Play-offy oficjalnie rozpoczęte!

Mówi się, że prawdziwa seria w play-offs nie zacznie sie dopóki któraś z ekip nie wygra na wyjeździe. Skoro tak to ta w Bostonie właśnie się rozpoczęła.

W swoim debiucie w play-offs pierwszoroczniak Derick Rose zagrał fenomenalny mecz życia. Zdobył 36 punktów, 11 asyst, 4 zbiórki i poprowadził Bulls do czegoś czego nie dokonał nawet sam Michael Jordan czyli pokonania Celtów w postseason. Arcyważny w kontekście dalszych losów rywalizacji, wyjazdowy mecz z aktualnymi mistrzami NBA Celtics zakończył się wynikiem 105:103 dla gości. Po 48 minutach meczu wynik brzmiał 97:97 i do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była dogrywka, w której więcej zimnej krwi zachowali Bulls.

Od samego początku młode Byki dały do zrozumienia Celtom, że nie przyjechali tam by się położyć i patrzeć co zrobią mistrzowie. Po pierwszej remisowej kwarcie drugą wygrali aż dziewięcioma punktami. Po pierwszej połowie było 53:44 dla gości. Druga część gry to skuteczniejsza gra mistrzów. Dokładniejsze akcje w ataku i twarda obrona pozwoliły im wygrać III kwartę 28:18 i przystępować do IV z jednopunktowym prowadzeniem. IV kwarta to prawdziwa play-offowa walka. Kosz za kosz, zmieniające się prowadzenie, zbiórki, mocne faule. Na 2 sekundy przed końcem, przy prowadzeniu Byków 97:96 faulowany był Paul Pierce. Przy drugim rzucie zadrżała mu ręka wiec do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była dogrywka. Sędziowie w moim odczuciu nie stanęli na wysokości zadania "sprzedając" kilka "gospodarskich" gwizdków oraz kilka innych dość dziwnych (np. błąd 3 sekund podczas penetracji na zawodniku, który w akcji nie brał udziału ani zbytnio nie absorbował obrony bo ta skupiona była na obwodzie oraz zagranie Johna Salmonsa na 12 sekund przed końcem IV kwarty – (niesłusznie)zakwalifikowano je jako błąd kroków, po czym wycofano się z decyzji zabierając Bykom kilka sekund – na szczęście dla widowiska oddając piłkę).

Mecz nr 2 w poniedziałek w… rocznicę meczu play-off Celtics – Bulls z 1986, w którym Michael Jordan rzucił 63 punkty!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.