#Spain2014. Dzień Trzynasty

Trzynastka nigdy nie była dla mnie pechowa. Wręcz przeciwnie. Zawsze grałem z #13 czy to w liceum, czy na studiach, czy na Igrzyskach Olimpijskich czy w różnych bardziej lub mniej amatorskich ligach. W Polsce mieszkałem na ulicy Makowej 13. Taksówka z jednego z moich ulubionych seriali („Zmiennicy”) miała symbol 1313. Więc z trzynastką mam raczej miłe skojarzenia.
Wczoraj był trzynasty dzień Mistrzostw i był to dla mnie dzień całkiem udany i ciekawy. Na wiele godzin przed tym, jak Amerykanie i Litwini starli się w meczu o Finał, odbył się trening tych pierwszych, na którym nie mogłem się nie pojawić.
Schemat był identyczny, jak przy dwóch poprzednich relacjach więc na nim skupiać się nie będę. Rzuty, biegi, praca z trenerami i tego typu rzeczy.

Zwróćcie uwagę jak w pewnym momencie DeMarcus Cousins spogląda w kamerę. Być może miało to znaczenie dla sytuacji, która wydarzyła się później.

Był to ostatni trening  Amerykanów w Barcelonie. Ich PRowiec, którego już znacie, zdawał się być nieco milszy, niż zazwyczaj. Niby nadal, przynajmniej oficjalnie, wszystkiego zabraniał, ale już tak się nie zżymał, jak widział ludzi rozmawiających z zawodnikami czy robiących sobie z nimi zdjęcia.
Na wstępie zaznaczył jednak, że po tej ostatniej sesji treningowej, zawodnicy nie będą dostępni nawet w strefie mieszanej, tylko od razu wrócą do hotelu by odpoczywać i przygotowywać się na mecz z Litwą. Dwa dni temu pozbawił mnie zdjęcia z Curry’m i Hardenem, więc tym razem pragnąłem dopiąć swego.

No i udało się. James i jego broda nie mieli nic przeciwko zapozowaniu ze mną.



Później zrobiło się śmiesznie łamane przez „nie-mogę-w-to-uwierzyć.”
Chodziłem sobie wokół parkietu. Zdjęcie tu, filmik tam. Parę słów z tym, kilka zdań z tamtym. DeRozan, Cousins, Davis i Gay byli już po treningu. Rozmawiali, przebierali się i szykowali do wyjścia. Pomyślałem, że będzie fajne zdjęcie. DeMarcus Cousins miał jednak na ten temat inne zdanie…
„F!@#$%, co ty robisz?” – spytał wyraźnie zdenerwowany, cały czas na mnie patrząc i coś mamrocząc pod nosem.

„My się tu przebieramy, a ty robisz zdjęcia.” – dodał Davis i w tym samym momencie zdjął spodenki – chcąc, nie chcąc – ujrzałem go takim, jakim matka wydała go na świat. Nie wiedziałem do końca o co im chodzi, chciałem zrobić zwykłe zdjęcie, na którym będzie czterech kadrowiczów naraz. Bynajmniej nie polowałem na goły tyłek Davisa. Postanowiłem oczyścić atmosferę.

„DeMarcus. Możesz zobaczyć sobie to zdjęcie, jeśli chcesz. Jak nie będzie ci pasować, to je skasujesz.” – powiedziałem bo chciałem, żeby sprawa była jasna.

DMC wziął aparat…

„Nieee. Zdjęcie jest OK. Sorry. Dostałem smsa od żony. Myślałem, że chcesz zrobić zdjęcie i potem będziesz chciał to czytać. Nie ma problemu. Pooglądam sobie twoje zdjęcia OK?” – zapytał.

„Oglądaj sobie.” – odpowiedziałem i zacząłem zastanawiać się czy to dzieje się naprawdę. Zainteresował się. Przejrzał zdjęcia z Mistrzostw. Dojechał do prywatnych.

„To twoja dziewczyna?” – spytał wskazując na zdjęcie, na którym faktycznie była moja dziewczyna.

„Tak” – odpowiedziałem.

Pokiwał głową… Dalej były fotki z Ice Bucket Challenge. Środkowy Kings zaśmiał się widząc je po czym oddał mi aparat.

Relacja z meczu USA-Litwa oraz pomeczowe rozmowy w dalszej części.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.