albo choć zacznie deptać Nike po piętach?

Myślę, że jest na to jakieś 20-30 lat za późno. Nike kupiło nas wszystkich najpierw Jordanem a potem LeBronem I Kobem. Biorąc pod uwagę, że najlepsi zawodnicy wciąż są podpisywani przez firmę z Oregonu, to raczej nie ma szans, na przejęcie zysków Nike.

Na czym polega fenomen Nike? Jak bardzo Jordan przyczynił się do rozwoju tej firmy?

Fenomen polega na tym, że Nike ma podpisanych najlepszych zawodników na rynku. Ponadto, młode pokolenia zawodowych koszykarzy, widząc kto z kim podpisuje kontrakt myśli sobie „ja tez muszę mieć kiedyś swoje Nike albo Jordany” i jest praktycznie kupione od najmłodszych lat. Kontrakt z jordanem procentuje do tej pory na wielu płaszczyznach. I to nawet nie chodzi o pieniądze, jakie zawodnicy mogą zarobić na kontraktach – przecież Adidas czy Anta płacą Hardenowi i Thompsonowi więcej, niż proponowało im Nike. Firma z Oregonu ma po prostu najlepszych marketingowców, to jak dopisują historie do każdego modelu sprawia, że mają dostęp do najlepszych zawodników, co z kolei sprawia, że klient bardziej skłania się ku butom z łyżwą czy Jumpmanem.

Jak to jest z Jordan Brand i Nike? To jest już osobna marka, czy nadal jest pod parasolem Nike?

Jordan Brand jest osobną marką, z własnym zarządem bodajże od roku 1996 – wtedy wyszły Jordany 12 – pierwsze całkowicie pod znakiem Jumpmana. CEO marki decyduje z kim podpisze kontrakt, kto dostanie sygnowanego buta i kierunek, w jakim pójdzie marka. Niemniej, pieniądze w jakimś stopniu trafiają na konto Nike a Jordan używa fabryk i patentów swojej Alma Mater.

Jaka technologia w butach jest „tuż za rogiem”? Co już niedługo zacznie obowiązywać w butach do gry?

Myślę, że coraz bardziej popularne będzie stosowanie systemu fastfit, który był już obecny w AJ33 i Kobe AD NXT FF. Poza tym, ciągle ewoluują wszelkie rodzaje pianek. W Nike są to obecnie pochodne pianki React, Adidas zaś odchodzi od swojej flagowej pianki BOOST i w koszykarskich modelach skupia się na technologii Lightstrike, czyli swojej wersji lekkiej i sprężystej pianki. Bardziej doszukiwałbym się ewolucji w zakresie ukierunkowania energii używanej przy starcie z miejsca, tak jak ma to miejsce w najnowszych Jordanach XXXIV. Poza tym, ciągle zmieniają się materiały z jakich wykonywane są cholewki butów – wszystkich fanów skórzanych materiałów muszę zawieść, ponieważ te czasy już nie wrócą. Bardzo sprężyste podeszwy środkowe i ultralekkie, szybko dopasowujące się buty to obecny trend w butach do kosza.

Rok 2020 nie zaczął się za dobrze, ale może się dobrze skończyć. Co ciekawego pojawi się na rynku?

W najbliższym czasie powracają do nas Jordany 13 „Flint”, czyli druga kolorystyka wykonana z meshu jeśli chodzi o wysokie AJ 13. Poza tym, w czerwcu nadchodzi drugi model „Zoom Freak” – linia ta bardzo dobrze przyjęła się na rynku ze względu na swoje podobieństwo do butów Kobego. Pomimo zmiany terminu Igrzysk Olimpijskich, latem czekają nas premiery sygnowanych butów w kolorystyce „USA”. Do sprzedaży mają powrócić też Pippenowskie Nike Air More Uptempo i reedycje najpopularniejszych kolorów LeBronów VII i VIII. Po wakacjach możemy oczekiwać premier Jordanów XXXV, Hardenów vol. 5 i LeBronów XVIII – chyba, że przeciągający się sezon NBA zmieni plany Nike i Adidasa i producenci zdecydują się czekać na start sezonu 2020/21 w grudniu. No i wszyscy fani linii Kobe mogą zacierać ręce – poza wersjami Protro piątego modelu Bryanta (w tym Bruce Lee) Nike zapowiedziało też powrót „szóstek” w pełni performance’owej wersji, w tym prawdziwej perełki – zielonej kolorystyki „Grinch”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.