Świetny Embiid w meczu z Lakers

Joel Embiid to jest postać, której NBA potrzebuje. Albo to masz, albo nie. Jo Jo to ma. To nie jest rzecz do wytrenowania, to nie jest kwestia wykształcenia, czy nawet obycia. To jest ta słynna charyzma, charakter, specyficzne poczucie humoru. Ta liga potrzebuje takich osobowości. Idealnie się składa, jeśli wszystko to idzie w pakiecie z tym, co na boisku. U Joela idzie.

A co na boisku?

To nie jest jeszcze Hakeem Olajuwon, jeśli chodzi o pracę nóg. Ci, którzy tak twierdzą mają albo krótką pamięć, albo nigdy nie widzieli „The Dreama” w akcji. Ale mniejsza z tym, bo ta praca nóg jest wyjątkowa i kropka. A będzie jeszcze lepsza. Dwight Howard w swoich najzdrowszych latach nigdy tak nie tańczył z piłką. W czasach atakowania twarzą do kosza i rzucania z dystansu, oglądanie operującego Embiida jest jak wyszukiwanie kawałków kurczaka w sałatce z kurczaka w wielu polskich restauracjach. Sorry, że tak mówię. Mamy 28 lat gospodarki w miarę wolnorynkowej, a w wielu, zbyt wielu miejscach, nadal nie rozumieją, że zadowolenie klienta jest wartością samą w sobie. Oni wolą zasypać Cię zapychaczem w postaci sałaty wizualnie wypełniającej talerz, zaśmiać Ci się w twarz źdźbłem kurczaka, skasować za to solidne pieniądze i jeszcze mieć czelność nazwać to coś sałatką z kurczaka. One and done. Sorry za tę kulinarno-kulturową wycieczkę.

46 punktów, 15 zbiórek, 7 asyst, 7 bloków. Oststnim zawodnikiem Sixers, który tak punktów, był Allen Iverson (47) w  2006 roku, w starciu z Knicks.

Od kiedy bloki są oficjalnie liczone, czyli od rozgrywek 1973-74, tylko jeden gracz zaliczył mecz na poziomie ponad 40 punktów, 15 zbiórek, 7+ asyst i 7+ bloków. Tym kimś był Kareem Abdul-Jabbar w 1980 roku. Przy czym jego Lakers zagrali wtedy z Cavs mecz przedłużony aż o cztery dogrywki. Kareem zszedł z parkietu z linijką – 42 punkty, 15 zbiórek, 7 asyst, 8 bloków).

Embiid jest też pierwszym od 1982 roku graczem, który zanotował mecz na poziomie 40+ punktów, 7+ asyst oraz 7+ bloków. 35 lat temu, takie zawody zaliczył Julius Erving.

Jeśli LeBron jest królem Nowego Jorku, to Joel jest chyba królem Los Angeles. We wcześniejszym spotkaniu, przeciwko Clippers, Jo Jo niszczył obronę rywali, z DeAndre Jordanem na czele. Tamte zawody skoczył z 32 punktami i 16 zbiórkami. 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.